3
Minęło kilka dłuższych chwil, zanim mój współpodróżnik znów przemówił…
– Lepiej będzie znaleźć jakieś bezpieczne miejsce, by oczy mogły odpocząć przed dalszą podróżą.
– Nie wiem, czy zasnę…
– Ja na pewno nie, ale mimo to potrzebujemy odpoczynku. Przed nami długa podróż, więc i dla mnie i dla ciebie lepiej będzie odpocząć oczy.
– Dziwnie to brzmi… Odpocząć oczy.
– Wiesz dobrze, o co mi chodzi...
– Wiem, wiem, tylko to tak śmiesznie zabrzmiało… – uśmiechnąłem się, patrząc na niego
– Widzę, że humor Ci dopisuje mimo okoliczności.
Staram się zachować pozytywne nastawienie, w końcu wciąż żyjemy.
– Tak, tylko pytanie, jak długo?
– Czy to ma jakieś znaczenie?
Wyjrzałem za okno i nagle ujrzałem małą planetę, a na niej wielkie ciemnopomarańczowe skały. Wyglądały zupełnie jak kryształy.
– Co to za dziwna planeta? – zapytałem
– To w zasadzie nie jest planeta. Ewentualnie można powiedzieć, że to sztuczna planeta. To coś w rodzaju satelity, ale z funkcją teleportacji do ściśle tajnego laboratorium, w którym różne cywilizacje tworzą życie… Nowe gatunki.
– Czy my jako ludzie również jesteśmy częścią takiego eksperymentu?
– Jeśli powiem, że ludzkie DNA składa się z dwunastu różnych ras, to co pierwsze przychodzi Ci do głowy?
– Że jesteśmy eksperymentem, który wymknął się spod kontroli?
– Jesteś zabawny… Jednak po części masz rację... Dzięki tym eksperymentom możemy doświadczać życia w różnych formach i wymiarach.
– Czyli nie ma w tym nic złego?
– Nie, bo to dzięki temu, na przykład, na Ziemię przybywa niezliczona liczba dusz z różnych wymiarów i galaktyk.
– Życie na Ziemi jest nudne… Nie wiem, do czego tak się pchać…
– Mylisz się, Alex… Życie na Ziemi jest fascynującym i uczącym doświadczeniem, ponieważ cała struktura cywilizacji jest nieograniczona. Możesz dosłownie zrobić wszystko… Doświadczyć wielu wspaniałych rzeczy. Zrobić coś małego i wielkiego… Wolna wola.
– Czy możesz mi opowiedzieć coś więcej o sobie?
– Czemu Ci tak bardzo na tym zależy, skoro i tak niebawem nasze drogi się rozejdą?
– Jestem po prostu ciekawy, nigdy wcześniej, o ile pamiętam, nie poznałem człowieka, który wychował się na innej planecie.
– No dobrze opowiem...
– Super.
– Moja historia nie jest zbyt ciekawa. Zostałem uprowadzony z planety podobnej do waszej Ziemi. Byłem dzieckiem, nie pamiętam tego dnia. Zostałem odnaleziony przez ludzi Niebiańskich Asylejczyków i oni mnie przygarnęli i wychowali według swojego systemu wierzeń. Koniec opowieści, jesteśmy na miejscu.
– Świetna historia, pełna wrażeń, naprawdę genialna. Nic z tego i tak nie zrozumiałem.
– I bardzo dobrze... Nie musisz.
– Znów jesteś niemiły.
– A ty wścibski…
– Więc gdzie będziemy odpoczywać te oczy?
– Czy to była ironia?
– Zadałem tylko pytanie. Nie patrz z takim zdziwieniem.
– Pakutumn!
– Co takiego? Nie rozumiem. Co znaczy to apku-taku czy coś?
– To delikatne określenie na… Idiotę, ale z odrobiną czułości.
– Człowieku, ja Cię w ogóle nie rozumiem!
– Chcesz zostać na statku czy idziesz ze mną?
– Zapraszasz mnie na randkę?
– Na co?!
– Na nic. Tak tylko żartowałem…
Kiedy opuściliśmy statek, poczułem, jak moje płuca wypełnia czyste powietrze. Znów zrobiło mi się słabo.
– Przyzwyczaisz się… – rzekł Selit
– Tak, tak, znam ten temat. Więc gdzie będziemy odpoczywać?
– Tutaj, na tej polanie.
– O, jak romantycznie. Niebo usłane gwiazdami. Dwa księżyce… Ciepło.
– Więc to dobre miejsce.
– Czy jesteś pewien, że tu jest bezpiecznie?
– To trudne pytanie, biorąc pod uwagę twoją osobę.
– Moją osobę?
– Przyciągasz do siebie same kłopoty. To chyba zrozumiałe.
Potrząsnąłem głową i pomyślałem, że chyba się przesłyszałem. Ni stąd, ni zowąd powiedziałem na głos:
– Masz rację, przyciągam do siebie same kłopoty. Największy z nich leży obok mnie.
– Co znowu?
– No co się tak dziwisz. Sam przecież powiedziałeś, że przyciągam do siebie kłopoty, a najbliższy kłopot od kilkunastu dni to ty.
– Lepiej będzie, jak skończymy rozmawiać i będziemy cicho.
– Jasne, to na razie.
Leżałem, patrząc w niebo i delektując się tą chwilą, rozmyślając nad tym całym bałaganem, w który się wkopałem. Również nad tym, jak dobrze byłoby wrócić na Ziemię, a zarazem jak dobrze mi było tutaj, na tej łące, obok przystojnego mężczyzny, z którym rozmowa się nie kleiła. Poczułem, że ktoś mnie obserwuje. Kątem oka dostrzegłem, że Selit na mnie patrzy. Powoli odwróciłem głowę w jego stronę, ale on zamknął oczy. Uśmiechnąłem się lekko i znów spojrzałem w niebo. Po chwili znów poczułem jego wzrok. Tym razem starałem się nie reagować, choć nie ukrywam, że było to dość trudne. Po chwili Selit przybliżył się i mnie objął, a ja się wystraszyłem.
– Nie bój się… To tylko tak, żeby było Ci cieplej. – powiedział
Przecież jest ciepło… – pomyślałem, a serce waliło mi jak szalone
– To chyba nie jest najlepszy pomysł, żebyś mnie dotykał?
– Wiem, przepraszam, przepraszam też za moje wcześniejsze zachowanie.
– Nic nie szkodzi. Jestem już chyba do tego przyzwyczajony…
– Kochasz go, prawda?
– Kogo? Astipolisuna?
– Nie mówię o nim, tylko o tym Ziemianinie, z którym się spotykasz…
– A ty skąd o tym wiesz?
– Z „X-Journal”.
– O czym ty do mnie mówisz Selit?
– O raporcie Xapilitunusa, który od długiego czasu Cię obserwował…
– Coś wspominał, że mnie obserwował, ale o raporcie nic nie wiedziałem.
– To opowiesz mi o tym Ziemianinie?
– Masz na myśli tego Duńczyka?
– Tak…
– Sam nie wiem, co czuję… Jesteśmy na etapie randkowania, a raczej w tych okolicznościach byliśmy.
– Możesz o nim pomyśleć przez chwilę? Jakieś miłe wspomnienie z nim, jakiś drobiazg.
– Po co mam to robić?
– Chcę coś sprawdzić i zaraz Ci powiem. Obiecuję, to nic strasznego. Więc jak, możesz to dla mnie zrobić?
– Mogę… – odparłem, a po chwili zamknąłem oczy i zobaczyłem obrazy z kilku naszych spotkań. Westchnąłem głęboko, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
– A teraz spójrz na mnie… – usłyszałem, po czym Selit kontynuował: Jesteś w nim zakochany. Całe twoje ciało go kocha. Tego się nie da ukryć.
– Ja go ledwie znam. Mieliśmy raptem kilka randek, nic wielkiego… Zresztą będąc tutaj, nie myślę o nim.
– Nie ukrywam, że podobasz mi się i to bardzo, mimo że między nami jest różnica międzyplanetarna, ale kiedy o nim myślisz, a robisz to częściej, niż jesteś tego świadomy, to twoje oczy zaczynają się świecić, a na twarzy pojawia się uśmiech. Wtedy zaczynasz świecić jeszcze mocniej.
– Kurczę, myślałem, że jestem zakochany w Astipolisunie.
– Kiedy mówisz o Astipolisunie, w twoich oczach widnieje smutek, a twarz wygląda tak, jakby była obciążona bólem i strachem.
– Dziwnie to opisujesz.
– Możesz powiedzieć mi coś więcej o tym Duńczyku?
– Mogę Ci pokazać, jeśli chcesz.
Chwyciłem go za rękę i dotknąłem jego dłonią swojej klatki piersiowej. Ujrzałem tylko światło, które mknęło bardzo szybko poprzez tunel, a potem otworzyłem oczy i spojrzałem na Selita, który powiedział roześmiany:
– Wow! Jesteś zwariowany…
– Duńczyk też tak mówi… Jednak jak już wspominałem wcześniej, nie wiem, co czuję, bo to wszystko jest zbyt świeże. Zbyt wiele razy się sparzyłem i nie ufam ludziom za bardzo. Poza tym jestem tutaj.
– Nie będę Cię więcej męczyć. Mam nadzieję, że uda Ci się wrócić na Ziemię i rozkochasz go w sobie. Musiałby być wielkim głupcem, gdyby nie obdarzył Cię takimi uczuciami, jakie ty do niego żywisz. Nawet dużo silniejszymi.
– Selit?
– Tak?
– Wiesz, tak sobie pomyślałem… Znaczy, myślałem nad tym wiele razy, kiedy byłem na Ziemi, zanim się tu znalazłem, że mogę się zakochać w kimkolwiek i być z kimkolwiek, jeśli druga osoba również tego pragnie. Co, jeśli te uczucia do Duńczyka są tylko iluzją, jeśli nie są prawdziwe?
– Alex, wpuściłeś mnie do siebie, widziałem prawie całe twoje życie, widziałem wszystko, co robiłeś, i szczerze mówiąc, ta twoja cała wyprawa do innego kraju nie była przypadkowa i nie działa się tylko za twoją przyczyną. Byłeś prowadzony, by się tam znaleźć, byłeś prowadzony, by to zrobić.
– Co chcesz przez to powiedzieć?
– Zauważ, że podczas twoich wcześniejszych… Jak to się nazywa? Nie zakochanie się, tylko…
– Zauroczenie?
– Tak, dokładnie... Kiedy wydawało Ci się, że kochasz, myślałeś, że to ten właściwy partner. Dlaczego teraz tego nie było? Dlaczego właśnie teraz, mimo odległości, wystrzeliłeś jak rakieta, by móc się z nim zobaczyć?
– Przypadek? Tak podejrzewam…
– Nic nie dzieje się przypadkowo.
– A spotkanie z Tobą? Co ma oznaczać?
– Powiedzmy, że tak ustaliły gwiazdy.
– Musiałeś mi o nim przypominać? Teraz czuję tęsknotę. – moje oczy wypełniły się łzami
– Nie płacz, wszystko jest dobrze… – Selit przytulił mnie mocno i dodał: Alex, Kocham Cię jak brata, jak członka rodziny, ponieważ jesteś tak blisko swojego serca. Mimo że istnieje prawdopodobieństwo, że z czasem moglibyśmy być razem, to nie potrafię zmusić Cię do uczuć. Poza tym ty byś nigdy nie obdarzył mnie takimi uczuciami jak Nilsa.
– Znasz jego imię?
– Przecież byłem w tobie, Pakutumn…
– Znów nazwałeś mnie idiotą?
– Nie, przepraszam, już wyjaśniam... Pakutumn to raczej głuptasek, tak naprawdę nie ma nic wspólnego z idiotą i nie ma w tym słowie nic negatywnego. Na mojej planecie tak mówimy z czułością, zresztą na Ziemi chyba jest podobnie, o ile się nie mylę.
Zamyśliłem się na chwilę. Pomyślałem o Nilsie. Poczułem, że Selit się myli. Lubiłem Nilsa, ale to wszystko... Poza tym we wcześniejsze związki wchodziłem, czując, że to nie dla mnie. W przypadku Duńczyka było zapewne podobnie.
Może byłem zdesperowany i wmawiałem sobie te uczucia lub czułem strach przed byciem samemu i gdzieś w podświadomości trzymałem się tego uczucia. Jedno było pewne, Selit pomógł mi pozbyć się ciężaru wydarzeń z Ziemi. Zwróciłem uwagę na jeszcze jedną rzecz, której nie dostrzegałem wcześniej. Każdego mężczyznę na swojej drodze postrzegałem jako potencjalnego partnera.
Może, teraz kiedy pojawił się Selit, znów to się działo. Selit był przystojny i to bardzo.
Dostrzegałem w nim coś wyjątkowego. Chwila, takie usprawiedliwienie mógłbym dopasować do każdego potencjalnego partnera. Fajnie jest się zakochać, ale czy warto? Wszystko wydaje się piękne na początku relacji, a później magia znika. W pewnej chwili bez zastanowienia powiedziałem na głos:
– Nie czuję się zmęczony, możemy coś zrobić razem. Chciałbym doświadczyć czegoś magicznego.
– Poczekaj, mam pomysł!
Ruszyliśmy na małą wycieczkę i niebawem znaleźliśmy się na plaży. Usiedliśmy na piasku i poczułem się, jakbym był na Ziemi.
– Co teraz? – zapytałem
– Teraz będziemy czekać na cud. – odparł Selit
– Na jaki cud?
– Cichutko… – odpowiedział z uśmiechem Selit, po czym dodał: Nie chcemy go spłoszyć, prawda?
– Prawda…
Po upływie kilku chwil niebo stało się bardziej różowo błękitne.
Chwilę później nagle moim oczom ukazał się wschód słońca. Jaki piękny… – pomyślałem
Zrobiło mi się błogo. Wtedy Selit poprosił mnie, bym jeszcze chwilkę poczekał… Zobaczyłem wtedy coś, czego nigdy wcześniej nie widziałem. Widok zapierający dech w piersiach.
– A gdyby tak… – zacząłem
– Co takiego?
– To takie piękne i romantyczne. Ty i ja w tym samym miejscu doświadczamy wschodu Trzech Słońc.
– Co chcesz przez to powiedzieć?
– Co, jeśli ty i ja mamy szanse na to, by być razem?
– Razem? Co chcesz przez to powiedzieć?
– Osiedlić się na tej planecie i dożyć późnej starości we dwoje.
– Jesteś myślicielem, wiesz?
– No co, przecież tu wszystko jest możliwe.
– Mógłbym Cię teraz pocałować i zapomniałbyś o swoim wcześniejszym życiu, ale nie mogę, choć gdzieś w głębi siebie tego pragnę…
– Pocałuj mnie, proszę…
Selit przysunął się bliżej i jego usta zbliżyły się do moich, a w tym samym czasie ja powoli zamknąłem oczy…
– Nie!! Alex, proszę Cię! Nie mogę tego zrobić! Nie mogę tego zrobić ani sobie, ani Tobie, ani tym, którzy Cię kochają.
– Dlaczego nie?
– Wiesz, że twoje miejsce jest na Ziemi, a ja na Ziemi nie mogę żyć. Nie dałbym sobie rady z waszą słabo rozwiniętą, a właściwie to ogłupiającą technologią i całym tym systemem niewolnictwa, który tam macie…
– Czy ty się boisz?
– Czego mam się niby bać?
– No przecież słyszę same wymówki.
– Alex, to nie są wymówki, zobacz, jak działa nasza technologia. Nasze statki, tryb życia, wolność… Wasza planeta to nie miejsce dla mnie.
– Tak, jasne. Bo wasza technologia jest taka doskonała. Tak doskonała, jak Twój statek.
– Czepiasz się… Jest znacznie więcej lepszej technologii.
– Mimo to używasz takiego złomu.
– Mógłbym mieć lepszy, ale lubię ten.
– Lubisz czy się przyzwyczaiłeś?
– Po prostu lubię swój statek.
– Najwidoczniej nasza cywilizacja również lubi to, czym operuje.
– Jednak to nie znaczy, że chciałbym mieszkać na waszej planecie.
– Jak myślisz, co ja teraz czuję, kiedy poznaje to wszystko? Wiedząc, że jest znacznie więcej, niż myślałem. I co, mam teraz wrócić na Ziemię do tego ograniczonego życia?
– Zapędziłem się Alex, masz rację. Przepraszam.
– Spokojnie. Możesz mi coś obiecać?
– Co tylko chcesz…
– Jeśli wrócę na Ziemię, to czy przylecisz po mnie i mnie zabierzesz? Mówię na wypadek, gdybym przeżył tę podróż.
– Tworzysz sobie sztuczne zaplecze?
– O jakim zapleczu mówisz?
– O takim, jakie mają wasi ludzie… Ludzie, którzy wierzą w Boga gdzieś tam daleko, a nie czują Boga w swoim sercu…
– Poniekąd tak… Masz rację…
– Mogę obiecać tyle, że jeśli obydwaj przeżyjemy, to na pewno Cię odwiedzę na Ziemi, ale tylko jako przyjaciel, okej?
– Nie do końca mi się to podoba, ale niech Ci będzie. Czy mogę jeszcze zapytać o jedno?
– Tak.
– Co, z tym że mnie tak długo nie ma na Ziemi?
– O to się nie martw. Wrócisz w ten sam punkt czasoprzestrzeni i nikt nawet nie zauważy, że zniknąłeś.
– W porządku. Czy jest jeszcze coś, co chcesz mi pokazać?
– Masz na myśli planetę?
– Też, ale skoro i tak tu jesteśmy, to dlaczego nie.
– Ciekawa idea.
– Świetnie. To gdzie idziemy?
– Tym razem tylko do statku, bo musimy się już zbierać.
– Jestem głodny.
– Okej, pójdziemy po owoce Aaonsak.
Muszę przyznać, że ten owoc Aaonsak, czy coś jest bardzo interesujący… To połączenie melona i gruszki, są słodkie i soczyste. Żeby je jeść, potrzeba użyć dwóch dłoni ze względu na ich wielkość. Mają dość miękką, ale wytrzymałą skórę i są koloru śliwkowopomarańczowego. Może nie wyglądają zbyt apetycznie, ale za to, jak smakują. Zjedzenie jednego takiego owocu to jak zjedzenie porządnego domowego obiadu. Jak się okazało, zawierają dużą ilość witamin i składników odżywczych.
Jak mówi Selit: Zjedzenie takiego owocu wystarczy na kilka dni.
.