11
Doszliśmy do domu Nicole i postanowiliśmy wejść przez taras, gdzie na leżaku spała właścicielka domu. Kobieta obudziła się jakby wyczuła naszą obecność i zdziwiona widokiem chłopca, zapytała:
- Kto to jest?
- To jest Twój książę z bajki. Ha-ha!
- Wydaje się jakiś zachudzony i chyba niepełnoletni z tego, co widzę. He-he!
- Wiesz, chciałaś księcia, więc o to i on…
- Skąd go wytrzasnęliście?
- Włóczył się w lesie.
- A gdzie jego pałac?
- Właściwie, to jest książę bez pałacu.
- To jeden z tych, co szukają księżniczki z pałacem?
- Raczej jeden z tych, co ucieka z takich miejsc.
Kobieta się uśmiechnęła, po czym zwróciła się do chłopca, mówiąc do niego:
- Więc jesteś księciem uciekinierem?
- Można tak rzec...
- A masz konia?
- Właściwie, to nie…
- To, co to za książę bez białego rumaka?
- A co to za księżniczka, co ma wałki na głowie?
Kobieta się lekko speszyła, po czym zaczęła ściągać owe wałki z głowy. Chwilę później zwróciła się ponownie do chłopca, mówiąc:
- Wiesz… Nie spodziewałam się, że książę zjawi się o tak wczesnej porze. Dopiero jestem po pierwszej drzemce.
- Może jakbyś ruszała się więcej, to byś nie musiała spać aż tak dużo.
- Młodzieńcze, zważ na słowa, kiedy zwracasz się do damy, zwłaszcza będąc na jej posesji.
- Jesteś dziwna...
- Ty również jak na księcia... I co ja mam z Tobą zrobić młodzieńcze?
- Właściwie to nic, bo to ci dwaj mnie tu zaciągnęli.
- Więc ci dwaj byli na poszukiwaniach księcia dla mnie i przyprowadzili pastuszka.
- Może nie mam drogich ubrań, ale za to jestem inteligentny.
- To widać na pierwszy rzut oka.
- Jesteś naprawdę dziwna...
Wtedy chłopiec zwrócił się do mnie i Selita informując, że nie wie, po co go tu przyprowadziliśmy. Nicole poczuła się zakłopotana i wtrąciła się, mówiąc:
- Okej, pożartowaliśmy sobie trochę, ale nie spodziewałam się jeszcze jednego gościa.
- W sumie to ja też się nie spodziewałem, że tu przyjdę.
- A mimo to, tu jesteś...
- Fakt...
- Witaj księciu, jestem Nicole.
- Nie ważne…
Wtedy chłopiec odwrócił się i zaczął iść, kiedy kobieta znów powiedziała:
- W porządku…Trochę dziwnie się odbyło nasze pierwsze spotkanie i nie chciałam Cię urazić.
- Wy, dorośli macie naprawdę nieźle pokręcone w głowach...
- Wiem, dlatego staram się trzymać od nich z daleka...
- Przecież ty jesteś dorosła.
- Wiesz, nie mam rodziców, to chyba nie.
- Nie masz rodziców? - zapytał zaciekawiony chłopiec
- Wiesz… Jakiś czas temu odeszli...
- Czyli zostawili Cię?
- Odeszli sobie no wiesz…
- Znaczy się do Nieba?
- Można tak powiedzieć.
- Czyli jesteś sama?
- Byłam, ale zjawili się ci dwaj no i teraz ty.
- Opowiedz o tym.
- Jak oni się zjawili?
- Nie… O tym, jak odeszli twoi rodzice.
- Jesteś głodny? Może usiądziemy w kuchni i pogadamy przy śniadaniu?
- Właściwie, to powinienem już sobie iść, ale w sumie, to zjadłbym coś.
Wraz z Nicole weszliśmy do domu udając się do kuchni, kiedy na naszej drodze pojawiła się Birgitte. Nicole wydawała być się zdumiona, kiedy zobaczyła ową Birgitte.
- Wow kobieto!
- Co takiego Nicole?
- Bez makijażu jesteś jeszcze piękniejsza!
- Poważnie?
- No jasne…
- Myślałam, że jestem ładniejsza, kiedy się maluję...
- Wiesz, jak na moje oko, to bez tej tapety na twarzy wyglądasz super, a nie jak jakiś cyrkowy klaun.
- Yyyy… Dziękuję?
- Ależ proszę… Masz ochotę na śniadanie?
- Właściwie, to tak.
- To idziemy…
- A ten chłopiec? - zapytała z zaciekawieniem Birgitte
- To mój książę.
- Młody coś...
- Wiem, ale da się go jeszcze wytresować na rasowego króla. He-he!
Birgitte przywitała się z Chrisem, po czym wszyscy weszliśmy do kuchni.
Spoglądając do lodówki, Nicole napomknęła coś, że chyba znów ktoś jej wyjadł parę rzeczy… Po czym dodała, że ma tylko mleko i jajka, bo cały bochenek chleba zniknął.
Wtedy Birgitte zapytała się, czy Nicole ma może mąkę w domu, na co właścicielka domu odpowiedziała, że ma.
Birgitte zaproponowała, że zrobi na śniadanie naleśniki, na co ja, Nicole i Chris bardzo się ucieszyliśmy. Selitowi było wszystko jedno, zresztą nie pamiętam, żebym widział go jedzącego kiedykolwiek. Postanowiłem, że po śniadaniu się o to jego zapytam.
W kuchni panowała przyjemna atmosfera, a Nicole postanowiła pomóc Birgitte i podczas przygotowania na naleśniki, zaczęły się obsypywać mąką, co chłopcu bardzo się spodobało. Selit tylko uśmiechając się, obserwował typowe życie amerykanów… Fakt, iż wychował się w zupełnie innym świecie, dało mu do myślenia, jakby to wyglądało jego życie, gdyby wychował się w USA.
Ponieważ kobiety były zajęte, chłopiec poprosił Selita, aby opowiedział o sobie i rodzicach… Selit nie był wylewny, jeśli chodzi o opowiadanie o sobie, jednak tamtego dnia dla młodzieńca zrobił wyjątek.
- Z tego, co wiem, urodziłem się w USA, jednak kiedy byłem mały, zostałem uprowadzony na statek.
- Więc zostałeś porwany? Przez kogo?
- To byli tacy źli eksperymentatorzy, którzy robili różne badania na dzieciach.
- To okropne...
- Było, ponieważ byłem jedynym spośród kilku dzieci, które przeżyły spotkanie z tymi istotami.
- Jak wyglądali?
- Eksperymentatorzy?
- Właśnie.
- Byli cali czarni, że praktycznie nie widać było ich czarnych oczu.
- A ubrania też mieli czarne?
- Chyba tak, choć te istoty były, jak taka czarna maź.
- Jak ropa?
- Chyba tak...
- I co się stało?
- Wtedy pojawili się tacy galaktyczni opiekunowie i zabrali mnie na swoją planetę.
- Czyli mieszkałeś na innej planecie?
- Tak, tam się też wychowałem.
- A jak nazywa się planeta?
- Saanythas.
- Dziwna ta nazwa.
- Wyjątkowa...
- I miałeś tam nowych rodziców?
- Tak…
- Jak się nazywali?
- Soviyaa i Seath.
- Dziwne imiona.
- Wiesz, to zupełnie inna planeta.
- W porządku, a powiedz, jak wyglądali?
- Nie mieli włosów i na ich ciałach, były dwa odcienie skóry, które wyglądały jakby ktoś na nich malował takie szlaczkowe linie.
- To ciekawe, mów dalej.
- Na mojej planecie nie było podziałów na kobietę i mężczyznę, ale kiedy ja się pojawiłem, to mieszkańcy zaczęli nosić peruczki, abym nie czuł się taki samotny.
- Dużo zachodu jak dla mnie.... Wystarczyłoby ogolić Ci włosy i tyle.
- W sumie masz racje.
- A miałeś rodzeństwo?
- Tak, wszyscy mieszkańcy są moją rodziną.
- A gdzie mieszkaliście?
- Na naszej planecie mieszkamy na statkach, które również są naszym domem.
- Czyli nie macie domów jak ten tutaj?
- Nie…
- A dlaczego?
- Ponieważ nasza planeta nie lubiła, kiedy ją zaśmiecaliśmy.
- Jednakże mogliście po niej chodzić?
- Chodzić i tańczyć.
- Twoja rodzina lubi imprezować?
- Bardzo...
- Moi rodzice też, ale z jednej imprezy, mój tata wraz z mamą już nie wrócili....
- Rozumiem…
- Jaka była twoja mama?
- Niebiańska.
- To mi nic nie mówi...
- Była elegancka i w sumie, to nie wyróżniała się od innych mieszkańców, mieliśmy takie same stroje i każdy też miał swój statek do wypoczynku.
- A mieliście też domy dziecka?
- Nie…
- Dlaczego?
- Na Saanythas nie rodziły się dzieci bez zgody Najwyższego.
- Najwyższego?
- Tak, Stwórcy.
- Czyli Bóg istnieje?
- Tak, choć nie jest to tak poważne.
- Dlaczego Najwyższy decydował o tym?
- Żeby dzieci miały rodziców i nie musiały wychowywać się bez nich.
- Moi rodzice też byli dziećmi.
- Takimi jak ty?
- Mieli chyba z osiemnaście lat.
- Opowiedz, jeśli chcesz.
- No dobrze... Miałem wtedy 5 lat, kiedy rodzice co jakiś czas wychodzili na imprezy. Mama nazywała się Olivia, a tata Anthony. Kiedy wychodzili, to zostawiali mnie samego w domu i wracali w dość dziwnych radosnych nastrojach. Wyglądali, jakby nie mogli stać na nogach i w dodatku głupkowato się śmieli. Pewnej nocy nie wrócili i rano do drzwi zapukał pewien policjant, po czym zabrali mnie do sierocińca. Wtedy to już więcej nie widziałem rodziców.
- To nie było zbyt pozytywne doświadczenie.
- Miałem nadzieje, że byli na imprezie, która się przedłużyła i że wrócą po mnie, jednak tak się nie stało. Kiedy trafiłem do sierocińca, czułem się bardzo samotnie, a te wstrętne dorosłe kobiety były bardzo niemiłe dla mnie…
- Dlatego uciekłeś?
- Uciekłem, ponieważ nie czułem, że jest to mój dom i postanowiłem wrócić tam, skąd mnie zabrano. Jednak, kiedy tam dotarłem, mieszkała już inna rodzina, która miała psa.
Słuchając opowieści Chrisa, chciało mi się płakać. Jak na tak młodego chłopca przeszedł bardzo dużo, a takich dzieci jak on na Ziemi, było znacznie więcej…
Naleśniki były gotowe, kobiety dosiadły się do nas i zaczęliśmy jeść śniadanie. Przy stole panowała dość nietypowa i cicha atmosfera, jakby historia chłopca popsuła nam humor. Chłopiec zajadał się naleśnikami, lecz mimo to, niespodziewanie zapytał się Nicole o obiecaną wcześniej historie. Kobieta wstała od stołu i powiedziała, że za chwilę wróci, po czym weszła do łazienki.
Chłopiec nie wydawał się zbyt przejmować tym faktem, a nawet był bardzo zadowolony. Ogólnie patrząc na niego, to chciało mi się śmiać.
Minął pewien czas, kiedy Nicole wróciła z zapłakanymi oczami i usiadła przy stole.
- Czyli teraz możesz opowiedzieć swoją historię. - powiedział zadowolony Chris
- Moja historia, jest podobna do twojej.
- Więc opowiedz, ulży Ci…
- Widzisz… Miałam bardzo bogatych rodziców.
- Jak bardzo?
- Oprócz wielkiego domu, w którym mieszkaliśmy, mieliśmy też kilka mniejszych takich, jak ten w różnych częściach stanów.
- Czyli byłaś księżniczką?
- Tak i nie.
- Dlaczego?
- Ponieważ ojca prawie nie widziałam, a mama była zajęta fitnessem i spotkaniami z przyjaciółkami.
- Czyli nie mieli dla ciebie czasu?
- Nie...
- I co się z nimi stało?
- Dziewięć lat temu, kończyłam 16 lat i wtedy moi rodzice, którzy wyjechali na jakieś spotkanie służbowe, nie wrócili. Podobnie jak u ciebie, do drzwi zapukała policja, informując mnie, iż moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym na przejeździe kolejowym.
- To straszne, ja nie wiem, co się stało z moimi...
- To możemy sprawdzić, jak chcesz.
Kobieta wstała od stołu i udała się na górę, po czym wróciła z laptopem na dół. Usiadła z powrotem i otworzyła urządzenie, szukając informacji na temat Chrisa. Wtedy chłopiec zaczął ją znów pytać:
- Zabrali Cię do domu dziecka?
- Chcieli mnie oddać do rodziny zastępczej, aż ukończę 18 lat.
- I się im nie dałaś?
- Nie, ponieważ odziedziczyłam po rodzicach dużo posiadłości, jak również pieniędzy.
- Czy twoi rodzice wiedzieli o twojej przemianie?
- O czym teraz mówisz?
- O jeleniu.
- Skąd o tym wiesz?
- Od kilku dni Cię obserwowałem.
- Obserwowałeś i wyjadałeś jedzenie z mojej lodówki?
Wtedy chłopiec się zawstydził, po czym przyznał się do tego, iż korzystając z nieobecności Nicole, wchodził do środka i wyjadał jedzenie, jak również korzystał z prysznica oraz łóżka. Kobieta, choć lekko zdziwiona, nie wyglądała na złą, tylko się uśmiechała. Chwile później poinformowała, że według tutejszej gazety, jego rodzice pod wpływem alkoholu wracali wraz z przyjaciółmi samochodem i rozbili się o drzewo przy przejeździe kolejowym. Tego dnia zginęło 6 młodych osób w wieku od 16 do 21 lat oraz rodzice Nicole, którzy byli świadkami wypadku i musieli zatrzymać samochód w momencie, kiedy nadjeżdżał rozpędzony pociąg.
Samochód z rodzicami chłopca z tego, co wyczytała kobieta, jechał z ogromną prędkością i wpadł w poślizg, a rodzice kobiety utkwili na torach, gdzie zostali dosłownie zmiażdżeni przez pędzący pociąg. Zabawne, że ta tragedia chłopca, jak i kobiety, odbyły się praktycznie w tym samym miejscu i czasie, a po kilku latach od utraty swoich rodziców, spotkali się, nie wiedząc o wspólnej przeszłości. Chris miał raptem 12 lat i spędził prawie 7 lat w domu dziecka, w którym zostawał zmuszany i karany, ponieważ nie chciał być taki, jak reszta.
Jak powiedział chłopiec, nigdy nie chciał się uczyć, bo widząc świat dorosłych i to jak się zachowują, nie uważał, że jest to warta wiedza, by kontynuować ich życia. I tak młodzieniec, korzystając z okazji uciekł i zamieszkał w lesie, po czym odkrył domek Nicole. To wyjaśniłoby wiele rzeczy...
Przypomniałem sobie, że Christopher obserwował nas, kiedy szliśmy pierwszy raz do domu kobiety. Jak również w postaci jednorożca, obserwował dom i Selit go wykrył.
Musieliśmy odsłonić wszystkie karty, ponieważ Chris wiedział o mutacji Nicole, dlatego stwierdziłem, że kobieta powinna wiedzieć coś o tym małym rozrabiace i poprosiłem chłopca, aby pokazał nam swoją mutację.
Christopher nie chętnie chciał to zrobić, dlatego Birgitte postanowiła rozluźnić lekko napiętą atmosferę i nagle usłyszeliśmy śpiew, jak również postać Brigitte, która znajdywała się na każdym z nas. Chłopiec zaczął się śmiać i chwile później wstał od stołu, wybierając wolną przestrzeń, aby móc się przemienić. Byliśmy zdumieni, widząc tak dostojnego, a zarazem młodego jednorożca…
Nie mogłem się oprzeć, aby nie skomentować i zwróciłem się do Nicole, mówiąc:
- Chciałaś księcia na białym koniu, a dostałaś księcia, który się przemienia w białego konia. Ha-ha!
- Ha-ha! Tyle że ten książę to nie jakiś zwykły koń, tylko jednorożec.
- Musisz przyznać Nicole, że mimo wszystko, to twoje życzenie się spełniło.
- Ha-ha! To fakt! Jednak nie do końca tak, jak o to prosiłam...
- He-he! Może warto być bardziej ostrożnym z życzeniami.
- Ha-ha! I teraz mi o tym mówisz?
- Lepiej późno niż wcale… He-he!
- Masz racje, ale pomijając ten fakt, to jest piękny.
- Jest i z tego, co widzę, to mądrzejszy niż my wszyscy razem wzięci.
- Ha-ha! Przynajmniej jedno życzenie się spełniło prawidłowo.
- A jakie to?
- Inteligentny…
- I to bardzo, ale niestety nieumięśniony.
- Kilka miesięcy na siłowni i będzie z niego… No wiesz… Takie ciacho.
- A jak jeszcze podrośnie, to będziesz go ujeżdżać… He- he!
- Przecież jest za młody na ten sport...
- Teraz tak, ale za 4 lata to wiesz… Normalnie ogier… He-he!
- Wiesz co, powiem Ci szczerze, że raczej nie jest on w moim typie.
- Co czujesz do niego?
- Szczerze, to mam uczucie, jakby był bardziej moim dzieckiem.
- To w takim razie kończymy żartować z tym ujeżdżaniem ogiera.
- He-he! W sumie to możemy, ale przynajmniej się pośmialiśmy.
- Ha-ha! Masz racje.
Chris wydawał się słuchać naszej rozmowy, bo spojrzał się na nas tak, jakby miał dosłownie nas kopnąć.
Dlatego wraz z Nicole uspokoiliśmy go, informując, że trochę się w żartach zapędziliśmy i było to nieodpowiednie zachowanie z naszej strony, a to go w pewnym stopniu uspokoiło.
Kiedy chłopiec wrócił do swojej ludzkiej postaci, zapytał się o historię Birgitte.
- A twoja historia, jaka jest?
- Nigdy nie rozmawiałam z nikim na ten temat.
- Wiesz, ja już powiedziałem swoją, Selit i Nicole również to zrobili, więc będzie miło, jak poznamy twoją.
- Jeszcze jest Alex.
- On opowie po tobie.
- W porządku... Moja historia jest taka, że nie pamiętam rodziców. Byłam bardzo mała i nie wiem, co się stało z nimi.
- Czyli byłaś w sierocińcu?
- Tam się praktycznie wychowałam, aż do momentu, kiedy znaleziono mi rodzinę, która mnie adoptowała.
- Też mieszkałaś u tych nawiedzonych kobiet?
- Tak, one były straszne… Nawet się ich bałam...
- To podobnie jak ja. Dlaczego im zatem nie uciekłaś?
- Wiesz, jako iż trafiłam do nich jako mała dziewczynka, to myślałam, że to jest normalne.
- Karanie małych dzieci jak nie zrobią to, czego te stare zołzy chcą, nie jest normalne.
- Masz racje...
- A twoi nowi rodzice?
- W sumie zmuszali mnie do nauki i chodzenia do pracy. Mówili, że to, iż mnie przygarnęli, nie oznacza, że mam im nie płacić za jedzenie i czynsz.
- I uciekłaś im?
- Właściwie, to nie...
- Ile masz lat?
- Mam 23, a ty?
- 11, ale za kilka miesięcy będę mieć 12… Więc dalej mieszkałaś u tych dziwaków?
- Tak, pracowałam w kafejce, aż do dnia, kiedy na mojej drodze stanęli Selit i Alex.
- Ci dwaj są dziwni, nie uważasz?
- Są dziwni, ale ich bardzo lubię.
- Wiesz, przyznam Ci się, że ja też ich polubiłem.
- A ja was kurka wodna wszystkich normalnie kocham! - wtrąciła rozczulona Nicole
To dość zabawne, że nieznajomi ludzie spotykają się, a ich historie, choć są różne, to są ze sobą powiązane poprzez choćby zdarzenia i miejsca. Każdy z nas tu obecnych miał swoją ciężką historię, jak również po części został zmuszony, aby nauczyć się żyć w niepełnej rodzinie. Niebawem przyszło mi opowiedzieć to, co wiem, a Chris potrafił nieźle manipulować, aby każdy z nas się przed nim otworzył.
- Teraz ty Alex, opowiedz swoją historię.
- Kiedy miałem 4-latka rodzice się rozwiedli. Ojciec pił i dobrze się bawił w towarzystwie innych. Robił awantury i podczas sprawy sądowej się mnie wyrzekł. Później mama spotkała innego pana, który chyba nie za bardzo mnie lubił i ożeniła się z nim.
- Urodziłeś się na Ziemi?
- Tak, w Polsce.
- Przecież powiedzieliście, że mieszkacie tam w górze i jesteście z przyszłości.
- Zgadza się.
- Więc jak to możliwe?
-Zostałem zabrany w przyszłość przez pewne istoty i trafiłem na Selita, który miał mnie oddać w ręce Cesarzowej…
- Cesarzowej?
- Tak… Demonicznej Cesarzowej.
- Ciarki… I nie oddał Cię?
- Nie… Sam się oddałem.
- Dlaczego miałby Cię oddawać w ręce takiej okropnej istoty?
- Ponieważ większość cywilizacji obarczała winą Alexa, za coś, czego nie zrobił... - wtrącił Selit
- Czyli ta cała Demoniczna Cesarzowa była jak te wiedźmy z domu dziecka?
- Może to były jej siostry? - zażartowała Nicole
- Okropność… Obiecajcie mi, że mnie już tam więcej nie wyślecie.
- Jesteś zbyt mały, żeby mieszkać sam.
- Już wolę mieszkać w lesie sam niż z tymi okropnymi babsztylami.
- Coś wymyślimy, na razie kończymy śniadanie i sprzątniemy po sobie. - odparła Nicole
Wtedy to też przypomniało mi się, że miałem pomóc Nicole posprzątać w domu i tak też się stało. Każdy z nas wziął się za coś do roboty i już niebawem dom był całkowicie czysty.
Chłopiec wydawał się znaleźć dobry język z Nicole i Birgitte. Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale wyglądali, jakby zawsze byli rodziną.
Fakt, iż pojawiła się propozycja, aby chłopca tymczasowo oddać do szkoły Xaviera, ale jak Nicole, tak też Birgitte, nie za bardzo podobał się ten pomysł.
Dzień zleciał bardzo szybko, a naleśniki nie były tylko śniadaniem, ale stały się również obiadem i po części kolacją. Kiedy zrobiło się już ciemno, Nicole postanowiła rozpalić w kominku i wtedy to chłopiec zrobił coś, co sprawiło, iż opadły nam szczęki.
- To ty bawisz się słońcem!? - powiedziała zdziwiona Nicole
- Tak, bo nie lubię, kiedy jest ciemno.
- Chodzi o to, że tamtej nocy twoi rodzice nie wrócili?
- Tak… Dlatego myślałem, że jak nie będzie nocy, to rodzice mnie odnajdą.
Ciężka sprawa z tym wyjątkowym Chrisem. Oprócz jego mutacji, w której się przemieniał w młodego jednorożca, to potrafił również bawić się słońcem. To była ogromna moc, jaką dysponował... Wydawać się mogło, że jak na swój wiek była bardzo ogromna, a co dopiero będzie, kiedy Chris będzie starszy?
Selit czół silną potrzebę, aby wracać do statku, jednak za namową Nicole, zostaliśmy na jeszcze jedną noc. To zabawne, ale w ich towarzystwie czułem się całkiem dobrze. Postanowiliśmy odczekać i następnego dnia udać się do Xaviera, aby się z nim pożegnać, jak również odebrać nasze obrączki. Cała ta sytuacja sprawiła, że całkowicie zapomnieliśmy o spotkaniu z mamą Selita. Dopiero kiedy praktycznie usypiałem u boku Selita, nieświadomie powiedziałem do niego, że zapomnieliśmy o jego mamie.
Selit mnie uspokoił i podziękował za przypomnienie, a ja zamknąłem oczy i usnąłem.
.