10
Wiele razy zastanawiało mnie, co tak naprawdę się wydarzyło. Czy owo świecenie, którego doświadczyłem, jest z tym powiązane? W tej chwili nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. Nie umiem wyjaśnić, skąd te twarze… Skąd pojawiają się istoty z różnych pozaziemskich cywilizacji.
Wiem, że najważniejsza jest ta chwila. Że jestem tu, na Ziemi, ponieważ kreacja tak chciała. W głębi serca czuję, że te wszystkie trudne doświadczenia były mi potrzebne i stanowiły fundament mojego rozwoju, wystawiając mnie przy tym na wiele prób. Sny i gwiazdy mnie prowadzą i czasami w chwilach zwątpienia słyszę głos. Może nie tak wyraźnie, jak za pierwszym razem, ale ten głos jest we mnie... Ten męski, dojrzały, a zarazem kochający głos, który mówi: „Wszystko jest dobrze”... I chwilę po tym wszystkie troski znikają, uspokajam się, a niepokój znika.
– Zabawne jest to, że ten tekst jest tak dziwny, że nic z niego nie pamiętam. Właściwie nie pamiętam żadnego z dotychczasowych tekstów.
– Czyj to głos?
– Jakiegoś mężczyzny chyba.
– To tak, jakby ktoś przy tobie był.
– Tak, dokładnie... Pytanie, czyj głos słyszałem?
– Może to był jeden z mędrców?
– Wiesz, skoro tu jest napisane, że moja pamięć będzie powoli powracać, to tak powinno się stać, czyż nie?
– Może jest tam więcej informacji, czytaj...
– Nie wiem, czy jest coś więcej…
– Czytaj spokojnie, Alex…
– Znalazłem jeszcze jeden wpis!
Podczas dalszej rozmowy z Filo przypomniał mi się jeden z mędrców. W niewyjaśniony sposób poczułem, że mędrzec, który przekazywał mi wiedzę w moich maniach, był tą samą duszą co Filo. Wychodzi na to, że wiedzę, którą mi przekazał w przyszłości, przekazywałem mu w teraźniejszości, jednak to, co robiłem, mu się nie podobało, bo uważał mnie za wielkiego egoistę.
– Kim jest Filo? – zapytał Selit
– To był mój przyjaciel, ale coś we mnie kazało mi zakończyć z nim znajomość, zupełnie bez powodu.
– Coś w tobie?
– Jak to wyjaśnić, byś zrozumiał… Bym ja to zrozumiał. Nagle czułem, że się duszę. Jakby mi miejsca brakowało, rozumiesz?
– To jednak jakiś powód jest.
– Co masz na myśli?
– On się w tobie zakochał. Swoimi uczuciami wytworzył takie pole, które powodowało u ciebie, jak to nazwałeś, uczucia duszności i braku przestrzeni, rozumiesz?
– Ale przecież ciebie też kocham.
– I ja ciebie też, wiesz o tym doskonale... Różnica polega na tym, że ty i ja nie zabieramy sobie przestrzeni, a ją współdzielimy. Czy jest to dla ciebie zrozumiałe?
– Teraz tak… To by wyjaśniało, dlaczego żaden dotychczasowy związek mi nie wychodził.
– Wiesz co, Alex?
– Tak?
– Wracając do Filo, to mam chyba odpowiedź.
– Tak?
– Zmieniłeś się...
– Selit, możesz jaśniej?
– Piszesz o transformacji... Zmieniłeś się. Czyli zacząłeś wibrować na innej częstotliwości. Dlatego nie docierało do niego, co mówiłeś.
– Z wieloma ludźmi tak było. Dosłownie, jakby byli głusi na to, co mówię, a w dodatku mieli jeszcze do mnie mnóstwo pretensji.
– Teraz rozumiesz?
– Chyba tak. Mam pytanie.
– Pytaj…
– Gdybym ja albo ty się zmienił lub też, jak to powiedziałeś, któryś z nas zacząłby wibrować inaczej, czy oznaczałoby to, że musielibyśmy się rozstać?
– Zapytaj samego siebie. Czy bylibyśmy szczęśliwi?
– Raczej nie…
– Raczej?
– Oczywiście, że nie. Patrząc z tej perspektywy, zaczynam rozumieć, dlaczego wciąż uciekałem od ludzi, których kochałem i dlaczego jest tyle rozwodów na Ziemi.
– Cieszy mnie, że to rozumiesz, a teraz wróćmy do twoich zapisów.
– W porządku. Na czym to skończyliśmy… Aaa, już mam.
I nagle słyszę:
– O kurwa!
– Co jest? – zapytałem
Filo, westchnął i po chwili kontynuował:
– Kilka lat temu, cztery, może pięć, napisałem wiersz i kiedy opowiadałeś o mędrcu za trzecim razem i o dojrzałości, on mi się przypomniał...
– Możesz mi go powiedzieć?
– Tak… – odparł i zaczął mówić:
„Co w twym wnętrzu się dzieje, to przed tobą się otwiera.
Twoja myśl i pragnienie skryte w długą podróż Cię zabiera.
Zaciera się granica między światami.
Jedna myśl spośród wszystkich jest w twoim wnętrzu głosami.
Między wierszami prawda się kryje.
Wodospad wiedzy z brudów życia Cię obmyje.
Wryje się w pamięć głębia twego serca.
I pojmiesz swe istnienie, kiedy ujrzysz oko mędrca”.
~ Dominik Popławski (Filo)
Na moim ciele pojawiły się ciarki, a włosy na rękach stanęły dęba.
– Czy mógłbyś jeszcze raz go przeczytać? Chciałbym go zapisać.
– Oczywiście… – odparł i po chwili zaczął mi dyktować słowa
Kiedy zacząłem pisać, nagle ujrzałem księgę, którą widziałem wiele razy w swych wizjach. Biała księga uchyliła się, otoczona biało-złotą aurą. Poczułem nagle błogi spokój, a moje oczy wypełniły się łzami wdzięczności.
Filo, nagle powiedział:
– Alex, co się dzieje? Czuję się dziwnie, jakbym był naćpany. Sam nie wiem, co czuję... Jakbym odlatywał.
Sam nie wiedziałem do końca, co się dzieje. Poczułem się tak, jakbym chciał unieść się na skrzydłach i jak ptak wznieść się do góry.
– Czy ty jesteś dziecko cud? – powiedział nagle Filo
– Dziecko cud? Co masz na myśli?
– Wiesz, widziałem dużą salę. Pośrodku niej, na podeście, stała księga, a wokół niej czterech mędrców. Nosili czarne szaty i mieli kaptury. Ustawieni byli w pozycji półksiężyca, a przed księgą stałeś ty, ubrany na biało. Wydawało się, jakby Ci asystowali, jakby poprzez magiczne zaklęcie, które miało otworzyć ową księgę.
– To niesamowite! – powiedziałem
– Alex, muszę iść z psem, więc do usłyszenia…
Po czym zakończyliśmy rozmowę. Nie umiem wyjaśnić, co się we mnie działo przez kilka godzin. Czułem się dziwnie, jakbym umierał i rodził się w jednym momencie. Jakby wszystko miało, a zarazem nie miało znaczenia. Czułem zmęczenie…
– Tu jest koniec tego zapisu… – oznajmiłem
– No dobrze, Alex. To było trochę zastanawiające, ale jest tu istotna wzmianka o księdze. To twoja księga, dlatego tylko ty masz do niej dostęp.
– Moja? Wydaje mi się, że to był jakiś podstęp, poza tym potrzebny jest drugi klucz… A przynajmniej tak słyszałem.
– Możliwe, że to prawda. Czy jest jeszcze jakaś wzmianka na temat księgi w twoim zapisie?
– Nie, ale za to jest dużo o usilnych staraniach znalezienia partnera i o mojej seksualności. Kiedy to czytam, mam wrażenie, że czułem się jak desperat.
– To nie tak, Alex… Wydaje mi się, że podświadomie szukałeś siebie samego.
– Selit, ale dlaczego, mimo że ja to pisałem, to tego nie pamiętam?
– Co chcesz przez to powiedzieć?
– Że to, co czytam, jakby nie było moje. Poza tym wygląda na to, że wpisy są niepełne.
– Że ktoś coś wykasował?
– Możliwe.
– Albo…
– Albo co?
– Czasami tak się zdarza, że jeśli zmieni się coś w przeszłości, to zmienia to chwilę obecną.
– Co masz na myśli?
– Możliwe, że w jakiś sposób przedostałeś się do przeszłości i coś zmieniłeś. To nawet niekoniecznie musiałeś być ty.
– No to w końcu ja czy ktoś inny?
– Nie wiem, ale skoro tego nie pamiętasz, a wedle zapisów twoja pamięć powinna powrócić, a jest na odwrót, to coś się zmieniło. Może to ty się zmieniłeś?
– Raczej nie…
– Czasami nie zauważamy tego, że się zmieniliśmy. Dopiero silne turbulencje w życiu to pokazują.
– Wiesz, ile takich turbulencji miałem?
– Nie jesteś wyjątkiem.
– Masz rację, a wracając do zapisów, co, jeśli demony zaprogramowały tę księgę tak, bym myślał, tak jak ty mówisz, że jest moja, a tak naprawdę to tylko pretekst?
– Do czego pretekst?
– Nie wiem… Może to wszystko to ściema. Może demony ją stworzyły za cztery tysiące lat od tego punktu.
– Ta księga istnieje i nie powstała za cztery tysiące lat na waszej planecie.
– Nie?
– Ta księga należy do Niebiańskich Planet, a twoja dusza właśnie stamtąd pochodzi.
– Nie rozumiem…
– Przeczytaj jeszcze raz fragment, jak stoisz przed księgą.
– W porządku, ale mi się to wcale nie podoba.
– Wiem, że Ci się nie podoba. Mimo wszystko może za tym uczuciem oporu kryje się coś dobrego?
– Co na przykład?
– Przeczytaj jeszcze raz, spokojnie.
– Denerwuję się…
– Weź trzy głębokie oddechy i zobaczysz, że poczujesz się lepiej.
– W porządku.
– Lepiej?
– Tak… Dziękuję.
– Dasz radę czytać?
– Tak. Już zaczynam.
Wróciłem, do przeglądania zapisów z Filo.
– Wiesz, widziałem dużą salę. Pośrodku niej, na podeście, stała księga, a wokół niej czterech mędrców. Nosili czarne szaty i mieli kaptury. Ustawieni byli w pozycji półksiężyca, a przed księgą stałeś ty, ubrany na biało. Wydawało się, jakby Ci asystowali, jakby poprzez magiczne zaklęcie, które miało otworzyć ową księgę.
– O to Ci chodziło, Selit?
– Tak, dziękuję… A teraz posłuchaj… „Wydawało się, jakby Ci asystowali, jakby poprzez magiczne zaklęcie, które miało otworzyć ową księgę”... Czego chce Demoniczna Cesarzowa?
– Otworzyć księgę?
– Dokładnie.
– Ale ja nadal nie rozumiem.
– Mędrcy ubrani na czarno asystujący przy otwarciu księgi w kapturach? To niedorzeczne... Tej księgi nie otwiera się zaklęciami. Tylko ciemność używa zaklęć. Dlatego czuję, że to był podstęp sił ciemności albo Twój przyjaciel zobaczył jedno z możliwych wydarzeń z przeszłości.
– Filo był dobrym przyjacielem i bez względu na to, jak to się zakończyło, pragnę, aby był szczęśliwy.
– Myśl o tym, że tak już jest.
– W porządku... Więc co z siłami ciemności?
– Jedno jest pewne, Alex. Światło nie potrzebuje magii. Poza tym nie tylko Demoniczna Cesarzowa pragnie otworzyć księgę, ale są też inni.
– Nie strasz mnie…
– Lepiej, żebyś był oswojony z tą myślą.
Jeden ze wpisów mówił o moich przyjaciołach. Przeczytałem go w myślach:
Nie wiem, co tu się dzieje… Wydaje mi się, że wszyscy przyjaciele, a nawet rodzina próbują mnie kontrolować. Zazwyczaj wszystko jest dobrze, jeśli robię, jak oni chcą, jednak gdy tylko wybiorę zrobienie czegoś, co sprawia mi przyjemność, automatycznie jest źle. Moi tak zwani przyjaciele mówią, że za mną tęsknią, a kiedy ich odwiedzam, zazwyczaj siedzą zagłębieni w swoich telefonach albo w telewizji. Oni mają więcej pieniędzy niż ja, ale to ja ofiarowuje pieniądze na jedzenie, żeby do nich jechać. Czasami wydaje mi się, że słowa do nich nie docierają, tak jakbym mówił do ściany. Nawet zacząłem robić jak oni i zamiast siedzieć w ciszy i patrzeć, co robią, zaczynałem zaglądać do telefonu. I nagle była reakcja. Pretensje… Że to nie wypada w gościach siedzieć z telefonem. To dość zastanawiające. Dlaczego oni mogą to robić, a kiedy ja robię podobnie, jest źle? Siedziałem długo w domu, miałem czas, by znaleźć rozwiązanie na problemy, o których mówili. Wyglądało to tak, jakbym ja ich słyszał, a oni mnie nie. Zacząłem podejrzewać, że te zachowania sprawiały, iż byłem wyczerpany. Dostałem manii i w końcu szalałem, lądując w szpitalu i dopiero wtedy znajomi pokazywali, jak się o mnie martwią... Próbowałem robić to, co oni, żyć jak oni, jednak nawet wtedy czułem się wypompowany. Nawet w takich sytuacjach, gdy ledwo mogłem chodzić, wysyłali mnie do pracy, mówiąc, że się lepiej poczuję. Jedyne, co czułem, to że każdy wysiłek fizyczny sprawiał, jakby uchodziła ze mnie energia życiowa. Jeden mały wysiłek powodował u mnie ból całego ciała, jakby mięśnie się zaciskały. Do tego ogromne zmęczenie… Potrafiłem spędzić wiele tygodni, leżąc w łóżku. Nawet wizyta w toalecie sprawiała taki ból, że płakałem. Zamknąłem Facebooka, wyłączyłem telefon i po raz kolejny zostawałem sam, by dać sobie czas na zregenerowanie. Przez kilka lat, chodząc do psychiatryka, mówiłem im o tym, jak się czuję. Mówiłem wyraźnie o bólach i o wyczerpaniu. Jednak wydawało mi się, że oni mają na ten temat własną opinię i na siłę próbują dopasować mnie do jakiejś szufladki z opisów w ich książkach.
W pewnym momencie, kiedy bóle w ciele były silne, postanowiłem, że sprawdzę na własną rękę naturalne sposoby… I tak sporadycznie zacząłem palić marihuanę, a wtedy moje ciało było wolne od bólu. Zacząłem również zasypiać po wielu tygodniach bezsenności. Wybrałem tę drogę, bo biorąc lekarstwa nasenne, byłem bardziej zmęczony. Po marihuanie miałem siłę, aby chociaż wyrzucić śmieci i pozmywać. A nawet, aby po kilku dniach odkurzyć w mieszkaniu. Jednak gdy tylko psychiatrzy odkryli, że używam marihuany, zrobili ze mnie narkomana. Zachowywali się tak, jakbym był gorszym człowiekiem… Jakby chcieli mnie ukarać. Byłem wściekły, bo przecież wcześniej dawano mi leki z narkotykami, ale to niby marihuana robiła ze mnie narkomana, a nie ich leki… WTF?! Zresztą i tak wielokrotnie otrzymywałem te leki pod pretekstem brania udziału w testach, a potem przyjmowanie zostawało wstrzymywane. Po każdym takim nagłym zatrzymaniu kuracji czułem, jakby manie się nasilały, a nawet były silniejsze niż wcześniej. Mój stan się pogarszał, a ja znów zaczynałem od nowa. W jednym z ciężkich momentów otrzymałem wiadomość od Ewy z Irlandii. To był wiersz, który w trudnych chwilach podnosił mnie na duchu.
– Selit, znalazłem pewien wiersz od Ewy. Chcesz, żebym go przeczytał?
– Jasne, promyczku.
– Okej.
” Wszystko zależy wyłącznie od Ciebie!
Nie zmarnuj kolejnej szansy!
Skorzystaj z dotychczasowych doświadczeń!
Jesteś na dobrej drodze!
Nie zbaczaj z niej!
Nie poddawaj się i nie spoczywaj na laurach!
Życie nadal trwa!”
~ Ewa Siembida
– I jak, podoba Ci się? – zapytałem
– Tak. Wy tu, na Ziemi, lubicie pisać…
– Pisać, malować, ogólnie to tworzyć…
– To dobrze.
– Chyba tak…
– A ty co tworzysz?
– Malowałem te obrazy.
– Kwiaty?
– Tak. Lubię kwiaty...
– Ja też. Pisać też lubisz?
– Czasami.
– Masz coś swojego?
– Swojego?
– Tak, coś takiego, jak napisała twoja znajoma.
– Chodzi Ci o wiersz, tak?
– Tak, właśnie o to.
– Możliwe, że coś znajdę.
– Na pewno.
– Już mam.
– Czytaj.
– Słuchaj zatem… ”Podróżniku… Zatrzymaj się… Dokąd biegniesz? Czy znów czegoś zapomniałeś, a może znów pozwoliłeś sobie pospać pięć minut dłużej i nie zdążysz do pracy? Zestresowany, pełen bólu, przystań na chwilę.
Obejrzyj się, rozejrzyj się wokół... Gdzie jesteś? Kim jesteś? Czy praca, którą wykonujesz, daje Ci radość? Czy Twój związek jest pełen pozytywnych uczuć dla obu stron? W głowie masz tysiące myśli, a każda z nich, jak piłeczka pingpongowa, odbija się nieustannie, pulsując w twojej głowie. Nie możesz spać, jutro praca, siłownia, odebrać dzieci ze szkoły, potem szybki obiad i na imieniny do znajomych… Żyjesz w szybkim tempie… Podróżniku, zatrzymaj się, choć Twój umysł mówi: Nie mogę, mam jeszcze tyle do zrobienia, projekt za projektem... Pozwól, że opowiem Ci pewną historię. W nie tak odległej nicości mieszkał Bóg, który czuł się samotny. Nie miał wyglądu, płci, nie znał ciemności ani światła. Po prostu był niczym… Pustką. W miejscu, gdzie nie istnieje czas, powstała pierwsza myśl, pytanie: Co, jeśli…? Każda myśl zaczęła rodzić kolejną tak jak pytanie za pytaniem. Energia, która temu towarzyszyła, była silna, zaczęła się rozszerzać i tworzyć w swoim procesie miliony wszechświatów, ukazując po raz pierwszy oślepiający blask, który wyłonił się z ciemności. Oba elementy myśli i energii stanowiły jedno, choć tak bardzo się od siebie różniły. Rozsypane myśli tworzyły kolejne odsłony tego cudownego zjawiska, a Bóg mógł tworzyć swoje dzieła, bawiąc się w artystę, który może tworzyć wszystko z niczego. Tak powstały pierwsze gwiazdy oraz planety. Każdy jego wybór stawał się wyzwaniem do tworzenia więcej i więcej. Dążenia do doskonałości… Jak malarz zamalowywał swoje dzieła, by stworzyć coś bardziej doskonałego. Każda istota, roślina była wyjątkowa i niepowtarzalna i każde z istnień otrzymywało jego moc, by czuć i kreować wraz z nim na równi. Każde z istnień otrzymało wolną wolę, a w każdym sercu Bóg zamieścił kod, by móc się z nim łączyć oraz czuć jego dzieło poprzez miłość, pasję oraz wdzięczność, która płynie w nas w każdej chwili naszego istnienia. Podróżniku, kto będzie podziwiał jego dzieło, kto będzie patrzył na to, co on stworzył? Twoje oczy, ten subtelny przyrząd, dzięki któremu Bóg widzi wszystko, obserwuje swoje dzieło, to poprzez twoje oczy nicość widzi i obserwuje swoją kreację. Twoje uszy, aby słyszeć dźwięki, hałas, jak i ciszę. Twój nos, którym można poczuć zapachy, oraz usta i język, którymi można skosztować owoce swojej pracy. Bóg, świadomość, nicość – kreacji źródła nie opiszą żadne słowa… Kreacja jest miłością, a my jesteśmy jej obrazem. Więc kim jesteś, Podróżniku? Kim jest ten, który widzi, słyszy, czuje? Kim jest ten, który oddycha? Czy czujesz, z jaką łatwością Ci to przychodzi? Czy czujesz swoje serce, które nieustannie bije dla ciebie? Czy potrafisz pokochać to wszystko, co już masz? Doskonałe ciało, które nie jest ani brzydkie, ani piękne… To ciało jest doskonałe, ponieważ jest jedyne w swoim rodzaju. Wyjątkowe... Nie musisz go upiększać, aby poczuć się lepiej. Gdybyśmy wszyscy zdarli z siebie skórę, warstwę ochronną ciał, wyglądalibyśmy tak samo. Czy widziałbyś wtedy różnicę? Nikt nie jest lepszy ani gorszy, wszyscy jesteśmy unikatowym dziełem i wszyscy pochodzimy z tego samego źródła i do tego samego źródła wrócimy, kiedy nasz czas tutaj dobiegnie końca. Podróżniku, dopóki twoje serce bije, Twój czas zawsze jest tu i teraz. Tu i teraz możesz podjąć decyzję i zmienić swoje życie. Odkryć, kim naprawdę jesteś… Tu i teraz możesz poczuć miłość, która płynie w twoich żyłach. Tu i teraz możesz połączyć się ze źródłem i poczuć, że masz wszystko, czego Ci potrzeba. Przypomnij sobie, kim naprawdę jesteś. Odkryj prawdę, którą nosisz w sobie. Zakochaj się w swoim wnętrzu. Uwierz w swoją wewnętrzną siłę i płyń wraz ze źródłem w magicznym tańcu, świadomy tego, że jesteś cudem. Kreacja będzie tworzyć bez końca i bez początku, na nowo i od nowa, możesz być obecny i stać się widzem oraz słuchaczem tego wspaniałego widowiska, możesz poddać się jej i płynąć wraz z nią, by mogła obsypywać Cię cudownymi chwilami, możesz poczuć w sobie tę moc, od której tak starasz się uciec, a jednocześnie tak bardzo chcesz ją mieć. Twoja wolna wola jest twoim osobistym wyborem i nie obwiniaj Boga, że nie było, jak chciałeś, bo to ty i tylko ty jesteś odpowiedzialny za to, co od kreacji dostałeś. I to, co zrobisz z tym prezentem, jakim jest życie, zależy tylko od ciebie. Podróżniku, jesteś myślą Boga, Boga, który śni swój sen… Doskonały w swej niedoskonałości sen”.
– Widzisz, potrafisz pisać… – pochwalił Selit
– Dla mnie to tylko słowa.
– To nie ma znaczenia. Ważne, że wyrażasz swoje uczucia.
– Przestań...
– Masz jeszcze coś?
– Większość tego, co pisałem, wykasowałem.
– Przeczytaj jeszcze coś. Proszę…
– W porządku. ”... Kiedy czuję strach, napełniam go odwagą. Kiedy czuję niepokój, napełniam go zrozumieniem. Kiedy czuję ból, zamieniam go w spokój.
Kiedy czuję smutek, zamieniam go w radość. Zamieniam każdą myśl w doskonałość… W każdej sytuacji mamy wybór i w każdej sytuacji możemy przemieniać nasze uczucie, ładując je miłością, wybaczeniem, zrozumieniem, spokojem. Każde uczucie, które pojawi się w naszym wnętrzu, możemy przemienić w coś pięknego, a następnie wysłać, puścić. Kieruję się w tym przypadku metodą: Co dajesz, to do ciebie wraca... Jeśli zatem otrzymam uczucie, z którym nie czuję się dobrze, po prostu zmieniam je i wysyłam, bo wiem, że kiedy wyślę uczucia miłości, zrozumienia, wybaczenia, piękna, to one do mnie wrócą jak bumerang. Więc kiedy się denerwujesz lub złościsz, postaraj się kochać siebie i napełniaj te uczucia pięknem i dobrocią, a zobaczysz, że kiedy wrócą do ciebie, pocałują Cię swą boskością. Bo masz w sobie moc kreacji. Moc przemiany”.
– Widzisz, Alex, masz talent.
– To nie talent, tylko wołanie o pomoc.
– Może to właśnie jest twoja pomoc? Może właśnie w taki sposób możesz zobaczyć, co się w tobie dzieje?
– Możliwe... Selit, możemy już stąd lecieć?
– Co się dzieje?
– Źle się tu czuję… Niby jestem w domu, a wszystko jest takie obce. Nie czuję się jak u siebie.
– Może dlatego, że zbyt długo przebywałeś poza domem i twój umysł się odzwyczaił.
– Możliwe, ale to w jakimś stopniu mnie przytłacza. Cała zawartość pamiętnika jest mi tak obca, to mieszkanie… I takie ciężkie powietrze.
– Rozumiem Cię. Też czuję, że jest tu ciężkie powietrze, ale może mimo to… No wiesz, odpoczniemy oczy na twoim łóżku?
– A możemy tu przebywać dłużej?
– Tak, w tej rzeczywistości możemy.
– To może weźmiemy prysznic, czuję się zmęczony.
– A może jeszcze poszperamy w twoich zapiskach?
– Dlaczego?
– Spodobały mi się twoje opisy o seksie.
– Przestań, wstydzę się tego, to takie obce od tego, jaki teraz jestem. Wiesz, ja się zmieniłem.
– Widzę.
– Zaraz, zaraz… Selit, ja nie mówiłem nic o seksie. Skąd to wiesz?
– Przeczytałem.
– Przecież ty nie umiesz czytać!
– Tylko ten wyraz… – powiedział z wielkim zadowoleniem na twarzy
– Pięknie, mój mąż nauczył się tego jednego słowa, jakby nie było innych, ciekawszych.
– Ale może podgrzałoby to atmosferę. Wiesz: Ty, ja, seks?
– Selit, dość o seksie. Oczy mnie już bolą, jestem zmęczony.
– Chodź do mnie, to zrobię Ci masaż.
– Selit, ja naprawdę w pierwszej kolejności muszę wziąć prysznic. W sumie to tobie też by się przydał. Potem zastanowię się nad masażem, dobrze?
– Kochanie, masaż, seks, nie ma sprawy, z Tobą to będzie czysta przyjemność.
– Zachowujesz się jakoś inaczej, nie poznaję Cię.
– Wiesz, wykorzystuję okazję, że jesteśmy sami i nikt nam nie będzie przeszkadzał.
– Może po prysznicu, dobrze?
– Dobrze.
Nie ma to, jak gorący prysznic dla relaksu, ale szczerze powiem, że mi nie pomógł zbyt wiele. Selitowi to jednak nie przeszkadzało i rzucił się na mnie, a ja nawet nie miałem siły się opierać. Wychodzi na to, że faceci, mimo że pochodzą z różnych planet, mają ze sobą coś wspólnego.
Nazajutrz zrobiłem kawę. Znalazłem paczkę papierosów, otworzyłem ją i zapaliłem jednego w kuchni. W końcu byłem u siebie i to nie sam. Jak często nocowali tu mężczyźni? Praktycznie nigdy...
Mój umysł zaczął kombinować, nie miałem siły stawiać mu oporu. A co mi tam, w końcu niedługo i tak będę musiał stawić czoła tak zwanej cesarzowej. Mogę przecież spędzić trochę czasu z mężem i zaznać odrobiny przyjemności.
Poszedłem umyć zęby i wziąć szybki prysznic. Kiedy wychodziłem z łazienki, podbiegł do mnie Selit, chwycił za rękę i z niepokojem w głosie zawołał:
– Musimy uciekać! Mam twoje ubrania.
– Co jest grane, Selit?
– Musimy opuścić to miejsce, by nie nastąpiło zaburzenie czasowe.
– Co masz na myśli?
– Ty za chwilę wejdziesz do domu.
– Znikamy.
Na statku zastanawiałem się nad pewnym faktem.
Zazwyczaj zapisy w pamiętniku robię wieczorem, co by oznaczało, że Xapilitunus porwał mnie wieczorem. Kiedy byliśmy u mnie z Selitem, była to godzina popołudniowa.
– Selit, wyjaśnij, proszę, co masz na myśli, mówiąc: Zaburzenie czasowe?
– Kiedy poszedłeś wziąć prysznic, wyjrzałem przez okno w kuchni. Zobaczyłem Cię, jak idziesz z taką czarną skrzynką, którą ciągnąłeś po ziemi.
– To walizka. Jakim cudem mnie widziałeś?
– Nie wiem, jak to możliwe, bo ustawiłem parametry lotu.
– Zazwyczaj z walizką o tej porze to wracam od swojej przyjaciółki Mii.
– To znak, że żyjesz.
– No żyję, przecież tu jestem.
– Nie chodzi mi o teraz, znaczy w pewnym sensie o teraz… Chodzi o to, że ty nadal jesteś w tej gęstości, znaczy tam, gdzie byliśmy.
– Co chcesz przez to powiedzieć?
– Myślę, że wrócisz na Ziemię.
– Nie strasz mnie, Selit, nie teraz…
– Przecież to dobrze, prawda? Znaczy, że żyjesz i uda Ci się stawić czoła cesarzowej.
– Selit, kochanie, nawet jeśli uda mi się to zrobić, to nie chcę wracać na Ziemię, nie bez ciebie.
– Alex, to wyglądało tak, jakbyś tu był.
– A nie przyszło Ci do głowy, że może przylecieliśmy wcześniej, przed porwaniem?
– Nie wykluczam tej opcji, ale wiesz, co Ci powiem?
– Co takiego?
– Z zarostem Ci do twarzy.
– Wiedziałem, że o czymś zapomniałem.
– O czym?
– Ogolić się…
– Nie musisz, jesteś śliczny taki, jaki jesteś.
– Dziękuję, ale swędzi mnie twarz.
– Przyzwyczaisz się.
– Selit, możemy zatrzymać się gdzieś w kosmosie?
– Oczywiście, a co chcesz zrobić?
– Cicho… Seks…
.