2
Stara cudowna Omega... Jej widok zapiera dech w piersiach i znów płacze ze szczęścia, że po tak długim czasie jest mi dane tu wrócić, ale tym razem moje łzy szczęścia zmieszały się z łzami wdzięczności, bo do tej pory myślałem, że już nigdy za tego życia tu nie wrócę.
Kiedy wleciałem do hangaru, przywitał mnie mężczyzna.
- Ha-ha! Czy to nie nasz podróżnik Alex… - usłyszałem
- Jimmy? To naprawdę ty?
Rzuciliśmy się na siebie jak wariaci, przegadując siebie nawzajem.
- Minęło wiele lat, odkąd widziałem Cię po raz ostatni, a ty dalej taki młody. Jak to robisz? Masz jakiś sekret?
- Jasne, wleć sobie do czarnej dziury…
- Musisz mi wszystko opowiedzieć, ale teraz chodź ze mną.
Ruszyliśmy i tuż po chwili dostrzegłem znajomą postać.
- Sue dawno Cię nie widziałem… - powiedziałem półkrzykiem, a kiedy ona się odwróciła, upuściła komunikator i podbiegła ze łzami w oczach
- Jesteś nareszcie! Jak dobrze Cię widzieć Alex. Chodź tu przytul mnie!
Do przytulenia się z Sue podłączył się Jimmy i objął nas obydwoje. Jak dobrze jest się przytulić… - pomyślałem
- Alex. Ty się nic nie zmieniłeś… Wyglądasz tak samo, jak w dniu, kiedy opuszczałeś Omegę.
- O dziwo wy również... Ile to czasu minęło?
- 126 lat kochanie… - odpowiedział z szerokim uśmiechem Jimmy, po czym dodał, że tutaj nie ma ani kalendarzy, ani zegarków
Dopiero sobie uświadomiłem, że przecież jestem w kosmosie, a tu czas jakby nie działał tak szybko, jak na Ziemi. Rozejrzałem się po Omedze, zobaczyłem kilka znajomych twarzy i nie zauważyłem, żeby ktoś się postarzał przez 126 lat. Wszyscy wyglądali, jakby co dopiero wrócili z weekendu. Nawet radosny Jimmy, którego uśmiech był szczery i taki prawdziwy, że buzia mi się sama uśmiechała... I kiedy tak zapatrzyłem się w oczy Jimmy'ego, ten nagle powiedział:
- Alex zaprowadzę Cię do twojego pokoju...
- Potrzebujesz też coś zjeść, wykąpać się i odpocząć… - dodała Sue
- Sue, mogę zapytać się czemu, wchodzimy do pomieszczenia Kapitana?
- Wyjaśnię Ci to za chwilę, dobrze Alex? Weź sobie whisky i poczekaj tu na mnie, ja za chwile wrócę.
- Dobrze, ale czy kapitan się nie pogniewa, że wypijam jego whisky?
- On wibruje na innej częstotliwości.
- Tak wiem, dlatego to powiedziałem.
- Zaraz wracam.
Poczęstowałem się szklanką tak dla relaksu. Kapitanie twoje zdrowie... Żałuję, że nie zdążyłem się z Tobą zobaczyć... - powiedziałem do siebie samego
Do pokoju wróciła Sue z ubraniem.
- To strój dla ciebie.
- Dziękuje.
- Usiądź sobie na fotelu Kapitana.
- Sue z czystego szacunku dla Kapitana i całej załogi muszę odmówić.
- W porządku tak więc usiądź tu i obejrzyj tę wiadomość.
Tak też zrobiłem. Nie rozumiałem, o co chodzi. Nawet miałem uczucie, jakby do gabinetu miał wejść Kapitan. Jakby nigdzie nie odszedł z wyjątkiem po wodę. W niewyjaśniony sposób czułem jego obecność. W tym czasie Sue uruchomiła zapis, a ja zacząłem go słuchać:
„Witaj Alex. Na początku tej wiadomości pragnę Cię pozdrowić. Miałem nadzieję, że spotkam Cię jeszcze zanim udam się w dalszą podróż. Wiele lat rozmyślałem o tobie i choć dziwnie to zabrzmi, modliłem się za ciebie. Skoro widzisz to nagranie to znakiem tego, że już mnie nie ma w tym wymiarze… Nie bez powodu jesteś w tym pokoju. Rozmawialiśmy z Sue o moim następcy, jednak żaden z członków załogi nie był zainteresowany pełnieniem tej funkcji, co mnie bardzo ucieszyło, ponieważ od dawna wiedziałem, że to miejsce należy się komuś wyjątkowemu. Komuś, kto z szacunku dla mnie i załogi nie usiądzie na moim miejscu, mimo iż Sue to by zaproponowała… I ta skromna osoba pełna szacunku i dojrzałości zajmie moje miejsce. Miewam, że siedzisz na tym samym fotelu, w którym piliśmy whisky mimo to będę zmuszony Cię z niego wyprosić, po czym zaprosić na mój fotel, ponieważ z tą chwilą stałeś się Kapitanem Platformy Omega. Wiem o tym, że świetnie sobie poradzisz. Pozdrawiam Cię mocno”.
Myślałem, że za chwile się roześmieje, bo wydawało się to być żartem.
- Sue, czy sobie robicie teraz jaja z Kapitanem i on za chwilę wyjdzie z tamtego pomieszczenia?
- Zajrzyj, jeśli chcesz i sprawdź to. Od teraz, to Twój gabinet oraz apartament.
- Mam własny apartament?
- Śmiało zajrzyj tam.
- O rany, jaki on wielki.
- A teraz powrócę do moich zajęć, jeśli Kapitan pozwoli.
- Sue, mów mi Alex, to wystarczy.
- W porządku Alex, więc idę, dobrze? A ty sobie odpocznij. Za chwile Jimmy przyniesie Ci coś do zjedzenia.
- Jeśli mogę prosić, to tak za dwie godziny. Dziękuję Sue.
Sue uśmiechnęła się tylko tak, jakbym powiedział coś dziwnego, ale zarazem zabawnego, po czym powiedziała dobrze i wyszła z gabinetu.
Na początku nie wiedziałem, czy to żart, czy faktycznie nagle stałem się Kapitanem, ale kiedy zacząłem się rozglądać po pomieszczeniach, zobaczyłem wygodne łóżko, przestrzeń, roślinność. Pokój był lekko inny od gościnnego, ale nie różnił się od pokoi innych mieszkańców, co mi się spodobało. Rozglądając się, dostrzegłem jakby książkę, która stała oparta o ścianę. Z okładki dostrzegłem wystający kawałek papieru. Podszedłem i z ciekawości wyjąłem papier. Okazało się, że to była biała koperta. Taka sama, jakie są na Ziemi. Na niej dostrzegłem moje imię. Mogę ją otworzyć? Sam nie wiem… - dyskutowałem sam ze sobą
Może lepiej będzie, jak sobie poleżę… I tak też zrobiłem, po czym i tak po dłuższej chwili z ciekawości otworzyłem kopertę, w której znajdował się list od Kapitana. Ucieszyłem się i popijając whisky, zacząłem go czytać.
”Witaj ponownie Prinsiu. Jest mi niezmiernie miło, iż zdecydowałeś się, by zostać moim następcą. Dziwisz się, skąd to wiem? Powiedzmy dobra intuicja. Pisze list zabytkową metodą, używając kartki i pióra, ale właśnie tu jest przyjemność, której nie miałem zaszczytu uczynić przez wiele lat. Pisze do ciebie jako przyjaciel, który ma dla ciebie kilka niespodzianek. Jak wiesz, moja sekretna szafa w gabinecie wypełniona jest po brzegi alkoholem, ale też jest mała niespodzianka bonusowa w razie, gdybyś potrzebował”.
Zaciekawiony, wstałem z łóżka i poszedłem do gabinetu. Otworzyłem szafę i ujrzałem kartony papierosów z karteczką: „Tylko nie wypal wszystkiego w tydzień, uśmiech Kapitan”.
Zacząłem się śmiać, a po chwili wróciłem do czytania listu.
”Mam kontakty na Ziemi, więc jeśli kiedyś będziesz potrzebował cokolwiek, to kontakty i wszystko, co potrzebujesz wiedzieć o Omedze i załodze, znajduje się w komputerze. A ta książka to podarunek od twojego męża, więc możesz go od razu przytulić za to”.
To Selit jest tutaj!! - krzyknąłem z radości
Zupełnie zapomniałem, po co tu przyleciałem. Poczułem taką ulgę, że nie muszę już go szukać i jest bezpieczny. Chciałem już wychodzić z pokoju, ale mój wzrok nagle znalazł się na książce. Co to za książka? Odłożyłem list i zajrzałem do niej. Zdębiałem... Czy to jest mój zaginiony pamiętnik!? Selit go odnalazł! Mój bohater! Czułem się podekscytowany, jednak w pierwszej kolejności postanowiłem wrócić do listu i jego dalszej zawartości tego, co napisał Kapitan.
”Próbowaliśmy z Selitem rozszyfrować zawarte słowa w twoim pamiętniku, lecz bezskutecznie. Charakteru twojego pisma nie da się łatwo odczytać, ale zapewne należy do ciebie i zapisałeś tak, byś tylko ty zrozumiał. Taki żarcik… ;)
Selit za tobą tęsknił... Każdego dnia godzinami wypatrywał statku, którym mogłeś przylecieć i wypytywał się, czy przypadkiem, ktoś o tobie nic nie wie. Nigdy nie stracił nadziei, tak samo, jak ja i reszta załogi. To było dla nas dość nietypowym doświadczeniem nie móc Cię zlokalizować w naszej świadomości. Do tego to uczucie w nas, jakbyś nas zostawił, a uczucie tej rozłąki nie ukrywam, było traumatycznym dla nas doświadczeniem.
Mimo to Wierzyliśmy w to, że pewnego dnia wrócisz do Nas. Przecież jesteś jednym z Nas... Członkiem naszej wiecznej rodziny. To dlatego również napisałem ten list.
I proszę, opiekuj się Naszą rodziną. Wiem, że świetnie sobie dasz radę. Jest jeszcze sprawa, którą wyjaśni Ci Sue i proszę, nie gniewaj się na nią. Ona miała czyste intencje.
Na zakończenie jeszcze chciałbym zwrócić uwagę na to, że moja pisownia jest taka, jaka jest. Nie używałem pióra od wielu lat, ale myślę, że mnie rozczytasz.
P.S. Jeśli za mną zatęsknisz, to pozwalam Ci obejrzeć nasze dzienniki pokładowe, a palić możesz śmiało w ogrodzie, do którego tylko ty masz dostęp i osoby, którym pozwolisz oczywiście. Wiem sam, że trzeba czasem ulec pokusom, bo tak po prostu działa ta maszyna. Pamiętaj, że wszystkim one się nie będą podobać i nie muszą. To tobie ma się podobać twoja droga. I jeszcze jedno kochany Książę. Bądź dumny z tego, kim naprawdę jesteś.„
Kapitanie, jak mi pana brakuje… - powiedziałem do siebie
Dziękuję za papierosy i whisky, na pewno z tego skorzystam i ulegnę pokusie. Mam nadzieje, że jak to zrobię, to ta pokusa po prostu sobie zniknie raz na zawsze. Jeśli chodzi o whisky, to moi kochani znajomi mają spust, więc na pewno będzie z tego pożytek. Bo to właśnie o nich myślę, kiedy widzę whisky. A papierosami okazjonalnie się poczęstuję. Może kiedyś przestanę palić, ale nic na siłę.
Jednak teraz, idę zapalić. Doleje sobie jeszcze tej wytrawnej whisky i posiedzę w ciszy, by uczcić twoje istnienie Kapitanie Anton... Salut!
Siedziałem w ciszy, popijając whisky i paląc papierosa. Czułem się tak, jakby on obok mnie stał i patrzył się na mnie. Czasami wydawało mi się, że trzyma mnie za ramię. Wyciszyłem się jeszcze bardziej i nagle usłyszałem znajomy głos.
- A jednak mnie widzisz.
- Kapitanie! To jednak pan żyje, jaka ulga.
- Alex spokojnie. Tu nikt donikąd nie idzie... W końcu masz mnie w swoim wirze energetycznym.
- Nie rozumiem?
- To nic… Pewnego dnia się dowiesz, wtedy będziesz mógł iść tam, gdzie serce woła i być wolny wiedząc to, co ja teraz wiem.
- Znaczy, że muszę coś zmienić?
- Tak... Zmienić częstotliwość. Czy nie zauważyłeś, że zmieniła się wibracja?
- Oczywiście, że nie, ale nie spodziewałem się, że pana zobaczę i usłyszę na żywo.
Dopiero po tych słowach zauważyłem, że znajdowałem się w ciemnym pomieszczeniu, które mieniło się srebrzystym światłem i panowała tu wibracja o zupełnie innej częstotliwości. Myślałem, że to dzwonienie w uszach, wywołane było whisky. Wtedy też kapitan Anton powiedział:
- Przecież nie pierwszy raz już rozmawiasz z duchami. Na Ziemi też to robiłeś.
- Czyli nie wymyśliłem sobie, że rozmawiałem z duchem Astipolisuna, kiedy byłem uwięziony na statku?
- Alex, z mojej perspektywy to ja rozmawiam z duchem, o tak Ci powiem.
- Jestem zmęczony po podróży. Wypiłem trochę whisky, może mam po niej halucynacje.
- Alex!
- Żartuje Kapitanie… Kurcze, ale za panem tęskniłem.
- To duchy mają uczucia tęsknoty w miejscu, gdzie nikt donikąd nie idzie?
Po tych słowach zauważyłem nagle, że Kapitan miał czarne oczy, był młody i wyglądał na 25-lat. Tylko z mojego punktu widzenia wyglądał, jakby wszystko było ciemne. Zauważyłem, że rozmawiał ze mną bez otwierania ust, a mimo to jego głos słyszałem.
- Muszę Ci coś powiedzieć, zanim odejdę w dalszą podróż.
- Co takiego Kapitanie?
- Teraz już wiesz, że to, co uważałeś za śmierć, to nic w porównaniu z występem publicznym.
Usłyszałem śmiech, ale mnie to nie rozbawiło.
- Wiem o tym, dlaczego mi pan o tym mówi?
- Bo miałem ochotę sobie pożartować z tego.
- Już rozumiem… - roześmiałem się, po czym dodałem: Uwielbiam pana humor. To gdzie teraz pan się wybiera?
- To już moja droga do przejścia, a nie twoja.
- Przepraszam. Nie chciałem być natrętny.
- Alex… Mała porada… Nigdy nie przepraszaj za nic, bo nigdy nic niczego złego nie zrobiłeś.
- Już to pewna istota mi mówiła, mimo to dziękuję za przypomnienie.
- I ja tobie Alex, teraz zakończymy transmisje. Pamiętaj, po co tu przybyłeś.
- Co takiego Kapitanie?
- Scalić twoją rodzinę… - powiedział, po czym rozpłynął się w białej mgle i zrobiło się widno
Nie wiedziałem do końca, co się stało... I o co chodziło ze scaleniem mojej rodziny? Poczułem się, jakbym przeoczył coś ważnego. Wziąłem prysznic, po czym założyłem świeże ubrania, które przyniosła Sue. Kiedy wychodziłem z pokoju, zauważyłem, jak Jimmy idzie w moją stronę, niosąc tacę z owocami.
- Alex znaczy Kapitanie, a pan nie będzie teraz jadł?
- Jimmy, a od kiedy jestem twoim panem?
- Zostałeś Kapitanem więc...
- Więc nie oznacza to, że jesteś moim sługą… Wiem, jak się zrywa owoce i mogę zrobić to sam. Mimo to dziękuję Jimmy.
- To, co z robić z jedzeniem?
- Nie wiem, nie jestem teraz głodny. Idę do Selita...
- Z Selitem będzie raczej ciężko się spotkać.
- A to dlaczego?
- Bo tymczasowo jest niedostępny.
- Gdzie on poleciał?
- On jest tutaj, ale... Alex nie wiem, jak Ci to powiedzieć, może porozmawiaj z Simonem.
- A gdzie go znajdę?
- Powinien być w swoim laboratorium.
- Pokażesz mi, dokąd mam się udać?
- Oczywiście.
Jimmy opisał drogę i udałem się w kierunku laboratorium, gdy nagle Sue pojawiła się na horyzoncie, zwracając się do mnie.
- Alex potrzebuje z Tobą porozmawiać.
- Nie teraz Sue, najpierw muszę się spotkać z Simonem.
- Właśnie o tym chcę porozmawiać. Czy poświęcisz mi chwile?
- W porządku, usiądźmy gdzieś?
Kapitan wspominał o Sue, więc postanowiłem jej wysłuchać. Kiedy usiedliśmy wygodnie, zaczęła mówić, a ja całą jej wypowiedź milczałem.
- Na samym początku pragnę Cię przeprosić… I mam nadzieje, że mi wybaczysz... Kiedy byłeś tu ostatnim razem, zostawiliście swoje nasienie. I kiedy wyjechaliście, zrobiłam połączenie waszych i zapłodniłam się nią... I tak narodził się siedem miesięcy później Simon, który dzisiaj kończy 126 lat. On jest genialnym inżynierem-programistą. Stworzył realistyczny wymiar jak gra oparta na wzorze kodu światła i wibracji. Podczas próby wystąpił jakiś błąd. I teraz jest jakby w śpiączce. Natomiast Selit chciał mu w tym pomóc i sam utknął w kapsule i śpi podobnie jak sam Simon. Nie możemy ich obudzić, ponieważ nie wiemy, jak działa ta maszyna… Bardzo mnie teraz nienawidzisz?
- Pomyślmy przez chwilę… Zrobiłaś z mojej i Selita spermy, potwora komputerowego, co przyczyniło się do zamiany jego świadomości, a dodatkowo mój mąż leży w jakiejś kapsule, gdzie jak mówisz, utkną w grze? Czy coś przeoczyłem?
- Nie, Alex.
- A więc teraz nie mogę Cię nienawidzić, bo to strata czasu i zaśmiecanie sobie głowy. Wybaczyć znaczy, wybaczam.
- Dziękuję.
- Musi być jakieś rozwiązanie tej sytuacji.
- Na pewno jest.
- Sue, prowadź do laboratorium.
Kiedy doszliśmy do laboratorium, ujrzałem kapsułę, którą pokazała wcześniej księga. To nie wyglądało jak wielkie jajko. Bardziej jakby brązowa skorupa orzecha włoskiego. Kiedy podszedłem bliżej ujrzałem tam Selita.
- Sue, a gdzie jest Simon?
- W tamtym pokoju… - pokazała palcem
- Dlaczego on leży?
- Ponieważ jest… Można to nazwać w połowie niedziałający.
- Wysłał wiadomość, którą odebrał statek Selita.
- Jaką wiadomość?
- Pójdźmy do statku Selita to pokażę Ci ją.
Kiedy Sue obejrzała wiadomość była w szoku. Potwierdziła, że mężczyzna z wiadomości to Simon.
- Sue, wracamy do laboratorium, ale najpierw muszę wziąć księgę.
- Czy mówisz o Księdze Wszelkiego Istnienia?
- Tak… Chcę zobaczyć, gdzie dokładnie jest Simon. Może księga pokaże coś, co będzie pomocne. Spotkamy się w laboratorium.
Wiedziałem, że potrzebuje whisky, by się uspokoić, po czym zajrzałem do księgi z prośbą o wskazówki, ale ta nic nie pokazała. Wróciłem zatem do laboratorium.
- Sue czy jest jakiś system monitorujący wydarzenia, kiedy jest się tam w grze?
- Nie wiem, niestety.
- Potrzebujemy tego. Nie wejdę tam, dopóki nie porobimy zabezpieczeń.
- Obawiam się, że jedyna osoba, która może nam pomóc w takich sprawach to Twój syn.
- W takim razie potrzebujemy dostać się do jego dziennika pokładowego. Jakiś klucz? Hasło?
- Nie używamy takich rzeczy tutaj, po prostu nie potrzebujemy.
- To nie macie zabezpieczeń?
- Alex jesteśmy jedną rodziną, przed czym mamy się zabezpieczać? We wszechświecie, gdzie nie ma żadnych tajemnic?
- To coś nowego dla mnie.
- Rozumiem Cię…
- W porządku, to pomóż mi ogarnąć co i jak proszę. Znasz się lepiej ode mnie, jak te monitory działają.
- Oczywiście tu są zapisy projektu, a tu są jego osobiste zapisy.
- Widzisz tu, co to jest?
- To projekt monitorowania śniącego.
- Dlaczego, skoro jak mówisz, mój syn jest zdolny, to przeoczył tak ważny element?
- Alex tu jest tego więcej.
- O kurcze! Sue... Simona trzeba podłączyć ponownie do maszyny. Zaraz wracam.
Biegłem jak szalony do statku. Wydałem polecenie, by komputer odpowiedział na wiadomość, którą otrzymałem od Simona:
”Witaj Simon. Jestem Alex, nowy Kapitan Platformy Omega. Pragnę się z Tobą skontaktować w celu wiadomości, którą otrzymał jeden z naszych statków należących do Selita, a twojego ojca. Twoje prawdziwe ciało znajduje się w naszym laboratorium i potrzebujemy twojej pomocy, by obudzić twojego tatę, który zawiesił się w planszy… Jedyne, o co Cię proszę to podłączenie się znów do tej maszyny, z której zostałeś wybudzony w alternatywnej rzeczywistości”.
*Wyślij.
*Wiadomość wysłana.
*Wiadomość dostarczona.
*Wiadomość odczytana.
*Wiadomość w trakcie tworzenia.
*Wiadomość gotowa do odczytu.
*Pokaż wiadomość.
”Witaj Tato, jestem świadomy, że nasze pierwsze spotkanie tak się odbywa, chciałem, byś był ze mnie dumny, kiedy się zobaczymy i ekscytacja wzięła górę. Za chwilę podłącze się do planszy i mam nadzieje, że już niebawem się zobaczymy. Kocham Cię”.
Po tych słowach pobiegłem do laboratorium.
- Słuchaj Sue, czy wszystko gotowe?
- Tak, Simon już jest podłączony.
- Ok, Simon tam właśnie się podłącza.
- Nawiązałeś z nim kontakt?
- Tak, bardzo szybki. Więc mam nadzieję, że zaraz się obudzi.
- Ja też Alex.
- Nie budzi się. Czemu on się nie budzi Sue?
- Jesteście do siebie podobni. Tak samo niecierpliwi...
- To chyba dobrze, prawda?
- Nie mnie oceniać.
- Co teraz mam zrobić? Może polecę do statku sprawdzić, czy jest jakaś nowa wiadomość?
- Jesteś na pokładzie Omegi Alex, podepnij się pod statek.
- Podepnij się? Że niby jak? Liną, sznurem czy łańcuchem?
- Podłącz się do systemu statku z tego komputera i sprawdź, czy otrzymałeś jakąś wiadomość.
- Okej zaczynam powoli rozumieć, co do mnie mówisz, a byłoby prościej, jakbyś mi pokazała uprzejmie, jak się to robi.
- Chcesz, bym za ciebie wykonała robotę, prawda?
- Zrobisz to? Proszę Cię.
- Oczywiście, ale jeden jedyny raz w porządku?
- Okej.
- Teraz patrz uważnie, jak się to robi… Komputer podłącz Selit 123124. Statek podłączony. Teraz ty spróbuj.
- Już się robi Sue. Komputer pokaż mi zawartość wiadomości…
Zawartość wiadomości: 3
Proszę o odczyt wszystkich wiadomości.
Kiedy komputer odtworzył wszystkie wiadomości, zwróciłem się do Sue.
- Sue system sterowania głosowego działa bez zastrzeżeń, natomiast mam przeciwwskazania, jeśli chodzi o Selit 1234567 czy coś w tym stylu.
- Przepraszam Cię, po prostu jestem przyzwyczajona, że Kapitan takie rzeczy potrafi.
- Ok jest trochę rzeczy do nauczenia się, ale dam radę. A dlaczego on dalej tam leży? Komputer pokaż wszystkie nowe wiadomości. Brak wiadomości mówisz? Sue boli mnie głowa.
- Napij się wody i usiądź na chwilę. Nie jesteś przecież robotem.
- Czasami się tak czuje.
Usiadłem na chwile, pijąc wodę, obserwując moje dwa skarby leżące w kopułach. Czułem się taki bezradny. Postanowiłem, że zawieszę prace nad ich ocaleniem i się zdrzemnę. Czułem się wykończony, a moje oczy były już czerwone. Czułem, że opadam z sił i widziałem tylko jeden cel… Łóżko... W momencie, gdy odwróciłem się do Sue z intencją powiedzenia o moim celu, kobieta powiedziała:
- Alex! Simon wraca! Udało Ci się! Simon wraca!
Stałem jak wryty. Nie wiedziałem, czy mam iść spać, czy zostać i wtedy znów zawołała mnie Sue.
- Alex, chodź tutaj bliżej. Za chwilę kopuła się otworzy. On jest obecny w stu procentach, rozumiesz to?
- Naprawdę?
- Tak, spójrz na odczyty.
- To co teraz robimy?
- Czekamy na twojego syna.
- Mojego syna… - westchnąłem
Kilka minut zajęło, zanim maszyna zakończyła swoje procesy i się otworzyła, a chwile później leniwie wyszedł z niej mój syn.
- O kurcze! Jaki ty wielki jesteś! - powiedziałem na głos.
- Cześć tato! - powiedział, po czym rzucił się na mnie ze łzami w oczach i płakał jak małe dziecko
Ciężko było mi się ustosunkować do niego w roli syna, gdyż dopiero co go poznałem i w dodatku był ode mnie wyższy o przynajmniej 30 centymetrów, co dawało mi poczucie, jakbym to ja był jego synem.
- A co tam… po 126 latach należy się nam. Ściskaj ojca mocniej. - powiedziałem
- Tato to było piekło. Już nie chce tam wracać.
- Co się tam wydarzyło?
- To była cała załoga Omegi… Wszyscy wyglądali podobnie, ale zachowywali się w dość nietypowy sposób, a ich oczy były tak zimne i fałszywe, jakby chcieli zrobić mi krzywdę. Próbowali mnie na siłę trzymać w uwięzi, jak również zrobić ze mnie wariata. Musiałem więc udawać, że jestem jednym z nich.
- Rozumiem, że było to dość traumatyczne doświadczenie.
- Tak było, ale teraz ważniejsze jest, aby ściągnąć Selita z powrotem.
- Najpierw musisz ochłonąć i ja również tego potrzebuje.
- Tato, teraz nie możemy sobie pozwolić na odpoczynek. Musimy go stamtąd ściągnąć, nim będzie za późno.
- Znasz ten program lepiej ode mnie, mów zatem, co mam robić...
- Muszę najpierw doinstalować kilka rzeczy oraz system monitoringu dla bezpieczeństwa.
- Rób to, co do ciebie należy synku.
Synku, brzmi dość zabawnie, biorąc pod uwagę, iż ja zachowałem wygląd 35-latka, a mój syn dziś skończył 126 lat. Jakby to wyglądało na Ziemi? Nasza rodzina spotyka ludzi i się im przedstawia. Cześć to nasz syn i kończy dzisiaj 126 lat. Jest ode mnie młodszy o prawie sto lat. He-he! Nie… To by raczej nie przeszło, znając ludzi. Już widzę ich wyłupione ze zdziwienia oczy, a nawet tysiące pytań w stylu jak to możliwe? Oczywiście pod warunkiem tego, że by nam uwierzyli w naszą historię.
- Simon wszystkiego najlepszego w dniu urodzin.
- Dziękuję Tato, ale my tu nie obchodzimy urodzin.
- Nie? A święta?
- Żyjemy tu bez tradycji.
- Mniej stresu rozumiem?
- Tradycje to stary system wierzeń, który wymyślili sobie ludzie, ofiarowując przy tym swoją wibrację, zamiast żyć w teraźniejszości.
- Nie myślałem wcześniej o tym...
- Poza tym tradycje są jak więzienia, historie, które ktoś sobie wymyślił i wmówił innym, aby mieć zwolenników lub zarobić na czyjejś naiwności.
- Więc żaden z tych systemów wierzeń nie jest prawdziwy?
- To tylko historie, jak według ludzi to powinno wyglądać. Strata czasu, nic więcej… A teraz tato potrzebuje się zająć rozwiązaniem tej sytuacji.
- W porządku Simon.
- Nastąpiło sprzężenie systemu. Mnie wywaliło do alternatywnego laboratorium.
- A gdzie wywaliło twojego ojca? Gdzie jesteś Selit?
- Mam obraz, znalazłem go.
- Gdzie go widzisz?
- Tu na plaży! Widzisz go Alex?
- Dlaczego on leży na brzuchu? Czy on żyje?
- Żyje, według informacji, wszystko jest z nim dobrze oprócz jednej rzeczy.
- Co takiego Simon?
- Przeszedł załamanie nerwowe, ale nie ma odczytu, co go wywołało.
- Jak możemy go stamtąd sprowadzić?
- Muszę tam się udać.
- Że słucham? O nie mój drogi, twoja podróż się niedawno co zakończyła. Nie będę ryzykować, że może gdzieś Cię znów wywali… Nie i już.
- Tato, jak podrasuję maszynę, to będzie śmigać. No problem, wiesz?
- Selit, znaczy Simon. Ja tam wejdę. Powiesz mi tylko co mam zrobić, będziemy mieli komunikację ze sobą i pomożesz mi tam wejść?
- Dobrze, ale masz niespełna trzy godziny, by to zrobić.
- Dlaczego tylko trzy?
- Niespełna, a potem…
- A potem co? Chcesz powiedzieć, że cała iluzja zacznie się rozpływać?
- Tak było w moim przypadku, kiedy mija tam 10 lat, wszystko się rozpływa i jeśli ktoś tam utknie, to zniknie również. Ty mnie wyciągnąłeś prawie w ostatniej chwili.
- Pocieszające jest mieć tak odpowiedzialnego syna. A teraz powiedz mi, czy wszystko gotowe?
- Prawie, jeszcze ostatnie poprawki…
- Gdzie dokładnie znajdę się, kiedy wejdę w to coś?
- Około 100 metrów od niego. Tak jak tu, na mapie.
- Ok i co dalej mam robić?
- Przywrócić go do przytomności i wrócić dokładnie w to samo miejsce. Resztą ja się zajmę.
- W porządku, jestem gotowy.
- Ja już też.
Wyciągnę Cię stamtąd Selit… Tylko najpierw wejdę do tego brązowego jaja. - pomyślałem
- Tato podłączamy Cię. - powiedział Simon, po czym dodał: Zamknij oczy i się odpręż. Zamykam kopułę. I raz, dwa, trzy, powodzenia.
W przeciągu chwili znalazłem się na polanie. Zacząłem wydeptywać krąg, by do niego trafić. Rozejrzałem się dookoła, było to znajome miejsce, tak bardzo znajome, że aż nie ośmielę się stwierdzić, że to... Planeta Trzech Słońc, a tam jest plaża, do której podążam.
- Czy mnie słychać Simon? Simon czy mnie słyszysz?
Dlaczego on nie odpowiada?
- Simon słyszysz? Widzę go! Już do niego biegnę.
Kiedy podszedłem do męża, powiedziałem:
- Selit obudź się kochany to ja…
- Zostaw mnie, jesteś tylko iluzją! Ja chce wrócić do mojego oryginału!
- I wrócisz za chwilę, tylko musimy iść. Nie zostało nam dużo czasu.
- Wiem, że nie dlatego się poddałem... To nie jest prawdziwe!
- Ty się poddałeś i nagle pomoc po ciebie przyszła.
- Zostaw mnie iluzjo! Odejdź!
- Selit Pakutummn… Kopia nie nosi obrączki, którą otrzymaliśmy od Fiony podczas ceremonii jej odejścia.
- I kopia nie zna takich informacji. Alex ty naprawdę tu jesteś?!
- Jestem, ale nie jako oryginał, dalej jesteśmy kopiami.
- A więc jednak ten program też wie takie rzeczy.
- Nie pakutumn, jestem tutaj by Cię zabrać do domu. Nasz syn ma urodziny i przydałoby się, aby spędził resztę dnia z obydwojgiem ojców.
Następnie usłyszeliśmy:
- Tato! Tato! Pomyliłem się! Iluzja zacznie się rozmywać za 5 minut według pomiaru entersatilarnego. Musimy uciekać i to już!
Odwróciłem się i zobaczyłem Simona.
- Miałeś tam zostać i nas przypilnować.
- Tak tato, ale komunikacja nie działa i nie mogłem przekazać wam wiadomości. Dlatego tu jestem.
- W porządku Simon... Dziękuje.
Po tych słowach zwróciłem się do męża.
- Zaufasz mi Selit? Proszę… Wszystko opowiem Ci, jak będziemy na Omedze.
- Dlaczego masz strój Kapitana na sobie?
- Opowiem Ci wszystko, jak wrócimy... A teraz chodź kochanie, nie mamy czasu. To wszystko za chwilę zniknie, a ja nie mam zamiaru czekać wieczność, by znów móc na ciebie patrzeć…
Cała trójka pobiegła ku punktowi wyjściu, aby w ostatniej chwili wydostać się do naszego świata. Byłem w szoku, że świat, który odwiedziliśmy, był tak rzeczywisty, jak świat który znam. Nawet piasek na plaży czy słońca, które dawały ciepło... I również jak w naszej rzeczywistości było tam czyste powietrze. Praktycznie doskonała iluzja. Po tym zdarzeniu postanowiłem odpocząć. Oczy kleiły mi się same. Wróciłem do pokoju Kapitana i położyłem się na łóżko. Usnąłem dość szybko… Nawet nie wiedziałem kiedy.
Kiedy się obudziłem, czułem, jakbym śnił o czymś. Jednak nie mogłem sobie przypomnieć, co to było. Wziąłem prysznic i opuściłem pokój, udając się do parku po owoce na śniadanie, a kiedy zjadłem, udałem się do laboratorium Simona. Chciałem się upewnić, że to, co wydarzyło się, zanim zasnąłem, było prawdziwe.
- Dobrze Cię widzieć Simon. - powiedziałem, wchodząc do laboratorium
Simon podszedł do mnie i się przytulił. Wtedy byłem pewien, że to nie był sen. Mój syn zaproponował mi pokazanie dokładnie swojego laboratorium i nad czym pracował. Wyjaśnił, że chce stworzyć sztuczny wymiar, w którym można stworzyć, co tylko się chce. Obserwowałem dokładnie wszystko, co pokazywał. Opowiedział, że od dziecka interesowała go technologia i to, co można z nią zrobić. W pewnym momencie zaczęliśmy rozmawiać o Antonie. Simon opowiedział mi o nim, jak wspaniałym i wyrozumiałym był człowiekiem. Kapitan spędzał w tym laboratorium sporo czasu. To tu medytował i jak się okazało, to miejsce stworzył specjalnie dla Simona, kiedy dostrzegł jego zainteresowania. Czułem również podczas naszej rozmowy, jakby Simon próbował mi coś powiedzieć, lecz jak mi się wydawało, nie miał dość odwagi. O swoich uczuciach postanowiłem mu powiedzieć. I w końcu zapytałem.
- Simon mam wrażenie, że jest coś, co chcesz mi powiedzieć.
- Jest kilka rzeczy, o których chciałbym powiedzieć.
- Śmiało mów co czujesz.
- W porządku... Zacznę od tego, że jestem w związku z Alexandrem.
- To syn Sue?
- Tak…
- To świetnie... Byłem przy jego narodzinach, kiedy pierwszy raz przybyliśmy tu z Selitem.
- Tato… Z tego, co wiem, to Selit mieszkał na Omedze, zanim Cię poznał.
- Tego nie wiedziałem.
W mojej głowie zapaliła się czerwona lampka. Zamyśliłem się, a wtedy mój syn kontynuował.
- Może po prostu przeoczyłeś coś.
- Masz rację... W tamtym okresie działo się dużo, więc mogłem coś przeoczyć. Nie ważne... Więc wróćmy do Alexandra.
- Będziemy mieć dziecko.
- To wspaniale. Czyli zostanę dziadkiem?
- Można tak powiedzieć.
- Poczekaj... Do tego potrzebna jest kobieta.
- I jest… Dość piękna nawet.
- Kto to jest?
- To Laura. Pokażę Ci ją.
- Kurcze, ale mnie zaskoczyłeś.
- Wszystko okej?
- Tak… Nie byłem z Tobą, odkąd się urodziłeś, a teraz będziesz mieć dziecko i jesteś dorosły.
- Powiem to tak… Może nie byłeś, kiedy dorastałem, ale ja miałem naprawdę dobre dzieciństwo. Wiedziałem, o twoim istnieniu i również byłem pewien, że pewnego dnia znów się pojawisz.
- Wydaje mi się czy wiesz dużo?
- Od dziecka miałem informacje jak mniej więcej wyglądać będzie moje życie.
- To dość interesujące.
- Każdy ma wgląd w swoje życie, zanim się urodzi.
- Czyli ja też?
- Tato tu nie ma wyjątków.
- W porządku... Ja jestem na etapie poznawania. Bo tak szczerze mówiąc, to nie mam pojęcia, jak ma przebiegać moje.
- Zrozum, że jakbyś wiedział, co masz zrobić, to byś tego może nie zrobił.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Wyjaśnię Ci to tak... Kiedy ja się urodziłem, nie wiedziałem, że moją pasją stanie się tworzenie sztucznych wymiarów. Po prostu zacząłem robić to, co mnie interesowało i to, co czułem, że było dla mnie ekscytujące.
- Na Ziemi nie miałem zainteresowań.
- Jesteś pewien? Nie było niczego, co sprawiało Ci radość?
- Jak teraz o tym mówisz, to przypomina mi się, że miałem okresy, gdzie pisałem, albo malowałem.
- Czy lubisz to robić?
- Tak.
- To podążaj tą drogą.
- Myślisz, że to właściwa droga?
- Posłuchaj tato, jeśli czujesz się szczęśliwy, robiąc te rzeczy, to jest właściwa droga.
- A jeśli tak nie czuję?
- To znakiem tego, że jest inna droga dla ciebie.
- Wiesz, będąc na Ziemi, robiłem zapisy w komputerze.
- I teraz też je robisz tyle, że słowne.
- Więc wszystko jest dobrze.
- Tak, tylko że te zapisy są dla mnie dziwne.
- Skoro robisz zapisy, to jest tego powód. Może nie widzisz tego teraz, ale kiedy będziesz gotowy, zobaczysz to z innej perspektywy.
- Jaki powód?
- Tego Ci nie powiem, a to tylko ze względu na to, że to jest twoje doświadczenie. Poza tym, skąd wiesz, że pewnego dnia twoje zapisy nie ułożą się w całość?
- No właśnie... Masz rację… Kiedy byłem z Selitem na Ziemi, nie widziałem całego obrazu. Tylko fragmenty, których nie mogłem zrozumieć.
- Widzisz, właśnie o tym mówię. Jak chcesz zrozumieć cały obraz, skoro widzisz tylko kilka jego fragmentów?
- Masz rację. Jednak teraz jestem tu. Właściwie robię zapisy, tylko po co?
- Za dużo myślisz.
- Jesteś kolejną osobą, która mi to mówi.
- Więc może warto posłuchać i coś z tym zrobić.
- Simon… Zmieniając temat czy możesz mi powiedzieć, co to jest to coś czarne?
- To jest jeden z projektów Manuela.
W tym momencie do laboratorium wszedł Selit, przerywając nam rozmowę. Zaproponował, abyśmy razem wybrali się na spacer. Wraz z Simonem stwierdziliśmy, że to dobry pomysł i ruszyliśmy w kierunku parku. Ucieszył mnie fakt, że nasza rodzina spędzi ze sobą trochę czasu. Po drodze Simon nagle powiedział:
- To ona tato. To o niej Ci mówiłem.
Spojrzałem się i zobaczyłem młodą kobietę. Niestety nie zdążyłem się jej dokładnie przyjrzeć, ponieważ weszła do jednego z pomieszczeń. Chwilę później napotkaliśmy Jimmy’ego, który dołączył się do spaceru. Spacerując, rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Przyjemnie spędzony czas z naturą i rodziną. Omega była ogromna. Fascynowała mnie. Teraz kiedy byłem Kapitanem, mogłem również dowiedzieć się o niej więcej z zapisów Antona. Po zakończonym spacerze każdy z nas wrócił do swoich zajęć. Tak też i ja usiadłem wygodnie w fotelu Kapitana i zacząłem oglądać zapisy. Zaciekawiony straciłem rachubę czasu, ale skoro tu nie było zegarków ani kalendarzy nie miało to żadnego znaczenia. Mogłem przyglądać się projektowi Omegi. Materiałom, z których powstała. Były również zapisy o cywilizacjach, które brały udział w jej powstaniu. Źródło niewyczerpanej energii, o której kiedyś mówił Nikola Tesla. Ten człowiek był stworzony do tego i według zapisów Kapitana został powstrzymany przed zrobieniem kolejnego wielkiego kroku. Zapisy w pewnym stopniu zburzyły cały mój świat, który znałem z Ziemi.
Jeden z zapisów Antona, mówił o czymś, co jako cywilizacja przegapiliśmy. Byliśmy zbyt zajęci tym, co się działo w polityce i finansach, zmianą klimatu, który i tak zmieniał się na planecie znacznie wcześniej niż powstała cywilizacja ludzi. Według zapisu Antona nasza cywilizacja siedziała na tykającej bombie, którą okazały się elektrownie jądrowe. To właśnie one przyczyniły się do skażenia planety i uniemożliwiły przez kilka tysięcy lat powrotu na nią. Zacząłem rozumieć, że kataklizm, jakiego doświadczyliśmy, kiedy ogromna andromeda w zetknięciu się z oceanem zalała lądy, to właśnie elektrownie jądrowe przyczyniły się do skażenia wód na całej planecie. Przecież woda była nam tak bardzo potrzebna. Była taka ważna dla nas, a my używaliśmy tyle środków chemicznych, które według zapisów Antona były bardzo negatywną energią, która nas otaczała. Ta energia również była w nas samych, ponieważ chemia również była dodawana do naszych posiłków. Wyglądało to, jakbyśmy musieli pracować i jeszcze płacić za to, iż byliśmy podtruwani… Dodatkowo ludzie szukali rozwiązań w chemicznych lekarstwach, kreując przy tym, że są chorzy, że coś jest z nimi nie tak. Ta cała chemia, do której była przyzwyczajona cywilizacja ludzi, miała również skutek uboczny i przyczyniło się to między innymi do powstania nowej rasy, którą nazwano hybrydami… Nagle zrozumiałem, że wiadomość, którą wysłałem do ziemian z przyszłości, miała sens. Odsłuchałem jej jeszcze raz.
”Jestem człowiekiem, który został zabrany w przyszłość. Pokazane mi zostały losy ludzkości, dlatego wysyłam tę wiadomość, by ostrzec mieszkańców Ziemi i zapobiec zagładzie ludzkiego gatunku. W 2028 roku dojdzie do kataklizmu wywołanego przez uderzenie gigantycznej komety. W wyniku jej zderzenia z oceanem zostaną zalane wszystkie kontynenty. Chciałbym…”
Chciałby poprosić was o wyłączenie wszystkich elektrowni jądrowych... - powiedziałem na głos
To miałoby sens! Jeśli w taki reaktor jądrowy uderzyłaby jakaś kometa, to nikt by nas nie ocalił. Komety spadały na Ziemię, częściej niż byliśmy tego świadomi. Jednak komety nie były jedynym zagrożeniem, ponieważ były również trzęsienia ziemi. Tylko zastanawia mnie jedno... Co spowodowało, że wiadomość nagle się urwała? Po tym pytaniu do pokoju weszła Sue.
- Alex. Czy widziałeś Simona?
- Tak. Byliśmy razem w parku.
- Jimmy mi to powiedział, ale to stara informacja.
- Straciłem rachubę czasu, wciągnęły mnie zapisy Antona. Czy coś nie tak Sue?
- Próbujemy skontaktować się z Simonem, lecz bez skutku.
- Czyli znów eksperymentował?
- Na to wygląda.
- A sprawdziliście w kapsule?
- Tak… Lepiej będzie jak pójdziemy do Selita. Jest coś, o czym powinieneś wiedzieć, ale to troszkę później.
- Dobrze Sue.
Udaliśmy się w kierunku laboratorium mojego syna. Tuż przed jego wejściem stał Selit.
- Selit, o co chodzi? Chcieliście mi coś powiedzieć.
- Tak Alex… Jest coś, czego Ci wcześniej nie powiedzieliśmy.
- Wydaje być się to ważne dla Was.
- Chodzi nie tylko o Simona, którego nie możemy znaleźć, ale również o Manuela.
- O co chodzi?
- Nie możemy znaleźć bliźniaków.
- Jeszcze raz powtórz, proszę.
- Simon i Manuel to bliźniaki.
- Jak to bliźniaki?! To znaczy, że Simon ma brata?
- Tak... Wyglądają podobnie. Praktycznie są identyczni.
- Identyczni?
- Alex, ale spokojnie ok?
- Jest jeszcze coś, co powinienem wiedzieć?
- Tak... Lepiej, jak Ci powiemy klarowny obraz całej sytuacji.
- Proszę mów śmiało.
- Chodzi o Laurę.
- O Laurę co ma urodzić dziecko Simona i Alexandra?
- Tak, właśnie o nią.
- W porządku wysłucham.
- Laura jest również siostrą bliźniaków.
- Jest ich troje?
- Właściwie to czworo.
- Alexander jest synem Jimmy'ego i Sue.
- Simon też jest synem Sue?
- W pewnym sensie tak, ale to wygląda zupełnie inaczej.
- Przecież to rodzeństwo.
- Owszem, są z jednej matki, ale nie są genetycznie złączeni.
- Nie rozumiem...
- Simon i Manuel są połączeni twoim i moim DNA. Sue nie przekazała im swoich genów. Była jak inkubator.
Spojrzałem się na Sue ze zdziwieniem i zapytałem:
- Jakim inkubatorem Sue?
- Alex, to był eksperyment… Badanie... Sama nie spodziewałam się tego wyniku.
- Czyli bawiłaś się moją spermą?
- Selita również.
- I się nią zapłodniłaś?
- Stworzyłam mieszankę waszych kodów DNA. Chciałam zobaczyć czy jest to możliwe.
- Z tego, co widać, to jest.
- Tak Alex, jednak podczas tego doświadczenia odkryłam coś bardzo istotnego.
- Co takiego?
- To jedynie mogę Ci wyjaśnić, pokazując Ci w moim laboratorium.
- W porządku. Czyli idziemy do twojego laboratorium?
- Zrobimy to, jak odnajdziemy bliźniaki.
- Dobrze. Tylko powiedz co z tą dziewczyną?
- Laurą masz na myśli?
- Tak, dokładnie tą.
- Laura jest połączeniem twoim, moim i Selita.
- To Laura ma zmieszane trzy rodzaje DNA?
- Znacznie więcej, ale teraz to nie ma znaczenia.
- Czyli ja, Selit i ty jesteśmy rodzicami Laury?
- Właśnie tak.
- No dobrze, a Alexander?
- Alexander jest synem moim i Jimmiego.
- To Simon jest w związku ze swoim bratem?
- DNA Alex. Simon, nie ma mojego DNA.
- To już teraz zaczynam rozumieć. Więc nie ma w tym nic złego?
- Oczywiście, że nie… To duchowe połączenie.
- Czyli to jest ta cała czwórka rodzeństwa? Już się pogubiłem w tym. Simon i Alexander mają mieć dziecko ze swoją siostrą?
- Alex, wiem, jak to brzmi. Może będzie lepiej, jak Selit Ci to wyjaśni. Ja idę poszukać bliźniaków…
Kiedy odeszła Sue, ja czułem się poddenerwowany. Tak do końca nie mogłem zrozumieć, o co im chodziło. Nie wiedziałem, czy mam dalej pytać Selita, czy pomóc szukać chłopaków. Musiałem wziąć trzy głębokie oddechy, bo czwórka dzieci to jest… Jest to… Jest okej chyba? Selit chwycił mnie za ramię, prosząc, bym nawiązał z nim kontakt wzrokowy.
- Alex. To są nasze dzieci. Nowe dzieci. Wyjątkowe zresztą.
- Dobrze już, rozumiem.
- Sue pracowała nad przyspieszeniem i zmianą w ludzkim DNA, w bardziej kwantowy sposób.
- Rozumiem, że to jest ważne w jakiś sposób.
- Dla nas wszystkich jest.
- No dobra… Jednak żeby brat z siostrą miał dziecko to już lekka przesada.
- Laura, jak i Sue jest inkubatorem. Innymi słowy, Sue za zgodą Laury zrobiła to samo, co z nami.
- Czyli połączyła spermy?
- Połączyła ich DNA i z Laurą urodzi nowe pokolenie.
- Ich siostra?!
- Alex, to dziecko nie będzie mieć kodów Laury... Tylko Simona i Alexandra.
- Już rozumiem, mogliście od razu tak powiedzieć.
- W końcu zrozumiałeś.
- Lepiej późno niż wcale. To teraz zacznijmy poszukiwania. Może od brata Simona?
- Manuela.
- Ładne imię. Więc, gdzie on jest?
- Nie mamy dostępu do tej informacji. Podobnie jest zresztą z Simonem.
- Czym się zajmuje Manuel?
- Tym samym co Simon.
- Czyli obydwaj robią eksperymenty?
- Zgadza się...
- Skoro tak, to musi być tego logiczne wyjaśnienie. Przecież nie wszedł przez przypadek do jednego z ich projektów?
Spojrzeliśmy się na siebie, a chwilę później bez zastanowienia, wszedłem do laboratorium.
.