9






Przez kilka godzin siedzieliśmy i obserwowaliśmy migającą Omegę. Statki lądowały i wylatywały, a cała platforma tętniła życiem tak jak wtedy, kiedy ją pierwszy raz opuściliśmy.
W pewnym momencie ten ogromny obiekt po prostu zaczął się rozpuszczać na naszych oczach, pozostawiając po sobie mieniącą się złotą galaretkę. Następnie zaczęła się ona zlewać z tłem i w końcu zniknęła z naszego pola widzenia.

– I jak podobało Ci się przedstawienie?
– Bardzo, ale nadal nie rozumiem, jak to coś działa…
– To proste. Ta maź sama w sobie jest jakby świadomością, która doświadcza wszystkiego, co spotyka na swojej drodze. Czyli skanuje, kopiuje i następnie tworzy idealne odbicie danego obiektu, a później go doświadcza.
– Czy my też tam byliśmy?
– Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. To zależy od tego, kiedy nastąpiło zeskanowanie.

Nagle coś zwróciło moją uwagę.

– Selit, co to za statek?
– Gdzie go widzisz?
– Zobacz tam…
– Musimy to sprawdzić.

Powoli ruszyliśmy w kierunku dziwnego pojazdu. Selit próbował się z nim skontaktować, ale bezskutecznie. Następnie sprawdził, czy droga do statku jest bezpieczna i czy nie zostaniemy zeskanowani.
Im bliżej byliśmy celu, tym bardziej statek wydawał się pusty. Jednak we mnie pojawiało się pewne uczucie, tak jakby ktoś nam się przyglądał.
Nagle naszym oczom zaczęły się ukazywać jedne po drugim postacie, które znajdowały się w zawieszeniu. Dosłownie jakby cała przestrzeń wokół nich wypełniona była wodą. Istoty unosiły się bez jakiegokolwiek znaku życia. Wyglądały jak ludzie ubrani w czarne szaty. Ich statek okazał się większy, niż myśleliśmy, a zwłok przybywało z każdą chwilą.

– Alex, posłuchaj, podejrzewam, że to są demony, które przybyły tu po ciebie. Podejrzewam, że po zeskanowaniu Omega zmieniła swoje położenie, a demony po prostu wpadły w pułapkę.
– No dobrze, ale jakim cudem ich nie spotkaliśmy, kiedy tam byliśmy?
– Ponieważ one przybyły tuż po tym, jak opuściliśmy platformę. Spójrz, ten statek jest otwarty.
– Czy myślisz, że ktoś mógł przeżyć?
– Trudno to ocenić, ale biorąc pod uwagę fakt, że wrota do statku są otwarte, to w środku będzie to samo ciśnienie, które jest w przestrzeni.
– Możemy wejść na ten statek?
– Myślę, że najlepiej będzie, jeśli oddalimy się stąd jak najdalej.

Zastanowiłem się przez chwilę.

– Mają świetny statek, wiesz? Pomyślałem, że moglibyśmy go przeszukać. Może znajdziemy tam jakieś informacje na mój temat.
– Kochany, uwierz mi, że z demonami nie ma co zadzierać. Proszę, wybacz mi, ale jako Kapitan tej, jak to mówisz, taksówki, muszę podjąć decyzję i opuścić to miejsce.
– Pamiętasz, jak mówiłem o pamiętniku, że prawdopodobnie istnieje?
– Tak, pamiętam, ale nie wiemy dokładnie, gdzie może się znajdować...
– Wiesz, po pierwszym porwaniu pisałem dużo rzeczy, by zrozumieć i może to zabrzmi dziwnie, ale chciałbym go zobaczyć…
– Chcesz wrócić na ziemię?
– Na chwilę… Muszę poszperać w moich zapiskach. Może tam jest jakaś odpowiedź.
– W takim razie nie ma innego wyjścia, lecimy do ciebie. Przy okazji zobaczę, jak mieszkasz.
– Jesteś kochany, wiesz?
– Wiem, a to tylko dlatego, że ty taki jesteś.

Przez całą podróż czułem się poddenerwowany. Byłem świadomy drogi i przeskoków w czasie i to wszystko tylko po to, by na chwilę powrócić do punktu, z którego zostałem zabrany przez Xapilitunusa i chwilę później znów wrócić do życia w przestrzeni.

Cieszyłem się, że choć na chwilę wróciłem do domu. Czułem, że zbiera mi się na płacz na myśl, że może już więcej tu nie wrócę. Zamartwiałem się, miałem mieszane uczucia i nawet Selit nie mógł mi tym razem pomóc. Myśli kotłowały się w mojej głowie jak lawa w wulkanie, który nigdy nie gaśnie.
Usiadłem do komputera, aby sprawdzić zapisy. Chwilę później zwróciłem się do Selita:
– Tu się coś nie zgadza…
– Dlaczego?
– Widzę tu zapisane rzeczy, których nie pamiętam, a nawet nigdy o nich nie słyszałem.
– Masz jakiś punkt zaczepienia?
– Co masz na myśli?
– Jakaś wskazówka, data?
– Poczekaj, tu coś mam… Tu jest napisane, że folder został utworzony… za trzy dni. To nie jest możliwe…
– Myślisz, że ktoś to robi celowo?
– Tego nie wiem.
– Czy to są twoje słowa?
– Trudno stwierdzić, widzę błędy i pisownia jest znajoma, jednak sposób opisywania i same wpisy się nie zgadzają. Nie pasują do mnie, a przynajmniej do takiego mnie, jakiego pamiętam.
– Wiesz, może to jest rejestr zapisu z przyszłości po twoim powrocie.
– Nie wydaje mi się. Tu musi być coś więcej.
– Czytaj.

Zacząłem czytać:

– Od kilku dni po głowie chodzi mi imię męskie i nie wiem, skąd ono się nagle pojawiło w mojej głowie. Simon… Kim on jest? Czy to mój przyszły partner, czy może jakaś dusza, która mnie odwiedziła? Nie bardzo wiem, co tak naprawdę dzieje się wokół mnie.
Z ostatnich dziwnych wydarzeń: od kilku dni śni mi się mężczyzna, który ma ciemne oczy, jest wysoki i przystojny. Nie mogę wybić go sobie z głowy. Tak bardzo chciałbym poznać jego imię…
– Myślisz, że tu chodzi o mnie? – zapytał Selit
– Podejrzewam, że tak, ale dlaczego nie ma wzmianki o Duńczyku? Nie ma o nim nic, nic o randkach, zupełnie nic, kompletnie.
– Faktycznie, brzmi to dziwnie. Szkoda, że nie umiem czytać, bo pomógłbym Ci.
– Dziękuję, ale może wystarczy, że będę czytał, a ty pomożesz mi wyłapać jakieś niezgodności.
– W porządku, choć wydaje mi się, że tobie to przychodzi łatwiej.
– Nie jestem tego pewien. W każdym razie mam teraz większy mętlik, niż kiedy tu przybyliśmy.
– Spokojnie, kochany, mamy czas... Poza tym może lepiej by było położyć się do łóżka i odpocząć oczy.
– Chyba masz rację. To była długa podróż. Poczekaj!
– Poczekaj na co?
– Mój telefon.
– Twój co?
– Mój komunikator ziemski.
– Co z nim nie tak?
– Sprawdzę wiadomości. Tylko gdzie on jest…

Okazało się, że zostawiłem go w drugim pokoju na ładowaniu.
Co do jasnej anielki! Kim byli Ci ludzie? Co to za dziwne wiadomości? Nie było Duńczyka mamy... Nikogo, kogo znałem z Ziemi. To nie był świat, który opuściłem. Wszystko było podobne, ale nie takie same.
W telefonie widziałem jakieś imiona, których nie znałem. Wiadomości w języku, którego nie rozumiałem.

– Powiedz mi, Selit, czy aby na pewno jesteśmy w mojej rzeczywistości?
– Możesz to sprawdzić w inny sposób…
– Ale jak?
– Może sprawdź, co jest poza tym pomieszczeniem.
– Już wiem, co robić!

Odsłoniłem lekko żaluzje, by sprawdzić, czy na zewnątrz wszystko jest podobne.

– Selit, choć to zobaczyć!
– Co się dzieje Alex?
– Dlaczego tu nie ma ludzi?
– Jest zupełnie pusto.
– Nie podoba mi się to Selit...
– Czyli to nie jest świat, który opuściłeś?
– Podobny, ale nie taki sam.
– Odłóż wszystko na miejsce. Niczego stąd nie bierzemy. Ruszamy, migiem!

Tak też zrobiłem. Bez wahania odłożyłem wszystko na miejsce, pozamykałem pliki i wyłączyłem komputer. Tuż przed wejściem na pokład zgasiłem również światła, by przywrócić mieszkanie do stanu, w jakim je zastaliśmy.
To uczucie, kiedy wszystko wydaje się na swoim miejscu, a nie jest, wzbudziło we mnie podejrzenia.

Podczas podróży powrotnej staraliśmy się zachować zdrowy rozsądek… Może po prostu przez przypadek trafiliśmy do alternatywnej rzeczywistości, w której mieszkał człowiek podobny do mnie, doświadczający podobnych rzeczy, dokonujący innych wyborów. Dlatego w zapiskach nie było mowy o Duńczyku ani też jego numeru i wiadomości w telefonie.
Dokonany przeze mnie wybór, aby zakończyć tę relację, mógł sprawić, że to w pewnym sensie się nie wydarzyło. Jednak świat za oknem był zupełnie pusty. Dziwny język w moim telefonie stanowił kolejną zagadkę.
W dalszym ciągu coś było nie na swoim miejscu. Poczułem, jakby brakowało ostatniego kawałka do układanki.
Nie mogliśmy nic wymyślić, aż obaj dotarliśmy do punktu, w którym byliśmy gotowi odpuścić. Jednak coś sprawiało, że chciałem poznać odpowiedź na te pytania.

– Selit, powiedz mi, jak dobrze znasz się na przeskokach?
– Jestem ekspertem. Poza tym mam swój przewodnik. Dlaczego pytasz?
– Zatrzymaj się, znaczy statek, zatrzymaj!
– Co się dzieje Alex?
– Przewodnik!
– Jesteś genialny, kochany. Już wiem, o co Ci chodzi...

Chodziło mi po prostu o rozwiązanie. Skoro pojawia się problem, to gdzieś znajduje się jego rozwiązanie. Dla mojego umysłu, który ma czasami lepsze dni, stało się oczywiste, że kiedy Selit skopiował swój nawigator z hologramu, musiał nastąpić jakiś błąd i to właśnie spowodowało, że trafiliśmy do alternatywnej rzeczywistości. Co za tym idzie, mało brakowało, a byśmy w niej utknęli. Prawdopodobnie spotkałby nas wtedy taki sam los jak demony skopiowanej na Omedze.
Teraz utknęliśmy gdzieś w przestrzeni, nie wiedząc, czy udało nam się wrócić do właściwej rzeczywistości.
Kiedy pierwszy raz mieliśmy styczność z żółtą plazmą, hologramem świadomości czy jak to się nazywa, nie wiedzieliśmy, że nawet w kopii zapasowej komunikatora, informacje będą zniekształcone oraz że tak mała skopiowana ilość potrafiła wytworzyć alternatywność miejsc czy zapisów…
Dlatego nasze obrączki tym razem nie zareagowały tak dobrze, jak nasze umysły.

– Jesteśmy uziemieni. Nie mogę po prostu lecieć przed siebie bez wiedzy, gdzie się znajduję… – powiedział posmutniały Selit
– A myślami nie dasz rady?
– Słuchaj, znam się na tym, umiem latać maszynami i to bardzo dobrze.
– Zgadzam się z Tobą, dlatego o tym mówię.
– Co tu wymyślić?
– Może po prostu zrób tak…

Stanąłem obok niego, zamknąłem oczy, wziąłem kilka głębokich oddechów i wyobraziłem sobie Planetę Trzech Słońc. W ciągu jednej chwili statek przeskoczył przez jakiś tunel, potem kolejny. W pewnym momencie zaczął się trząść, a chwilę później naszym oczom ukazała się planeta, o której myślałem.
Wkrótce potem wylądowaliśmy i opuściliśmy pokład.
Selit patrzył na to wszystko ze zdziwieniem i po dłuższej chwili zapytał:

– A teraz na poważnie… Co zrobiłeś z Alexem? Jakim cudem potrafisz sterować statek myślami? Czy jest coś, co powinienem wiedzieć?
– A pamiętasz, jak Ci się zepsuło zasilanie enturalne? Czy coś takiego?
– Ale tej nazwy nie umiesz powtórzyć?
– No właśnie... To się dzieje samo z siebie, nie mam nad tym kontroli…
– Wydaje mi się, że nie musisz mieć.
– Nie muszę?
– To było twoje drugie porwanie, prawda?
– Tak mi się wydaje, choć spotkań z innymi cywilizacjami miałem wiele. O tym jestem przekonany, ale do czego zmierzasz?
– Zmierzam do tego, że wymazano Ci pamięć. Jestem bardzo ciekawy, czego się tam nauczyłeś.
– Ja chyba nie chcę tego wiedzieć.
– A to dlaczego?
– Bo żeby się dowiedzieć, co potrafię, musimy wpaść w tarapaty. Jak do tej pory to było ich troszkę za dużo.
– Mnie się podoba ta przygoda.
– Mnie się podoba idea odpoczynku.
– W porządku, odpoczniemy.

Położyliśmy się na trawie. Ani ja, ani Selit nie mogliśmy się jednak rozluźnić. Myślałem o pamiętniku... Wiedziałem, że w zapisach w komputerze miałem informacje, które mogłyby pomóc w jego odnalezieniu. Czułem, że to jedyna droga. Myślałem też o powrocie na Omegę i o tym, co mówił Kapitan. To było zbyt duże ryzyko. Selit najwidoczniej wyczuł moje myśli i niespodziewanie powiedział:
– W takim razie musimy bez przewodnika udać się do twojego domu na ziemię. W ten sam punkt, z którego zostałeś zabrany. Przeczytamy notatki i zapiszemy potrzebne informacje. Kiedy to zrobimy, wyruszymy, aby odnaleźć twój pamiętnik.
– Skąd wiedziałeś, o czym myślę?
– Jesteśmy połączeni i po prostu mocniej wyczuwam, co się w tobie dzieje. To jak, gotowy na międzywymiarową podróż?
– I to bardzo… Potem nagniemy czasoprzestrzeń i rozprawię się z Cesarzową. Nikt nie będzie wiedział, nikt nie będzie pamiętał, a ja i ty spędzimy sobie miesiąc miodowy na Planecie Trzech Słońc.
– Czasami mówisz tak dziwnie, że Cię nie rozumiem.
– Nie jesteś sam, który tak to odbiera.
– Kto jeszcze?
– Ludzie na Ziemi.
– Nie dziwię się, bo mówisz tak skrótowo, jakby to dla ciebie było jasne, a zarazem tworzysz znak zapytania w mojej głowie. Teraz proszę, powiedz mi, co to jest miesiąc miodowy.
– Na Ziemi, kiedy dwie osoby się łączą tak jak my, jedzie się na kilka dni na przykład na odpoczynek do ciepłych krajów, a z naszej obecnej perspektywy, na przykład na inną planetę, by spędzić ze sobą dużo czasu.
– Mówisz to z takim przekonaniem, jakbyś wiedział, że tak będzie naprawdę. Dlaczego?
– Bo tak jest...

W pewnej chwili poczułem, że wszystko zaczęło się huśtać. Zamknąłem oczy i miałem wrażenie, jakbym przez coś przechodził.
Poczułem się tak, jakby coś się zmieniło. Jeszcze chwilę rozejrzałem się po pokładzie i powiedziałem:

– Jestem zmęczony, zbulwersowany i dowiedziałem się tylu rzeczy, że jedyne, na co mam ochotę, to zimne piwo, papieros i plaża przy zachodzie Trzech Słońc.
– To już lądujemy.

Słowa Selita wywołały u mnie silne wizje. Wyglądało to, jakbyśmy już wielokrotnie lądowali na Planecie Trzech Słońc, a zarazem wielokrotnie odlatywaliśmy z niej.
O swoim doświadczeniu powiedziałem Selitowi.
Selit się uśmiechnął i powiedział, że wszystkie życia dzieją się w tym samym czasie. Jak również, że wszechświat jest wielowymiarowy , a my jesteśmy podróżnikami w czasie i możemy przechodzić do równoległych wymiarów, jak również załamując przy tym linię czasową. Czasami wydarzenia powtarzają się, dopóki nie nastąpi w nas zmiana lub nie odrobimy danych lekcji.
Selit powiedział również, żebym nie tracił czasu na próbowanie zrozumienia, jak działa cała struktura Matriksu i kiedy przejdę przez to doświadczenie, będę po prostu to wiedział.
Kiedy Selit mówił, ja słuchałem. Czułem się jak mały uczeń, który zakochał się po raz pierwszy w swoim nauczycielu.
Słowa wpływały jednym uchem, a drugim wylatywały. W pewnym momencie mężczyzna przerwał w połowie zdania i odwrócił się w kierunku panelu sterowania. Po dłuższej chwili zwrócił się do mnie, mówiąc:

– Słuchaj, Alex, możesz już iść. Ja zaraz przyjdę, muszę tylko coś sprawdzić.
– Mówisz tak, jakbyś za chwilę chciał odlecieć bez ze mnie.
– Przecież wiesz, że bez wcześniejszej rozmowy z Tobą i twojej zgody bym tego nie zrobił.
– Wiem, żartuję tylko…

Widoki na tej planecie były nieziemskie, a obraz trzech słońc był jak westchnienie. Miałem taką ochotę zapalić papierosa, ale wiedziałem, że ta ochota w końcu minie. Kwestia silnej woli. Usłyszałem kroki. Odwróciłem się i ujrzałem Selita.

– Alex, dostałem to od Antona. Powiedział, żebym Ci to dał, gdy nadejdzie czarna godzina. Po twoim dziwnym zachowaniu na statku stwierdziłem, że to jest ta chwila.
– Jakim zachowaniu? To dla mnie? Co to jest?
– Rozpakuj.
– Jaja sobie ze mnie robisz?
– Ja nic nie robię.
– Mówię o Kapitanie Antonie.
– Przecież go tu nie ma i Cię nie usłyszy.
– Myślę, że usłyszy, bo jest świadom tego, jak zareaguję.
– Co to jest?
– Paczka papierosów, zapalniczka i butelka whiskey.

W tym momencie ręce trzęsły mi się z ekscytacji, nie wiedziałem, czy najpierw otworzyć paczkę, czy się napić, ale że ostatnimi czasy uczyłem się kompromisów, to planowałem otworzyć paczkę, napić się łyk i zapalić papierosa… To był chyba dobry plan.
Obserwując moje poczynania, Selit zapytał:

– Alex, co ty robisz?
– Palę papierosa… – powiedziałem, wypuszczając dym w jego kierunku
– W jakim celu?
– Palenie nie ma żadnego celu albo się pali, albo nie, a ja lubię sobie zapalić na przykład przy porannej kawie.
– I ty mi się dziwisz, że ja na waszą planetę nie chcę lecieć.
– Dziwię się? Dlaczego nie?
– Wy się tam tylko trujecie. Żyjecie w świecie samobójców.
– Weź łyk, to Ci przejdzie.
– Na samą myśl mnie cofa.
– Pierwszy raz masz zaliczony, więc za drugim powinno być lepiej. Masz i pij, tylko bez wypluwania, połykaj…
– Dziwne to wszystko.
– Zdążyłeś się już upić? Szybki jesteś.
– Dziwne to wszystko, bo w jednej chwili z tak kochanego, ciepłego istnienia stałeś się bardziej…
– Bardziej jaki?
– Zimny i taki zdecydowany. Próbuję Cię zrozumieć.
– Napij się jeszcze łyk, to zrozumiesz, a ja zapalę sobie jeszcze jednego.
– Wiesz, jak to śmierdzi? To, co się dymi…
– Papieros się to zwie, a to, co się dymi, to tytoń. Chcesz spróbować?
– Nie, dziękuję…
– Przy zapachu wydobywającym się z twoich ust papieros będzie jak miętówka.
– Próbujesz mnie zabić?
– Nie, chcę Ci pokazać, jak to jest być człowiekiem. Tak, żebyś mógł mnie lepiej zrozumieć.
– Ten papieros nie jest dla mnie, ale tego napoju jeszcze poproszę.

Selit napił się , a ja zacząłem się lekko śmiać, po czym powiedziałem.

– I w tym momencie obudził się w tobie prawdziwy mężczyzna i to jest sexy. Przybliż się, Selit…

Odpowiednia sceneria. Ocean, zachody słońc, plaża, papieros, whiskey i dla dopełnienia namiętne połączenie, ale jeszcze bardziej potrzebowałem bliskości osoby, którą kocham.
Leżąc w objęciach Selita, wróciłem myślami do Fiony. Wiedziałem, że połączyła nas z Selitem z jakiegoś powodu. Byłem przekonany, że to, co nam powiedziała, stanowiło tylko małą część tego, co wiedziała. Choć z drugiej strony, czasami lepiej nie wiedzieć, co się wydarzy, aby nie zmienić kierunku drogi ku szczęściu i nie ugrząźć w pustce wyczekiwania, która wydłuża przyjście tego, co już jest zaplanowane.
I nagle w mojej głowie po raz kolejny pojawił się Nils. Dlaczego akurat on? Przecież nie miałem z nim kontaktu od wielu miesięcy, a mimo to w jakimś stopniu za nim tęskniłem.
Co takiego miał w sobie Nils, czego brakowało Selitowi? Zaraz, chwilę, Selitowi niczego nie brakowało, może czasami zachowywał się dziwnie, ale to tylko z tego względu, że został wychowany w innej kulturze…

Kontakt mieliśmy świetny, choć czasami występowały problemy ze zrozumieniem się, ale byłem świadomy tego, że nie musimy znać wszystkich słów. Jeśli chodzi o Nilsa, to jak dla mnie był za bardzo ziemski. Może właśnie dlatego moje wcześniejsze związki się nie układały. Dlaczego ja się nad tym tyle zastanawiałem? Czy to ten alkohol tak na mnie działał?
Powinienem się skupić na teraźniejszości. Na chwili obecnej.

– Wystarczy być, nic więcej… – powiedziałem, ziewając, po czym zasnąłem

Obudziła mnie dłoń Selita, która dotykała mojego ciała. Otworzyłem oczy i oślepiła mnie jasność. Okazało się, że spałem wiele godzin.
Zasnąłem o zachodzie słońca, a obudziłem się około południa następnego dnia. O, jeszcze zostało pół butelki whiskey. Postanowiłem ją zostawić na inną okazję.
Zapaliłem papierosa, ale po chwili zgasiłem. Ten papieros nie był smaczny.
Postanowiłem, że wykąpię się w oceanie, odświeżę ciało i umysł… Tak też zrobiłem, chwilę później dołączył do mnie Selit. Objął mnie mocno i powiedział:

– Pamiętasz, kochany, jak byliśmy tu pierwszy raz?
– Tak, pamiętam dokładnie. Dlaczego pytasz?
– Wiesz, chciałbym móc spędzić z Tobą życie w takim miejscu.
– Ja również o tym marzę. Widzisz, Selit, każdy człowiek ma marzenia. Nawet ty…

Opuściliśmy Planetę Trzech Słońc i udaliśmy się w podróż na ziemię. Mieliśmy nadzieję, że tym razem uda nam się dotrzeć do właściwej rzeczywistości.

– Jak dobrze znów być w domu – powiedziałem do Selita – Teraz rzeczywiście czuję się jak u siebie.
– Mogę się rozejrzeć?
– Tak popatrz sobie spokojnie, a ja włączę komputer i jeszcze spojrzę na telefon.

Kiedy Selit zwiedzał moje mieszkanie, ja uruchomiłem komputer, a chwilę później zaciekawiony zacząłem szperać w telefonie. Chwilę później zwróciłem się do mojego partnera, który stał w przedpokoju, przyglądając się jednemu z moich obrazów.

– Selit?
– Tak Alex?
– Są wszystkie numery i wiadomości. Nawet te od Duńczyka… Wygląda na to, że jesteśmy w odpowiednim wymiarze. Co się tak skrzywiłeś? Chodzi o Duńczyka?
– Nie. A co to za dziwny szum za oknem?
– To samochody.
– Co to takiego?
– Pojazdy naziemne.
– Mogę je zobaczyć?
– Pewnie, wyjrzyj za okno.
Nagle usłyszałem śmiech. Mój mąż stał przed oknem i śmiał się jak wariat.

– Co cię tak rozbawiło?
– Te chody, co tak sobie jeżdżą...
– A co z nimi jest nie tak?
– Są takie małe, a tyle hałasu robią.
– Wiesz, moja cywilizacja rozwija się powoli.
– Oj, bardzo powoli...
– A co, wasza cywilizacja obudziła się pewnego dnia i powiedziała: „Stworzymy sobie statek i polecimy obejrzeć okolicę”?
– Może nie do końca tak było, ale bardzo szybko rozwinęliśmy technologię.
– A co było tego przyczyną?
– Zmęczyły nas powodzie i wulkany. Przestaliśmy widzieć sens w budowaniu schronisk lądowych.
– Masz na myśli domy?
– Tak, tak, jak ten tam… Jakby jakaś większa kometa walnęła, to taki dom w ciągu kilku sekund przestałby istnieć.
– Pogratulować inteligencji waszej cywilizacji.
– Alex, przepraszam, ale żyjecie w takich ciasnych pomieszczeniach… Używacie dziwnych pojazdów, które wcale nie wyglądają na bezpieczne. Wasza cywilizacja jest naprawdę bardzo zabawna, a zarazem mnie przeraża. A tu coś jeszcze frunie po niebie. Co to takiego?
– To samolot. Pokażę Ci, jak wygląda z bliska...

Wpisałem w wyszukiwarce hasło „samolot” i ukazały się zdjęcia, po czy dodałem:

– Widzisz, to samolot.
– Ciekawa technologia, ale na inną planetę chyba nie poleci?
– Raczej na inną część planety.
– A co przedstawiają te zdjęcia?
– Katastrofy lotnicze. Kiedy to się dzieje, ginie z dwieście osób za jednym razem.
– Czy warto używać tak zabójczej technologii?
– Ludzie to lubią, inaczej by tego nie robili.
– Zaczynam rozumieć, dlaczego nie chcesz tu być.
– Cieszę się… Selit, może teraz zajmiemy się tym, po co tu przybyliśmy.
– No dobrze. To co, zaczynasz czytać?
– Zaczynam.

23 listopada 2015
Około godziny 1 w nocy owego dnia po raz pierwszy rozmawiałem na Skypie z Ewą z Irlandii, którą poznałem przez Facebooka.
Rozmawialiśmy około godziny i zaraz potem położyłem się do łóżka. Nagle cały pokój zaczął świecić mieniącym brokatem, a w uszach dzwoniło mi tak głośno, jakbym znajdował się pod silnikiem jakiegoś wielkiego samolotu.
Po kilku minutach powiedziałem, że dość i żeby przestało, i tak się też chyba stało, bo niczego więcej nie pamiętam…
Kiedy obudziłem się rano, wstałem wkurzony, pełen agresji, nie wiedziałem, kim jestem i co tu robię. Po prostu wszystko, co robiłem do tej pory, nie miało znaczenia… kląłem jak szewc. Próbowałem się relaksować wieczorami i było spokojniej, ale kiedy budziłem się rano, był restart… I tak dzień za dniem. Często siedziałem przed lustrem, przyglądając się, kim jestem. Kim jest postać, którą widzę w odbiciu. Minęło kilka miesięcy i chyba już się przyzwyczaiłem do tego, że tak jest, pomimo upływu czasu nadal czułem niezmienny stan. Brak sensu życia, nadziei na lepsze jutro. Dla mnie był to dzień świstaka.

Piotr… Sąsiad Polak zaproponował, żebym zaczął robić coś innego każdego dnia i porzucił rutynę. Postanowiłem, że tak zrobię, i następnego dnia mimo powtarzającej się agresji wyszedłem z domu na spacer.

– Dziwne, że czułeś agresję – powiedział Selit – zazwyczaj ludzie się budzą i nic nie pamiętają. Skąd w tobie ta złość? To nie jest logiczne…
– Zgadzam się z Tobą, ale to jednak jest prawdziwe. Zastanawiam się, co naprawdę wydarzyło się podczas tego świecenia…
– Na pewno otrzymasz odpowiedź.
– Mam nadzieję. To co, czytamy dalej?
– Czytaj.

15 stycznia 2016

– Gwiezdny Podróżniku doświadczyłeś swojej wielowymiarowości. Poznałeś nową technologię oraz posiadłeś wiedzę, która zapoczątkuje kolejną transformację ludzkiego gatunku. Wybraliśmy Cię na „Ojca Przewodnika”, ale oczywiście nie od razu nim zostaniesz. Przed tobą wiele wspaniałych doświadczeń oraz prób na tej planecie u końca transformacji świadomości waszej planety.
– Jak mam to zrozumieć? – zapytałem
– Teraz to nie ma znaczenia… – odparł, a po chwili dodał: – Wszystko w swoim czasie, podróżniku, ani sekundy krócej, ani sekundy dłużej…
– Ten idealny moment – powiedziałem z uśmiechem na twarzy
– Tak to ten… – westchnął
– Czy coś Cię trapi, przewodniku? – wypłynęło samo ze mnie.
– Posłuchaj… Będziemy musieli zasłonić Ci pamięć.
– Zasłonić? Co to znaczy?

Mędrzec podniósł głowę, poczesał się po brodzie, spojrzał na mnie, uśmiechnął się i mówi:

– To znaczy, że twoja pamięć będzie przez pewien czas niedostępna, a następnie stopniowo powróci. Będzie to trudny okres i poczujesz się zagubiony, ale dasz radę. Będziemy czuwać przy tobie. Czuję, że i kreacja się Tobą zajmie.

Trochę zszokowany zapytałem:

– Czy to oznacza, że wszystko, czego z wami doświadczyłem, zniknie, ale będzie systematycznie powracać? I czy to będzie mnie prowadzić poprzez wspomnienia?
– Tak i powiem Ci coś jeszcze... W pewnych momentach będziesz odczuwał, jakbyś doznawał manii, i te słowa przypomną Ci się automatycznie. Dzięki temu będziesz mógł świadomie to kontrolować…
– Mędrcu Surp… Ja nie chcę wracać do tamtego życia na ziemi. Dlaczego nie mogę z wami zostać?
– Ponieważ, Gwiezdny, nie możesz uciec od swojego serca… – Mówiąc to, z uśmiechem na twarzy wskazał palcem, dotykając mnie w serce, po czym dodał:
Patrz w gwiazdy, podróżniku! - Głos z echem jakby się oddalał.

Już dalej mam tylko obraz, jak się budzę w dzień po świeceniu, nie wiedząc tego, kim jestem. Czy to wszystko mi się tylko wydaje, czy mam manię?
Czy te obrazy, te wspomnienia, sobie wymyśliłem, czy może ktoś mi je zaprogramował? Nie mam siły już myśleć, muszę się zrelaksować.

– Selit, co o tym sądzisz?
– Brzmi bardzo podejrzanie. Czytaj dalej.
– W porządku.

Zapis bez daty.
Dziś siedziałem na łóżku. Płakałem jak małe dziecko wiele godzin. Wywołane było to przerażającą myślą, że w świecie ludzi nie ma dorosłego, tylko rozpieszczone dzieci.

Kolejny zapis.
Czuję się samotny z powodu braku rówieśników, może dlatego często uciekam myślami do mędrców dojrzałych, świadomych, a nie polityków czy królów odpowiedzialnych za tworzenie i podtrzymywanie systemu niewolnictwa i manipulacji innymi. Do odpowiedzialnych za pilnowanie przebiegu i rozwoju cywilizacji. Obserwatorów, opiekunów, mędrców, ale też uczniów.
Wiedza życia pochodząca ze zgromadzonej wiedzy i doświadczeń innych cywilizacji. Byli po prostu nosicielami wiedzy. Tak, by nie powtórzyć żadnego z błędów, nie hamować ani nie ograniczać, ale rozwijać cywilizację.

W moich wizjach pojawia się też dziwna księga, której nie mogę zobaczyć, ani też przeczytać. Widzę tylko, jak wygląda. Ma dziwny symbol na okładce, symbol, który znam, a mimo to nie pamiętam, co to za symbol. To księga, do której każdy potrzebujący miał dostęp w obecności jednego z rady starszych, ale nie ja.
Widzę również, że księga była w pewnym stopniu pilnowana. Stała na piedestale otoczona szkło podobnym materiałem, a w środku pomieszczenia, w którym się znajdowała, znajdowało się dużo roślinności. Owa księga występuje również w wizjach, w których znikąd wypadam w jakimś parku, a dookoła jest dużo ludzi. Jestem ubrany na biało, a w rękach trzymam tę samą księgę, którą widywałem u mędrców. Otwieram oczy, patrzę dookoła i nagle wybucham silnym płaczem. 

.

Pobierz pliki




.