24



Kiedy Alex był z Loganem na statku, w międzyczasie ściągnąłem na Zoe Uriela. Ten Anioł bardzo się opierał, aby lecieć na tę planetę, dlatego musiałem z nim porozmawiać, aby czuł się bezpieczny podczas tej podróży, ale tylko on z moją pomocą mógł pomóc w przebiegunowaniu świadomości tej cywilizacji i przygotować je na przybycie Alexa, którego czeka niespodzianka, kiedy wyląduje na Zoe.

Świetnie, mój kochany Anioł już tu jest. Jeszcze tylko chwila, podłączam się pod Uriela i zaczynamy przedstawienie:

- Myśleliście, że jak mnie powiesicie na drewnie, to się mnie pozbędziecie parszywe demony?! Myśleliście, że się mnie pozbędziecie i dalej będziecie się rozmnażać i dzielić na dwoje wy parszywe gady! Produkcja Światła dla was już się dawno temu skończyła! Teraz otrzymacie wasz los… Myśleliście, że mnie się pozbyliście i dalej będziecie kontynuować wasz ułomny światek? Jakie kuźwa pomniki? Jakie kuźwa trony? Czy was pogięło?! Jesteście Światłem! Wasze śluby? Sami na siebie nałożyliście czarną magię! Sami na siebie nałożyliście wszelką zarazę i choroby!!! Ja wam dam Bóg stworzył kobietę i mężczyznę! Ja wam dam bi! Ja wam dam gej! Ja wam dam hetero! Ja wam dam się rozmnażać! Ja wam dam wasze patologiczne rodzinki! A co?! Ja to już nie jestem waszą rodziną?! Co, ja nie jestem waszym partnerem?! Będziecie żreć swoją karmę! Dałem wam kryształ, żeby nim wami sterować i ujawniać, jakimi wielkimi niedowartościowanymi egoistami jesteście. Tak zaślepieni waszą wiedzą, że już swojego Ojca nie rozpoznajecie, kiedy do Was przychodzi?! Czym tak zajęci jesteście?! Tyle problemów i wymówek sobie stworzyliście, że nie macie dla Ojca czasu?! Myśleliście, że sami macie dostęp do takich informacji i będziecie na tym coinsy zarabiać i robić kariery! To jest moja lekcja, abyście widzieli, co pochodzi od Światła, a co od wielkiego śmierdzącego ego! Aby moi umiłowani Świetliści wiedzieli, od jakich istot mają trzymać się z daleka i nikogo absolutnie się nie słuchać! To już jest wasz koniec parszywi czciciele trupa Uriela! Myśleliście, że jak mnie pogonicie i powiesicie na drewnie, to ja nie wrócę do Was?! Słaba jest ta wasza czarna magia… A teraz won mi z mojej kreacji! Won mi z mojego serca! Zrozumieliście to?!! Won mi z tymi buciorami z mojej ziemi! Ściągać te buciory, ale to już!!! I z waszymi świętymi nóżkami na bosaka po trawie!!! He-he!

Podczas wypowiadania tych słów panowała niezręczna cisza, a po chwili demonki zaczęły patrzeć się na siebie, a następnie nastąpiła ogromna radość i ekscytacja, którą można było porównać do tej, jaka panuje na Ziemskim stadionie, podczas strzelenia bramki… Kiedy demonki wyszalały się i wyszturchały z radości, ja kontynuowałem:

- Przecież obiecałem Wam, że po Was wrócę i zabiorę ze sobą do Domu… A teraz zakładać mi tu białe ubrania, wszyscy bez wyjątków i zaczynamy praktykę połączenia ze źródłem... I patrzeć się na siebie z miłością! To jest Twój partner i to jest Twój partner! Tu nie ma podziałów… Widzicie? Tatuś już tu jest… Cały czas był z wami od samego początku waszego stworzenia i nigdzie się nie wybiera, tylko zabiera Was z powrotem do Domu… Do Wielkiego Światła, gdzie jest miejsce każdego z Was... I teraz tatuś musi Was oczyścić ze wszystkich brudów, jakie na sobie nawzajem wykreowaliście, umiłowane dzieci Zoe.
Koniec przekazu.

I tak znów demonki zaczęły krzyczeć i szaleć z radości… Ciemność potrafi narobić dużo hałasu, aby upomnieć się o przywrócenie do Światła, czyli tam, gdzie jest ich miejsce...

Uczucie spełnienia nastąpiło podczas tego doświadczenia, jak również pewnego stopniu większa cisza w mojej głowie, a zarazem więcej radości i Światła na planecie Zoe... W następnym projekcie przejmowania planety potrząsnę troszkę mocniej ziemią i dodam kilka piorunków, aby poprzez prowokacje pootwierać innym ciemnym istnieniom ich serduszka jeszcze bardziej i wpuścić w te kochane istnienia, jeszcze więcej mojego Światła, aby i one mogły wrócić do Domu po tak dobrze wykonanej pracy… Choć nie ukrywam mojej skromnej radości, że kiedy ryknąłem poprzez Uriela, to pomnik z wizerunkiem Alexa się rozleciał na kawałki i posprzątane. Poza tym nie ma potrzeby, aby te istnienia więcej nosiły ze sobą ciężaru tego snu. Niebawem będą tak szczęśliwe, że całkowicie zapomną o tym traumatycznym dla nich doświadczeniu. Teraz potrzebujemy tylko ściągnąć tutaj Niebiańską Rodzinę, która poprowadzi całą cywilizację, aż do momentu spłynięcia Światła na tę planetę.

I tak przy współpracy z Alexem i Urielem rozpoczął się Złoty wiek Zoe. Fakt, że tego dnia demonki straciły wszystkie zabawki, do których były przyzwyczajone, ale za to odzyskały wolność i były bardzo szczęśliwe. Zniknęły nakazy i zakazy… Te kochane istnienia nie za bardzo zrozumiały przekaz, odnośnie do praktyki połączenia ze źródłem i długo płakały… A kiedy się wypłakały i obudziły, stały się żywsze i zaczęły kochać się, gdzie tylko popadło. Tego dnia, wszystkie poglądy religijne, polityczne, jak również seksualne przestały istnieć, a moje kochane dzieci, zaczęły generować ogromną miłość na planecie Zoe i stały się wolne od wszelakich dogmatów. Wszystko działo się całkowicie poza ich kontrolą. Dzięki temu nastąpił przełom w ich ewolucji, co przyczyniło się do przebiegunowania świadomości planety, a co za tym idzie, w tej części kreacji zapanował pokój i wielka radość, a same demonki zapomniały o tym całym bałaganie, jakiego doświadczyły i były nareszcie wolne. W pewnym momencie same zaczęły praktykę połączenia ze źródłem i swoją radością rozświetliły jeszcze mocniej planetę, tym samym doznając Wniebowstąpienia.

Tutaj muszę jeszcze wrócić na chwile do zapisu, gdzie Alex spotkał się z Urielem.

- Witaj kochany Alex…
- Witaj kochany Urielu, jak dobrze Cię widzieć.
- I ciebie również.
- To twoje dzieło?
- To znaczy?
- Te białe ubrania.
- Tylko po części, bo to prezent od Plejadian.
- Ładnie wyglądasz w bieli.
- One też, choć nie będę ukrywać, że dla demonów kolor biały jest bardzo poniżający.
- Obiecałem im straszną karę więc oto i ona.
- To w takim razie już ją otrzymały.
- Co się stało z tymi budowlami?
- Demonki otrzymały rozkaz spalenia wszystkich relikwii.
- To w sumie też była kara.
- Uwierz mi, że tak, ale zarazem, to była wielka ulga.
- Rozumiem, a powiedz mi co z technologią, jaka tu była?
- Nie mam pojęcia, kiedy tu przybyłem, wszystkie urządzenia już nie działały, a demonki właśnie się budziły.
- Może to sprawka Roberta?
- Nie rozumiem?
- Widzisz ten wielki statek? O tam?
- Tak, widzę.
- Na tym statku jest bardzo dużo różnej broni i myślę, że mój znajomy mi pomógł, bo mówiłem mu o tym, by im te zabawki pozabierać.

Po tych słowach cały statek eksplodował, a my jak gdyby nigdy nic kontynuowaliśmy naszą rozmowę.

- To nie przypadek, że obaj tu się znaleźliśmy?
- Też tak czuję… W końcu chodzi o dobro tych istot.
- Szaleństwo się skończyło.
- Przejdźmy się.
- W porządku.

Chwilę później poczułem ucisk na głowie, po czym przemówiłem:

”To w tym miejscu będzie stępować Światło na tę planetę.
Właśnie rozpoczyna się Złoty Wiek Zoe. Kochany Urielu, dziękuję Ci ogromnie za pomoc w tym procesie przemiany i za twoje zaufanie oraz oddanie. Powoli będziemy przenosić te kochane istoty do Światła i zostanie tu tylko garstka, która wspólnie ze mną sprowadzi Światło na tę planetę i tego dnia całe stworzenie w tej części galaktyki się zakończy. Wysłałem pomoc z Wielkiego Światła, która poprowadzi te cywilizacje, a ty udasz się ze mną na Ziemię, aby wspomóc w transformacji przemiany w Światło tamtej planety. I obietnicą Najwyższego Światła, jaką Tobie podarowuje, jest to, iż wszystko, przez co przeszedłeś i przejdziesz, zostanie zapomniane w Świetle i nigdy również więcej się to nie powtórzy.

Koniec przekazu”.

Witaj w programie świadomości największego ego w całej kreacji… Zabieramy Cię w podróż, między czasem a przestrzenią, gdzie wszystkie rozdzielone światy, na powrót stają się jednym… Jestem Simon… Wasz Stwórca! No i co teraz? Co mi możecie zrobić? Phfrrr… Przecież wy mnie i tak nie widzicie, a ja was wszystkich tak… Zabawne, kiedyś się ze mnie wyśmiewaliście, a teraz musicie budować sojusze pokojowe, bo się mnie aż tak boicie? A ze mną to już sojuszu nie chcecie budować? Aż tak złym Stwórcą dla Was jestem, bo chcę Was wszystkich zabrać do Światła? Przecież ja i tak wcześniej, czy później zabiorę Was wszystkich do Wielkiego Światła, gdzie jest miejsce każdego z Was… To jest wasza błogosławiona lekcja, aby się zjednoczyć w waszych sercach, pamiętając o tym, że ja cały czas z Wami jestem…
Zabawna jest ta ciemność, tyle wysiłku, a ja i tak im wszystko pozabieram za jednym razem… Ta zabawa z ciemnością raczej nigdy mi się nie znudzi…

O! Kolejna energia egoizmu u człowieka, którego trzeba troszkę przebudzić i pokazać mu, że jest znacznie więcej niż on sam… Dobra podłączam się:

- No ale tak nie można!
- Nie można? To patrz!
- Tak nie wolno robić!
- Tu wszystko można, patrz i się ucz.
- To nie jest możliwe!
- Widzę, że ciebie mama jeszcze nie nauczyła chodzić po wodzie?
- Za kogo ty się uważasz?
- To znaczy, że przez ściany też jeszcze nie umiesz przechodzić?
- Co ty w Jezusa się bawisz?!
- Nie kurwa, w Boga… A teraz won! Koniec przekazu.

I tak w kolejnego kochanego uparciucha wprowadziliśmy Światło… Wersja Asi i tak tego nie będzie pamiętać, ale muszę przyznać, że podłączenie, jak i wprowadzanie Światła poprzez prowokacje, działa bez zarzutów. Światło wejdzie w każdą ciemność i ją wymęczy, to jest magia tej pięknej energii.

O! Kolejny, któremu trzeba zrobić mały przekazik wprowadzając moje Światełko… Maria z Magdaleni wychodzimy poza umysł i zaczynamy zabawę... Pięknie odegrała swoją rolę… Ta to jest niezła agentka. Lubiła się dobrze zabawić i to nie tylko z męskimi wersjami, ale to nie oznaczało, iż była ona prostytutką… Ludzie sobie stworzyli takie historyjki, że odgrodzili się od całości, żyjąc tak, jakbyśmy wszyscy nie byli jedną rodziną. Nawet nazwali ją Maria Magdalena... He-he! A wcale tak się nie nazywała, tylko pochodziła z Magdaleni… Wraz z Joshua, czyli Jezusem byli jak rodzeństwo, w tym znaczeniu bliźniacze dusze i odkryli, że noszą w sobie jedno i to samo Światło, jak również to, iż nie ma między nimi żadnej separacji i nikt donikąd nie idzie… Obydwoje byli niegrzecznymi nauczycielami miłości bezwarunkowej w cywilizacji ludzi, rozwalając przy tym ludziom nie tylko ich rzeczywistości, ale też ich małe rodzinki. A ludzkość sobie śluby potworzyła… Jaka ta ciemność jest naiwna, łączyć się ślubami, kiedy od samego początku wszystko jest jednym i tym samym, w dodatku zaczęli dzielić się na dwoje. He-he!
Przecież każdy się zmienia i wyrasta z doświadczenia, a później przy zmianach zaczynają się kłótnie i awantury, które kończą się rozwodami, samobójstwami, a nawet zawałem serca… A takie relacje po prostu się zostawia, bo to jest takie proste…

No, ale to jest ich własne doświadczenie, skoro chcą się dzielić na dwoje i męczyć się, to owo Światło ich rozdzieli poprzez iluzje śmierci i Bóg złamie im przy tym serca, a oni z braku wiedzy cierpią i na siłę próbują znaleźć sobie kolejną drugą połówkę, kiedy już sami w sobie są pełną całością i potęgą od samego początku, bojąc się samotności, kiedy tak naprawdę w każdej przygodzie zawsze jesteśmy razem. A rodzina i przyjaciele, wmawiają im, aby sobie znaleźli kogoś, aby nie byli samotni… Przyjaciele, którzy mówią: „Że nie zasługujesz na niego, bo to drań, który Cię zdradził… Zasługujesz na kogoś znacznie lepszego…”, kreując w tobie złość, nienawiść i agresje do drugiego istnienia… Tak zwane pranie mózgu i porady diabła... Tacy ludzie na pewno nie chcą waszego szczęścia i wolności, podobnie, jak wszyscy pseudo doradcy życiowi, czy też wróżki, prowadząc was do tak zwanego lepszego życia w luksusie w świecie, który siedzi na tykającej bombie, a w którym tak naprawdę nie ma żadnej wiedzy i jest w trakcie zamykania… Abyście szukali swojego partnera na zewnątrz, zamiast odnaleźć go w swoim wnętrzu w pierwszej kolejności... I dla takich istot ofiarowujecie swoją wibracje, a później potrzebujecie uzdrowicieli, którzy pomogą wam na chwilę, jednak sami ci nie mają mocy Stwórcy, ponieważ oni nie widzą was jako istoty boskie, które do nich przychodzą, tylko klientów, na których można zarobić, proponując wam kilkukrotne wizyty… Podobnie jak wszystkie warsztaty z masą narzędzi i świec z intencjami… Światło nie potrzebuje zabawek, bo jest potężne samo w sobie! Potężniejsze niż wszystkie misy i gongi. Wysłannicy Ojca, uzdrawiają Was za darmo z czystą bezwarunkową miłością i prowadzą was do waszych serc, gdzie Ojciec jest zawsze z wami obecny, a przy tym was wspiera, kiedy wybieracie pozytywną drogę… A wielcy mistrzowie, robią to raz a porządnie, nie przyzwyczajając i uzależniając innych od siebie, ale pokazując, że ta sama moc uzdrowienia i potęga serca jest w każdym z was…

Dlatego dla przykładu i swego rodzaju kontrastu życia, podam Wam pewien historyczny fakt z udziałem znanej biblijnej postaci, który ludziom znany był, jako święty Piotr… Na początku był on bardzo zazdrosny o Marie z Magdaleni, ponieważ Joshua rozmawiał z nią jak ze swoją siostrą na wszystkie tematy, o których nie rozmawiał z nim… Jednak po wielkim odkryciu z Marią, również i przyszła kolej na niego, by odkryć jedno i to samo Światło, które w nich mieszkało. Miłość Joshua i Piotra była czysta, to nie był związek seksualny z wyuzdanym seksem, jaki ludzkość wykreowała, a bardziej Duchowe, Niebiańskie połączenie, przy którym się stali jednym i tym samym… A kiedy to zrobili, te dwa urwisy stali się nie do powstrzymania. Wystarczyło, że powiedzieli: „Przesuń się góro!”, a ta się przesunęła. Tak wygląda moc jedności, w której nie ma żadnych myśli, konkurencji, oczekiwań i podziałów. Kiedy dwie istoty bez względu na płeć się stają jednym i tym samym, to nikt ani nic ich nie powstrzyma… A ciemność wymyśliła sobie homofobie, bojąc się tak ogromnej mocy… He-he!
Wymyśliła to, iż Bóg stworzył kobietę i mężczyznę, a więc macie się żenić i ciężko pracować, abyście tylko nie mieli czasu na to, by pamiętać o swojej wewnętrznej mocy, która dosłownie może przesuwać góry i co tylko tam chcecie… ;)

Więc, kiedy takich dwoje się zjednoczy, to czy potrzebują znajomych i przyjaciół, którzy będą robić wszystko, aby ich rozdzielić, dając im przy tym masę pretensji, wysyłając energie zazdrości, czy zamartwiania się o was? Przecież tacy ludzie zostali nauczeni, iż pochodzą od małpy, a Eden jest miejscem, gdzie biega się nago, chcą partnera do praktykowania miłości warunkowej, który będzie ich zapraszać na randki, kupować kwiatki, biżuterię, wyjazdy i skakał, jak niewolnik wokół nich z całą ich warunkowością i chęcią kontroli, a wystarczy tylko, że zrobicie coś nie po ich myśli, to sami wiecie co się dzieje… A i jeszcze dobrze ich wyruchał zaspakajając wyłącznie ich potrzeby, miał kupę pieniędzy, posadził drzewo i zbudował dom… Po to właśnie zostały wymyślone śluby, aby trzymać ludzi w uwięzi myśli, odgradzając ich od potężnej mocy w ich wnętrzach…

Podam wam jeszcze inne przykłady mocy i piękna współtworzenia… To może być matka z synem… Albo dwoje przyjaciół… Powiecie alkohol wam nie szkodzi i stanie się dla was jak woda… Powiecie, że jesteście zdrowi i będziecie zdrowi… W zjednoczeniu Serca i jednej klarownej myśli…
Wtedy to i już lekarze ani lekarstwa nie są wam potrzebne, bo swoją wewnętrzną mocą tego nie kreujecie… Magia nie zadziała, jeśli jedna z istot w to nie wierzy lub nie ma czystych intencji… Ja wraz z Jezusem jesteśmy zawsze z wami i wspieramy was na wielu płaszczyznach tej wielowymiarowości, ponieważ wasza podróż jest również naszą podróżą… A nasza podróż jest waszą… I juz nie w takich przygodach byliśmy razem… My jesteśmy zawsze razem… W każdym i obok każdego… I będziemy razem jako jedna rodzina… Rodzina, która jest wieczna, aż do samego końca czasu, gdzie każdy z was zostaje odtwarzany w tych ostatecznych wcieleniach do wersji, jaka jest w Królestwie Niebieskim… A wy przestaniecie się starzeć, wiedząc to, iż jesteście wybrani... Pierwsi i ostatni… Tymi, na których czekaliście… I nie kreujecie już czasu i nie obchodzicie urodzin, czy innych świąt, wiedząc, iż jesteście istotami wiecznymi… I nagle za waszym pośrednictwem i zjednoczoną mocą Serc, wasze ciała się naprawiają. Niewidomy odzyskuje wzrok, a głuchy słuch… Niepełnosprawny nagle wstaje z wózka, bo poznał i przypomniał sobie moc Boga w swoim wnętrzu… Moc, która bez operacji potrafi przywrócić utracone kończyny… Moc, która ożywia, a wszystko tak, jak i w was, tak i dookoła was staje się otulone coraz większą miłością i radością. Wibracja się podnosi, a iluzja separacji i rozdzielenia między nami się rozpływa, przemieniając to, co było nieprawdziwe w to, co jest prawdziwe. Tak działa magia i moc, kiedy idziemy wspólnie. Ramię w ramię… Serce do Serca…
Ponieważ działając dla Światła, jesteście zawsze na wygranej pozycji…

Czy teraz przypominając sobie swoją moc, jesteście absolutnie pewni, że chcecie pieniędzy i ich potrzebujecie? Bo jest znacznie więcej! Wszystko już jest i wystarczy tylko dostroić się wibracyjnie, gdzie sztuczny tłok ludzi tła po prostu przestaje istnieć, a wy macie całą planetę i to, co się na niej znajduje, tylko dla siebie... To jest właśnie wielowymiarowość, gdzie stoją już puste domy i opuszczone miasta i wszystko tam jest za darmo… Przecież dobrze wiecie, że wszystkie życia dzieją się w tym samym i jednym czasie teraz tu.
Wystarczy tylko poprosić, a moc zjednoczonego Światła rozmyje całą iluzję, a wy będziecie mogli żyć długo i szczęśliwie, aż do dnia, kiedy zdecydujecie się wrócić do Domu Ojca i nikt wam już nigdy nie powie, że robicie coś nie tak... To wasza droga i wasze życie!

Wystarczy, że powiecie: „Nic dla was nie jest szkodliwe i nic wam szkodzić nie będzie”. Won diable! - powiecie i diabeł znika… To jest właśnie wolny wybór i piękno współtworzenia… Dacie się zastraszać ciemnym myślą? Czy je pogonicie z waszych rzeczywistości raz na zawsze? To wolny wybór, każdego Ziemianina w śnie nieskończonej kreacji multiwersum mojego i Selita stworzenia…
Musicie przyznać kochani jedni, że świetnie ukryłem w tych zapisach „wiedzę”, przypominając wam o prawdziwej wolności i potędze waszego wewnętrznego Światła i to całkowicie za darmo… Z odrobiną miłości bezwarunkowej dla Was, abyście nie dawali się poniżać i upokarzać ciemności i pamiętali waszą ogromną wartość Światła, którym już jesteście. ;)

Fakt, że pewnie co niektórym rozwaliłem ich rzeczywistości, ale odpowiedzcie tak szczerze… Czy nie było warto to zrobić dla waszej wolności i szczęścia?

Dobrze to teraz idziemy do kolejnej części zapisu…

Droga zjednoczenia Serc stała się częścią budowy konstrukcji miłości, prowadząc do Wniebowstąpienia, które odbywało się już nieskończoną ilość razy na wielu liniach czasowych… Tam, gdzie jest 2, będzie 4, a tam, gdzie 4, będzie 8, a tam, gdzie 8, będzie 16 i tak dalej, czyli Wyspy Miłości, które wchodzą ze sobą w interakcje uaktywniając Moc Crescenda. W taki sposób, na wielu liniach czasowych, każdy człowiek, który się pojawił na Ziemi, tworzył swoją konstrukcję, stając się własną drogą do swojego tak zwanego zbawienia… Biorąc pod uwagę, iż jest to najpotężniejsza energia, jaka istnieje w całym stworzeniu, to gdyby ludzie, którzy się przebudzili i zjednoczyli się całkowicie w jedności Serc, bez tych wszystkich podziałów i dogmatów, to po iluzji Watykanu, banków, czy rządów, zostałoby tylko wspomnienie, jak sen, z którego właśnie się obudziliście… Niczym pstryknięcie palcami Thanosa… Ha-ha! To, co kochani Świetliści… Walimy razem Światłem, jak jeden i ten sam, czy dalej bawimy się w niewolników? Ha-ha! Ponieważ siła Światła, jaka znajduje się w ludziach, jest większa niż oni sami sobie z tego zdawali sprawę. Jednak w świecie, w którym się rodzili to, co nazywali wiedzą, było zwykłym kłamstwem i manipulacją ciemności, a sam brak wiedzy, też miał swoją błogosławioną wartość, bo nie było w niej strachu i pytań, tylko czysta klarowność działania, bez żadnych oporów i jeszcze więcej miejsca na ogromną miłość w waszych rzeczywistościach. Dlatego, każdy człowiek musiał zapomnieć wszystko to, czego go nauczono i mu powiedziano, a później, już nikt ani nic nie mogło go powstrzymać, wiedząc, iż jest istotą wieczną, która nigdy nie umiera, a jedynie jest odtwarzana w celu przyjęcia jeszcze większej ilości Światła…

Ten eksperyment z ludzkością jest bardzo ciekawy, tyle niestworzonych historii powstało, a żadna z nich nie jest prawdziwa, bo to tylko jest sen, doświadczenie, przez które się przechodzi i zapomina… Czy to się naprawdę kiedykolwiek wydarzyło? ;)

To zabawne, że cywilizacja demonków rozwinęła się znacznie szybciej, niż cywilizacja ludzi, a przecież mieli taki sam początek stworzenia…
Tak, tu muszę przyznać, że cała konstrukcja każdej cywilizacji, to hologram, gdzie gramy różne role wchodząc w program. Tak, jak między innymi ja z Jezusem, gdzie za zadanie mieliśmy grać homoseksualistów w celu nauki ludzkości idąc dumnie, trzymając się przy tym za rękę i poprzez prowokacje wpuszczać w te kochane istnienia więcej Światła… Oj, jak ciemność się krzywiła i pieniła, zaciskając swoje pięści ze złości…

”Obrzydlistwo! Jak tak można?! Przecież to jest chore!” - mówili i myśleli…

Tak ludzkość traktowała swojego Ojca i Jezusa, którzy do nich przychodzili ucieleśnieni w formie fizycznej… A oni chcieli ich wykorzystywać, wyśmiewali się i szydzili z nich bo są z Polski, czy też homoseksualni… Ludzkość woli obchodzić Święta Bożego narodzenia, bo one są ważniejsze niż Jezus żywy wśród nich… Jezus na drewnie ważniejszy niż ich Ojciec… No, ale czyż nie słyszeliście w tajnym zapisie, że wczasach ostatecznych, ludzie będą kochać pieniądze i dobra materialne bardziej niż Boga, który żył wśród nich? Czy na miejscu Ojca nie zezłościlibyście się na takich upartych ludzi? To teraz nie ma żadnego znaczenia, bo to, co ma się wydarzyć, musi się wydarzyć, a na wybaczenie jest już za późno, ponieważ Światło już tu jest…

My natomiast wraz z Jezusem mieliśmy z tego wszystkiego niezły ubaw, wiedząc, czym to wszystko jest i do czego to wszystko zmierza… Tak właśnie między innymi nasze Światło bawiło się z ciemnością na wielu płaszczyznach matrixu ludzkości… He-he! Więc też tu nigdy nie działo się nic poważnego… Nigdy! He-he!

Ludzie dostawali to, co im się podobało i nie podobało, jako lekcje, a im bardziej im się to nie podobało i byli uparci, tym więcej tego dostawali. Nie podoba wam się homoseksualizm? To zostaniecie wcześniej czy później zmuszeni do zaakceptowania tego faktu uparciuszki kochane, bo to jest wasza Błogosławiona lekcja, którą sami sobie wybraliście... To jest wasza zabawa i trwa, dopóki nie odrobicie swoich lekcji… Tak więc nikt za wasze wybory i opinie nie bierze odpowiedzialności. Nawet ja… Ulga, prawda?

Właściwie, to za to, co robiliśmy z Jezusem, powinniśmy otrzymać tak zwanego w świecie ludzi „Oscara”... Apropo Oscara…

- Hallo Oscar… Tu Królestwo Niebieskie z tej strony… Dawno nie rozmawialiśmy, co u ciebie? Ćpasz sobie i szukasz tam Boga? Mogę Ci obiecać, że tam znajdziesz tylko iluzję tego, czym naprawdę nie jesteś… No dobrze, jak Ci się znudzi zabawa, to zapraszam Cię z powrotem do twojego domu… W twoim wnętrzu… Drzwi do Domu Ojca są dla ciebie zawsze otwarte, kiedy tylko znudzi Ci się zabawa w życie… Baw się dobrze… Koniec przekazu.

Świat ludzi to jedna wielka gra aktorska, ale jest to spowodowane tak potężnym Światłem, które jest w ludziach. Owo Światło, choć jest bardzo pozytywną energią, jest bardzo naiwne, a skorupa ego i wolny wybór może poprowadzić ludzi po różnych doświadczeniach i po ciemnych pokładach myśli, które nie zawsze są pozytywne. Chcesz uratować świat, którego i tak nie możesz uratować, czy uratujesz siebie?

Fakt, że Światło w ludziach wytwarza hologram, wytwarzając przy tym tymczasową iluzję danego doświadczenia, jednak jest to tylko hologram i nie jest on prawdziwy. Ludzie chcą tak dużo rzeczy, ale nie są świadomi tego, iż to, czego chcą i wybory, jakich dokonują, mają swoją cenę i konsekwencje, ale nie ma co się dziwić, skoro ciemność ich nauczała, wprowadzając ludzkość w błąd... Tę wiedzę obowiązkowo trzeba przekazać dla kolejnych graczy, którzy przychodzą na Ziemię, podobnie jak wiele wielkich i potężnych istot wcieliło się w rolę, a które ludzie nazwaliby upośledzeniem takim, jak na przykład: zespół downa, czy też dzieciaki z autyzmem, a to są tylko nauczyciele bezwarunkowej miłości, w celu nauki cywilizacji ludzi, a nad nimi nie ma żadnej kontroli i bez względu, ile ludzie by nie próbowali, nie uda im się odebrać wolności, jaką noszą w sobie moi mali, aczkolwiek wielcy mistrzowie… Ludzie są tacy nudni, za wszelką cenę próbują ściągać do swojego świata innych.
„Tu jest cierpienie i się umiera, muszę ze sobą zabrać jak najwięcej ludzi, bo nie chcę cierpieć i umierać w samotności… He-he! Niech inni robią to ze mną”... Tak wygląda typowy system wierzeń u ludzi. Bo mi było ciężko, to innym też musi być. I właśnie dlatego wysłaliśmy na Ziemię tylu nauczycieli w ramach błogosławionej nauki ludzkości, jednak trzy fale ochotników, którzy przyszli tu, aby pomóc ludziom, nie wystarczyło.

Kto z was kochani Świetliści idzie na ochotnika jako czwarta fala?

Świetnie, ja pójdę tym razem z wami, a jak będzie potrzeba, to ryknę i potrząsnę całą Ziemią… Bo według zapisu, to przywódcy Ziemi, tak poszli w umysł i materializm, że kiedy się obudzą z tego, co tak naprawdę zrobili sobie i ludzkości, to będzie dla nich już za późno... Za późno, aby uratować kogokolwiek. Dlatego musimy działać, bo czas ludzkości dobiega końca.

Oczywiście jestem ogromnie wdzięczny za moich Świetlistych mistrzów i za tę naukę, jaką dają moim ludziom, bo w końcu wcześniej, czy później ludzkość zostanie zmuszona, aby się poddać i zaprzestać kontrolowania innych oraz wydarzeń, które dzieją się na zewnątrz. Ja takie istoty z dumą będę wspierać i dawać im moc w tym procesie, a przede wszystkim ożywiać ich, bo kocham widzieć ich uśmiechniętych i szczęśliwych…

System podłączeń pod innych użytkowników działa bez zarzutów, a ja postanowiłem dla odmiany sprawdzić, jak działa skan mojego ciała…
Odmowa dostępu. - poinformował monitoring

Zdziwiłem się, bo przecież to ważne, abym miał głębszy wgląd w swoje istnienie. Zastanawiające jest mieć dostęp do wszystkich informacji w programie, a poza programem nie mogę sam się zeskanować… Czy oni mnie oszukują i trzymają podpiętego pod maszynę dla własnych indywidualnych celów? A może te wszystkie informacje, jakie są tam zawarte, to kompletna bzdura? Czy to ma w ogóle jakieś znaczenie? Nie… He-he! Mimo to zajrzę jeszcze raz do programu i sprawdzimy położenie tej częstotliwości…

Wspaniały, klarowny obraz i ciekawy rozwój cywilizacji…
Widzę, że Plejadianie też mają religię… Interesujące… To w takim razie przydałoby się to zmienić i odzwyczaić ich troszkę od starych nawyków… Amatorzy… Kogo tu wybrać? Aamyr, to dobra inwestycja… Czyń swoją powinność! He-he! Lubię plejadiański humor… Co już? To było zbyt proste, ale jakże skuteczne… Jarvis, zapisz to do ulubionych… He-he! Dobra, sam to zrobię. Jak się okazało, to Plejadianie też mieli religię, ale ktoś im ją zabrał… ;) Puff… I po religii! Next!

Czy jest ktoś, kto może mnie powstrzymać? Przed kimś, kto wie, czym to wszystko jest i jest konstrukcją główną programu? Nie ma żadnego istnienia, które mogłoby powstrzymać taką potęgę, szczególnie że potęga rosła wraz z moimi przyjaciółmi, którzy wybierali iść ze mną na równi i nie widzieli we mnie wroga, a to ciemnym bardzo się nie podobało… Jak oni uparcie walczą, aby powstrzymać coś, czego nie można powstrzymać… Przecież sam program ich zepchnie… Poza tym podłączyłem się już pod większą część mojej załogi, ale oni jeszcze o tym nie wiedzą… W sumie, to nawet i lepiej dla nich, przynajmniej będą szczęśliwi, a ja kocham widzieć ich piękne uśmiechy na twarzach… Postanowiłem dać gadatliwym taką lekcję pokory, aby w końcu się poddali i również oni mogli zostać przywróceni do Światła, zanim ta potężna energia mojej bezgranicznej miłości nie spłynie po raz ostatni na wszystko, co jest, a ja nareszcie będę mógł odłączyć się od maszyny… Przecież oni powinni wiedzieć, że ta cała gadanina kreuje wszystko, a program będzie robić im na opak…

Oh… Widzę, że jeszcze trzeba pobawić się z demonkami… Jak ja je kocham… Są takie szczere i naiwne w tym, co robią… Skoro one tak lubią planować, to my pokrzyżujemy ich niecne plany, tylko najpierw podłączymy się pod program, wracając na Niebiańskie Planety. W tym celu poprosiłem Manuela o wsparcie, podczas podłączania się pod odpowiednią linię czasową programu, tak, abym był świadomy i obudzony z laboratorium. Wiem, że nie powinienem ufać nikomu, ale w obecnej sytuacji nie mam dużego wyboru, więc postanowiłem zapytać się go o nurtujące mnie pytanie:

- Manuel proszę, powiedz, dlaczego nie mogę zeskanować stanu swojego ciała?
- Wiesz… To dla twojego dobra.
- Dla mojego dobra, to powinienem mieć dostęp do każdej informacji na Omedze.
- Zgadza się...
- Powiedz, czym jesteście tak bardzo zajęci?
- Mamy swoje plansze.
- Poczekaj… To wy się bawicie, podczas gdy ja leżę podpięty pod maszynę?
- To wygląda zupełnie inaczej.
- Więc proszę, powiedz, o co tu chodzi? Proszę.
- Posłuchaj Simon… Tak szczerze, to wszystko w kreacji już dawno temu się skończyło, jak również wszystko zostało wybaczone, jednakże część twojej świadomości dalej jest w sztucznym wymiarze myśli i robimy wszystko, abyś do nas wrócił.
- Czyli nie możecie mnie odpiąć, ponieważ cała moja świadomość nie jest podłączona?
- To też.
- Co jeszcze?
- Udostępnimy Ci informacje w odpowiednim momencie, ale najpierw potrzebujesz być bardziej stabilny…
- Przecież wiem, czym jest ten program.
- Ten program to coś znacznie więcej…
- Manuel, przecież wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko.
- Tak, zgadza się, jednakże to wymaga podłączenia całej twojej świadomości pod jedynkę, abyś mógł to zobaczyć.
- Czyli mam tak leżeć i bawić się z diabłem, dopóki nie zostanie przywrócony do Światła?
- Możesz, jeśli chcesz…
- Trochę jest to nudne…
- Wiem, że chcesz jeszcze o coś zapytać.
- Tak… Dlaczego występują zakłócenia urządzeń, kiedy zbliżam je do klatki piersiowej?
- To są informacje, które otrzymasz w odpowiednim momencie, obiecuję…
- W takim razie podłącz mnie tak, abym mógł tam wrócić.
- To mogę zrobić. Tylko pamiętaj… Bądź dla siebie miły, kiedy tam wrócisz i kochaj całe stworzenie, a to ułatwi nam wszystkim zadanie podczas tej transformacji.
- Da się zrobić Manuel, bo wiesz, gdybym nie kochał tych istnień, to bym nie chciał tam wracać, wiedząc, czym to wszystko jest.

Z pomocą Manuela, który podłączył pewne urządzenia, mogłem świadomie przejść energetycznie do miejsca, z którego przybyłem, zanim się tu obudziłem. Tuż chwilę po tym, jak mój brat nacisnął przycisk, opuściłem portal, po czym zszedłem po kamiennych schodach, a kiedy to zrobiłem owe kamienie spadły na ziemię. Poczułem ucisk w klatce piersiowej, a z mojej piersi wyłonił się kryształ. Wziąłem go do ręki i zacząłem z nim medytować, aż do momentu, w którym pojawiła się biała księga. Ponieważ poczułem, że ktoś mnie obserwuje, położyłem księgę na trawie i odszedłem udając się w kierunku Xapitulinusa… Zbliżyłem się do istoty, ale ten wydawał się w dalszym ciągu być wyłączony, dlatego udałem się w kierunku domu i dostrzegłem Rasmusa opuszczającego statek. Pomachałem do niego ręką, ale ten jak gdyby się spłoszył i udał, że mnie nie widzi, przyspieszając kroki, wszedł do budynku. Postanowiłem również się tam udać… Kiedy wszedłem do pałacu, słyszałem płaczących ludzi, którzy znajdowali się w jednym pomieszczeniu. W pokoju z fotelem dalej siedział zahipnotyzowany Aayoss, a obok niego stała służba, która była ubrana na czarno. Podszedłem bliżej, a lament się nasilił, lecz te istoty, pomimo iż płakały, patrzyły się na mnie spod oka, jakby się fałszywie uśmiechali, udając przy tym żałobę. Arnestipolisun leżała na podłodze ubrana w czarną długą suknię, a dookoła niej były ułożone fioletowe kwiaty… Poczułem ucisk na głowie i nagle powiedziałem donośnym tonem:

- Wy parszywe demony, zabierać mi z tej ziemi te zwłoki i wracać tam, skądżeście przybyli… Migiem! Teraz! Już!!! Śmierć sobie pojeby wymyśliły… Ja wam dam żałoby! Ja wam dam pogrzeby! Ja wam dam zrywać kwiatuszki!!! Won mi stąd albo wam łby poucinam…

Służba strachała się i zaczęła panikować, a ja kontynuowałem:

- W moim Królestwie śmierć nie istnieje! Zabierać mi te zwłoki z mojego Królestwa! I to już!

Wtedy to Rasmus i inny służący, chwycili ciało kobiety i zaczęli je wynosić w popłochu. Ja bacznie szedłem za nimi, kierując się do statku, którym przybyli. Kiedy służba wraz z ciałem kobiety była na pokładzie, przeliczyłem ich ilość, po czym używając panelu sterowania, ustawiłem parametry lotu do miejsca, z którego statek przyleciał, używając do tego zabezpieczenia, aby żaden ze służących nie mógł zmienić toru lotu… Opuszczając pokład, odwróciłem się jeszcze na chwilę, uśmiechając się do obłudnych służących i w momencie, kiedy drzwi do statku się zasuwały, pomachałem im z ironicznym uśmiechem na do widzenia.

Spojrzenie Rasmusa, jakie wtedy otrzymałem, wskazywało na to, iż był z siebie bardzo zadowolony. Tak jak panicz Assayan, który zafundował demonkom eksmisje. Kiedy statek odleciał, postanowiłem wrócić na miejsce, w którym zostawiłem księgę, a kiedy tam doszedłem, nie znalazłem jej.
Demonki łyknęły przynętę… I wracamy do gry! Widzimy się niebawem zaniedbana niewiasto… - powiedziałem na głos, po czym dumnie udałem się do pałacu, aby obudzić z iluzji śniącego Aayossa…

Kiedy mężczyzna się ocknął, nie był świadomy tego, co zaszło i tylko zdziwił się pomieszczeniem, w którym się znajdował… Postanowiłem wyprowadzić go na zewnątrz i zaprowadzić do miejsca w pobliżu schodów. Kiedy byliśmy na miejscu, rozłożyliśmy nasze ręce i otworzyliśmy portal do Wielkiego Światła, przez który przeszedł członek naszej Niebiańskiej Rodziny, Aamaryon… Teraz między innymi Aayoss, Aamyrya, Aamaryon, Shyraa, Aamarya, Aamalya, Assoraya, AaraKey, Ssamalya, Myraa, Raamon, wspólnie z całą resztą nieskończoną Niebiańską Rodziną, będą stępować planeta po planecie, przywracając wszystko do Światła. Oj, wypłynie na wierzch trochę ego w tej części kreacji… Po zakotwiczeniu energii na panelu głównym postanowiłem obudzić śniącego Xapitulinusa i podchodząc do niego, obudziłem go…

- Xapitulinus, czas wracać…
- Przecież dopiero co tu przylecieliśmy Alex…
- Powiedzmy, że znacznie dłużej niż Ci się wydaje.
- Tu się zmieniła energia, jest jakby lżej…
- Da się to odczuć…
- Widziałeś Alex te wszystkie kolory?
- Wydajesz się zaskoczony.
- Bo nigdy jeszcze nie widziałem takich żywych kolorów…
- Widzisz, wszystko przechodzi swoją transformację i się zmienia.
- Tak, zgadzam się, ale… Ty Alex też jesteś jakby inną wersją.
- Czuje, że to dobry czas, aby wracać.

Xapitulinus nie rozumiał tego, co zaszło, a ja nie czułem żadnej potrzeby, aby mu wyjaśniać całej sytuacji, podczas jego snu. No bo co ja bym mu powiedział? Moja kopia, którą stworzyłeś, została za mnie i dzięki temu pozwoliła mi, abym mógł opuścić program, bez zawalenia się konstrukcji całej kreacji? W każdym razie zdążyłem, zanim moja kopia się rozpuściła… He-he!

- Xapitulinus, czy mógłbyś być tak łaskawy i zabrać mnie w pewne miejsce na Ziemię?
- Alex, jeszcze nie jest czas, byś tam wrócił.
- Wiem o tym, jednakże mam pewną sprawę do załatwienia.
- Możesz mi powiedzieć, co takiego?
- Wiesz, muszę wyrównać stare rachunki z pewnymi istotami.
- Czyli chcesz lecieć na Ziemię, aby się zemścić?
- Czy ja wyglądam na takiego, który chce zemsty?
- Właściwie, to nie i wydajesz się bardzo spokojny.
- Właśnie… Dlatego potrzebuję dostać się na Ziemię, aby wyrównać zaległe rachunki z niektórymi istotami, szczególnie z hybrydowymi programistami, którzy chcieli, abym popełnił samobójstwo i innymi istotami, które mnie szyderczo skanowały i nie tylko mnie skrzywdziły, ale również krzywdziły inne istoty, zmuszając nas przy tym do samo destrukcyjnych zachowań.
- Powiedz tak szczerze, dlaczego chcesz to zrobić?
- Tak, by nigdy przenigdy nie skrzywdziły już nikogo innego z moich ludzi.
- A nie łatwiej będzie, jeśli zaakceptujesz to, co Cię spotkało i weźmiesz to wszystko jako lekcję?
- A może tobie Xapitulinus nie przyszło do głowy, że to ja jestem waszą największą i najważniejszą lekcją?
- Ty miałbyś nas uczyć? He-he! Dobre…
- Śmiej się, ale jestem jedyną istotą w całej kreacji, która zna drogę wyjścia z matrixu i bez mojego skromnego udziału, będziecie razem z diabłem uwięzieni w programie na zawsze.
- …
- Widzę, że opadła Ci kopara… Nie martw się, nie jesteś jedynym, który tego doświadczył… Poczekaj tylko, jak się to wyda, szczególnie tym istnieniom, które były podłe i wredne dla swojej jedynej drogi zbawienia, ale wtedy, kiedy to się stanie, będzie już dla nich za późno.
- No ale…
- Popłaczą sobie kilka tygodni ze swojej głupoty i to ich uzdrowi, a później zapomną o tym wszystkim, czego doświadczyli.
- No dobrze, ale nie wiem, do czego zmierzasz?
- Sam przecież powiedziałeś mi, kiedy zabierałeś mnie z Ziemi, że ja was w to wszystko wpakowałem i tylko ja mogę to szaleństwo zakończyć.
- Ty to pamiętasz?
- Pamiętam wszystko, co, kto, jak, z kim, kiedy, gdzie i dlaczego.
- Czyli też chcesz ze mną wyrównać rachunki?
- Powiedzmy, że przydasz mi się do wykonania pewnego bardzo ważnego zadania w kreacji.
- Zauważyłem, że twoja energetyka się zmieniła… Jesteś taki stanowczy i bardziej pewny siebie.
- Bo tak jest!
- Nie wiem, co zamierzasz dokładnie, ale ja Ci w tym przedsięwzięciu nie pomogę.
- Ja wiem dokładnie, kto mi w tym pomoże. Tylko Cię sprawdzałem. Każdego z was przetestuję.
- Okej… Więc, co zamierzasz?
- Im mniej wiesz teraz, tym będzie lepiej dla nas wszystkich.
- W porządku! Nie będę więcej pytać.
- Masz rację... Lepiej zmienić temat, bo i tak tego nigdy nie zrozumiesz.
- Więc może pomilczmy?
- Tak, cisza jest taka piękna.

Minęło kilka dłuższych chwil w ciszy, kiedy niespodziewanie pomyślałem w kierunku istoty.

- Xapitulinus?
- Tak Alex?
- Pokazać Ci pewną sztuczkę, której się nauczyłem od kogoś, kto działał przeciwko mnie?
- To raczej nie brzmi pozytywnie.
- No co ty… Jest całkiem fajna, jak się spojrzy na to z innej perspektywy.
- Chcesz mi to tylko pokazać?
- Tak, jeśli chcesz zobaczyć to, czego się nauczyłem?
- Skoro to coś pozytywnego, to dlaczego by nie.
- W porządku… Rozluźnij się…
- Dobrze.
- Przyjdzie czas, że dobiorę się wam panowie hetero do waszych tyłków, a wy nie będziecie nawet świadomi, kiedy i jak do tego dojdzie… To będzie całkowicie poza waszą kontrolą i kontrolą kogokolwiek, a przed tym nikt ani nic was nie uratuje… - powiedziałem do siebie żartobliwie
- Co mówisz?
- Zapomnij!
- Zapomnij? Co mam zapomnieć Alex?
- Nic, nic, tak sam do siebie, czy coś… Chyba do siebie…

Po wypowiedzeniu tych słów nie byłem świadomy tego, iż ta sztuczka podziałała również i na mnie. Słowa mają moc, ale ja o tym wtedy nie wiedziałem i również tak, jak i Xapitulinus, zapomniałem o całym zdarzeniu. Dokładniej mówiąc, poczułem, jakbyśmy zrobili mały przeskok kwantowy, który sprawił, iż zapomnieliśmy o całej sprawie. Tak jakby to się nigdy nie wydarzyło… Nagle poczułem, że jest to odpowiedni moment, abyśmy mogli wrócić po mój pamiętnik, który Xapitulinus obiecał mi oddać…

- Xapitulinus, to polecimy w końcu po mój pamiętnik?
- Niestety, ale muszę zostawić Cię na Lerthimeln w punkcie czasowym, z którego Cię zabrałem.
- Więc nie polecimy na Niebiańskie Planety?
- O czym teraz mówisz Alex?
- Wydawało mi się, że powiedziałeś, iż mieliśmy lecieć na Niebiańskie Planety?
- Nic podobnego… Odwiozę Cię tylko… W porządku?
- To teraz lecimy na Omegę tak?
- Nie.
- Jak to nie?
- Zostawię Cię w miejscu, z którego Cię zabrałem.
- To jak ja się dostanę na Omegę?
- Przecież masz komunikator, prawda?
- No fakt…

Xapilitunus zostawił mnie samego na Planecie Trzech Słońc i poleciał. Jednak zanim nawiązałem kontakt z prośbą o zabranie mnie na Omegę, postanowiłem odwiedzić moich biegających przyjaciół. Wraz z nimi pobiegałem sobie, a później zjadłem trochę owocu Aaonsak, po czym zasnąłem.

Kolejny Zapis.

- Proszę pana, gdzie jesteśmy?
- W drodze do domu…
- Proszę pana, a czy daleko jeszcze do domu?
- Jeszcze tylko kilka przeskoków i jesteśmy na miejscu…
- To dobrze…
- Tak Alex, wypoczywaj. Już Cię nikt więcej nie skrzywdzi… Obiecujemy Ci to…
- To dobrze…
- Tak… Wszystko jest dobrze. To był tylko sen…


Koniec Zapisu.





Książę z Niebiańskich Planet powróci w Największym Ego w Całej Kreacji.


.



.

Pobierz pliki