11

Sprawdzałem Omegę, pytałem się załogi, ale nikt go nie widział. Nawet udałem się na parking, gdzie dostrzegłem jego statek, ale jednak go tam nie znalazłem. Nie wiem, czy była to intuicja, ale czułem silną potrzebę, aby wejść do pomieszczenia znajdującego się na parkingu. Kiedy to zrobiłem, zobaczyłem metalowe schody prowadzące w dół. Poczułem, jakbym znał tę drogę i udałem się w dół. Przesunąłem drzwi i znalazłem się w bardzo dużym pomieszczeniu przypominający hangar. Jeszcze mocniej poczułem, jakbym znał to pomieszczenie. W pewnym momencie zacząłem widzieć obrazy, kiedy zbiegam po schodach, tymi samymi, którymi szedłem teraz. Widziałem siebie zdenerwowanego, jakbym przed czymś uciekał. Jeden z obrazów pokazał mi drzwi z okrągłym oknem. Te same drzwi zobaczyłem chwilę później. Udałem się w ich kierunku, przesunąłem i wszedłem do środka. Wtedy obrazy znów zaczęły się pojawiać. To nie była wizja, a pamięć zdarzenia, które miało miejsce, podczas jednej z moich wypraw gdzie znalazłem się przypadkiem na Omedze wytworzonej przez „Oddech Ducha”. Zobaczyłem klarowny obraz, kiedy uciekałem przed załogą platformy i dotarłem aż tutaj. Do pomieszczenia gdzie znajdowały się kapsuły czasu. Miejsce, gdzie dostrzegłem migającą kapsułę, w której znajdowała się obrączka Selita. Nie wiedziałem, dlaczego w tym miejscu znajdowała się jego obrączka, ale idąc tym śladem, zaciekawiła mnie jedna z kapsuł. Wydawało się, że ktoś migał Światłami, tak jakby mnie wołał. Wiedziałem, że muszę do niej podejść i tak też zrobiłem. Otworzyłem ją i ujrzałem leżący tam nawigator. Nie wiedziałem, do kogo należy, ale poczułem, by go schować. Chwilę później do pomieszczenia wszedł Matthias.

W momencie, kiedy otworzyły się drzwi, zobaczyłem kolejne obrazy, kiedy załoga Omegi weszła, próbując mnie złapać. Widziałem, jak próbowałem się schować w jednej z kapsuł, w których leżały zmutowane istoty. To wyglądało jak inkubatory. Nie czułem, aby było to coś pozytywnego. Kolejne obrazy pokazały mi, jak uciekałem z pomieszczenia schodami w górę do statku i po opuszczeniu Omegi, ściskałem mocno w ręku obrączkę Selita. Opuszczenie Omegi było ostatnim obrazem, jaki widziałem w tej wizji. Nagle przede mną stał Matthias, próbujący skontaktować się ze mną.

- Alex czy wszystko w porządku?
- Tak, Matthias.
- Jesteś spocony, wyglądasz na przestraszonego.
- Miałem dziwne wizje. Wyglądało to, jakbym tego doświadczał jeszcze raz, z wyjątkiem, że widziałem wszystko, stojąc z boku.
- Twoja świadomość pokazuje Ci coś.
- Co masz na myśli?
- Czy było to realne?
- Tak i to bardzo.
- Chcesz opowiedzieć, co widziałeś?
- To zbyt dziwne, by o tym mówić. Sam tego nie rozumiem.
- Wiesz Alex, czasami, kiedy mówisz o czymś odpowiadasz sam na swoje pytania. Dostajesz informacje, które pomogą Ci to zrozumieć.
- W porządku powiem, co widziałem.

Usiedliśmy na podłodze. Zacząłem opowiadać wszystko, co widziałem, a Matthias słuchał. Kiedy zakończyłem, Matthias wstał i powiedział:

- Wiesz Alex. Kiedy to opowiadałeś, widziałem obraz. To tak jakbym z Tobą tam był i w tym samym czasie widziałem siebie samego. Mogę powiedzieć, że to, czego doświadczyłeś, było wspomnieniem, lub zdarzeniem, które jest przed tobą.

Dostrzegłem, że kiedy Matthias wypowiadał te słowa, marszczył swoje czoło… Poczułem przy tym, jakby mnie okłamywał, więc postanowiłem udawać.

- Jak to możliwe?
- Wszystko dzieje się w jednym czasie.
- Teraz tu?
- Dokładnie, więc każdy z nas może doświadczyć swojej wielowymiarowości.
- Czyli doświadczam, teraz nie jest tylko teraz, ale też jestem w innych miejscach?
- Wszyscy tak mamy.
- Więc to doświadczenie się wydarzyło… Są pewne rzeczy, których nie pamiętam.
- Wiesz, czasami warto zapomnieć pewne wydarzenia i skupić się na pozytywnych myślach.
- Jedno mnie zastanawia...
- Co takiego?
- Co się stało z Selitem? Dlaczego jego obrączka znajdowała się w kapsule czasu?
- W odpowiednim momencie zrozumiesz, a teraz chodź, idziemy.
- W porządku, ale mam jeszcze jedno pytanie.
- Pytaj.
- To ogromne pomieszczenie.
- To hangar.
- Tak wygląda, ale do czego ono jest potrzebne?
- To hangar pomieszczenia dla Omegi mini.
- Omegi mini?
- Tak... Pamiętasz, kiedy połączyliśmy Omegę jeden i dwa?
- Pamiętam.
- Wtedy pojawiła się Omega mini.
- Wiedzieliście o niej?
- Nie… Dopiero po połączeniu odkryliśmy, że jest to hangar.
- Pamiętam, że będąc na Omedze dwa, było dużo pomieszczeń, ale tego hangaru nie było.
- Nie było, ponieważ nie nastąpiło połączenie. Konstruktorzy Omegi stworzyli coś niesamowitego… Doskonałego i dowiesz się więcej z zapisów dziennika Omegi.
- Dziennik jest w pokoju Kapitana, a ja naprawdę nie chcę się pytać Sue o pozwolenie.
- Przecież dalej jesteś Kapitanem.
- O czym ty mówisz?

Matthias wyjął swój przewodnik, po czym pokazał mi zapis i rolę wszystkich członków załogi, w tym mnie jako głównego Kapitana. Nie rozumiałem tego. Przecież oddałem swoją rolę Sue… - powiedziałem na głos

Wtedy Matthias powiedział, że jedynym sposobem, aby nastąpiła oficjalna zmiana kapitana, musi podłączyć się ów komunikator do komputera w pokoju Kapitana. Słowa nie mają tej możliwości. Zdziwiłem się, że nadal jestem Kapitanem, ale zarazem ucieszyłem się z tego powodu. Miałem dostęp do wszystkich informacji. Mogłem się dowiedzieć, czyj komunikator znalazłem w kapsule czasu.
W drodze do pokoju kapitana czułem ekscytację. To takie wspaniałe uczucie, kiedy uśmiechałem się bez powodu. Tak jakby coś dobrego za chwilę miało mnie spotkać.
Będąc w pokoju kapitana, poczułem, jakbym nie był sam. Tak jakby Kapitan Anton tam był. Poczułem nawet zapach Whisky. Usiadłem wygodnie na miejscu Kapitana. Pewny siebie i dumny, że mogę tu być... Uruchomiłem komputer, włożyłem mój komunikator i usłyszałem, głos dochodzący z komputera: ”Witam Kapitanie Alex”.

Moje ego po tych słowach wzrosło. Uśmiechnąłem się i usiadłem w wygodnej pozycji. Zacząłem od sprawdzenia przewodnika. Włożyłem go i ku mojemu zdziwieniu ukazało się zdjęcie Jimmiego. To mnie zdziwiło, ale też zaciekawiło. Postanowiłem sprawdzić cały zapis Jimmiego. Ów zapis był długi, mogłem wysłuchać, zobaczyć i poznać Jimmiego z zupełnie innej perspektywy,
od samego początku. Okazało się, że Jimmy był jednym z podróżników kapsuł czasu. Pochodził z Ziemi tak samo, jak i ja. Był tu bardzo długo, mogłem zatem zobaczyć, że jego DNA podczas pobytu na Omedze wyewoluowało. Zmieniło się tak jak i jego świadomość. Jimmy był w moim wieku, kiedy przybył na Omegę. Okazało się, że pochodzi ze Szwecji. Spędziłem wiele godzin, choć tu na Omedze nie ma poczucia czasu, ani zegarków, które odliczają czas lub wywołują stres i pośpiech. Zapisy Jimmy'ego były ciekawe, wiele z nich było w jego języku, który dobrze znałem. Wielokrotnie wspominał mnie w swoich zapisach, uśmiechałem się, widząc jego. Wyjaśnił, dlaczego nie działa z Sue i wiele innych rzeczy, o których nie będę mówił. Jedno jest pewne… Jimmy postanowił wrócić na Ziemię. Zrozumiałem dokładnie naszą rozmowę i to, co chciał mi przekazać, mówiąc, abym nikomu nie mówił, co zamierzam. On to zrobił… Bez pożegnania opuścił załogę Omegi i udał się do domu, na Ziemię. Wykasowałem ten zapis dla jego bezpieczeństwa. Jego prawda jest bezpieczna ze mną. W kolejnej części postanowiłem przyjrzeć się bliżej Omedze mini. To było niesamowite widzieć jak Omega była precyzyjnie zbudowana. Jaką elegancje, zgrabność oraz inteligencję posiadała w całości.
Jeśli mogę to opisać słowami to: Długa rura dolnej części Omegi wchodziła w dziurę w górnej części Omegi i na odwrót. Oprócz dwóch głównych rur były też mniejsze.
W połączeniu tych dwóch platform łączyły się nie tylko Omega jeden i dwa, ale, jak również dwie części Omegi mini, która również składała się z dwóch ukrytych połówek na obydwóch platformach. Obrazy konstrukcji wywołały u mnie uczucie, że coś przeoczyłem i pytanie, które pojawiło się chwilę później… Gdzie jest Omega Mini?
Postanowiłem sprawdzić w zapisach, ale niczego nie znalazłem. Ostatni zapis mówił jedynie o odnalezieniu Omegi mini.

Postanowiłem opuścić pokój Kapitana i udałem się do laboratorium moich synów. Kiedy tam doszedłem, zauważyłem, iż całe pomieszczenie jest puste. Nie było tam żadnego śladu ich zabawek. W pewnym momencie znikąd pojawił się Matthias, którego postanowiłem zapytać:

- Matthias powiedz, czy wiesz, gdzie jest Simon i Manuel?
- Tak, są na ekspedycji.
- Dziękuję.
- Czy jest coś, w czym mogę Ci jeszcze pomóc?
- Tak... Czy możesz mi powiedzieć, dlaczego mnie śledzisz?
- Nie śledzę, tylko obserwuje.
- Mogę zapytać dlaczego?
- Sue poprosiła mnie, bym miał na ciebie oko.
- I co? Dobrze wyglądam?
- W moich oczach czysto.
- W oczach Sue nie.
- To nie tak… Ona po prostu się ciebie boi.
- To nie tak… Wiem, że ona coś ukrywa.
- Skąd wiesz?
- Powiedzmy, że to intuicja.
- W porządku.
- Mogę zadać jeszcze jedno pytanie?
- Tak, pytaj śmiało.
- Jakie informacje przekazujesz do Sue?
- Znaczy to, co robisz?
- Tak...
- Przekazuję, że jesteś na pokładzie i zwiedzasz.
- Wspomniałeś jej coś o naszej rozmowie tam na dole?
- Powiedziałem tylko, że rozmawialiśmy o Omedze. Możesz wierzyć lub nie, ale jestem po twojej stronie.
- Nie rozumiem tylko dlaczego akurat ciebie wybrała.
- Bo byliśmy razem na ekspedycji i znaleźliśmy Omegę dwa.
- Czyli, aby nie wzbudzać podejrzeń, rozumiem…
- Czy teraz ja mogę Cię o coś poprosić?
- Oczywiście.
- Proszę, by te rozmowy zostały między nami.
- Oczywiste dla mnie Matthias.
- Wiem, że unikasz Sue.
- Również Selita.
- Przecież ty i Selit jesteście małżeństwem.
- Już nie.
- Jak to?!
- Powiedzmy, że Sue wyprała mu mózg... Jest po jej stronie i nie pamięta tego, co między nami zaszło. I wiesz co?
- Co takiego Alex?
- To nie ma dla mnie żadnego znaczenia.
- Dlaczego? Jeśli mogę spytać.
- Zmieniłem się tak jak i on to zrobił.
- Czyli jesteś wolny?
- Wolny jak ptak.
- Masz ochotę na spacer?
- Na spacer po Omedze?
- Myślałem bardziej o tym, by wybrać się na jakąś planetę.
- Raczej podziękuję, nie chcę prosić Sue o pozwolenie.
- Nie musisz… Wystarczy, że zdam jej raport.
- Co jej powiesz?
- Że znalazłem Ci zajęcie i będziemy robić coś razem.
- Będziemy robić coś razem? Co takiego?
- Na przykład malowanie albo sadzenie kwiatów.
- Kombinujesz za bardzo, wiesz?
- Dlaczego tak uważasz?
- Bo kiedy to robisz, to marszczysz czoło.
- Jesteś dobrym obserwatorem… Więc jak? Chcesz się przelecieć?
- W porządku, ale najpierw odpocznę.
- Jak chcesz... Odezwę się na komunikatorze.
- W porządku. To do zobaczenia...

Może wydawać się to dziwne, ale miałem takie niewygodne uczucie, że nie mogę ufać Matthiasowi. Wydaje mi się czy to jest to, o czym mówiła Fiona? Jedno było pewne... Musiałem ponownie odwiedzić Fionę. Wiedziałem, że Matthias będzie mnie śledzić. Oczywiście! Nagle stało się jasne! Komunikator... Matthias namierzał mnie poprzez swój komunikator… Musiałem coś wymyślić i to szybko. W drodze przyszła do mnie informacja bym zostawił komunikator w pokoju i tak też zrobiłem, po czym udałem się do pokoju Fiony. Kobieta przywitała mnie, po czym wyjaśniła:

- Wiem, dlaczego tu jesteś. Dlatego posłuchaj... Jimmy użył kapsuły czasu, a twoim zadaniem jest ukryć tę informację.
- Dobrze Fiono, ale jak?
- Zachowaj spokój, jakbyś nic nie wiedział. Zero reakcji.
- Dobrze Fiono.
- Pamiętaj Alex, że w odpowiedniej chwili, nadarzy się taka okazja również i dla ciebie.
- Już rozumiem.
- To dobrze.
- Miałaś rację co do intuicji.
- Wiem... Dlatego miałam podobną rozmowę z Jimmym.
- To dlatego mówił to samo co ty.
- Tak, poprosiłam go o to, by Ci powtórzył jeszcze raz tę informację. Bo wiem, że często zapominasz.
- Dziękuję Ci Fiono…
- Widzę, że przydała Ci się ta porada i to mnie bardzo cieszy, a teraz posłuchaj uważnie.
- Słucham.
- Nie ufaj nikomu tutaj.
- Nawet tobie?
- Mnie tu i tak niebawem nie będzie.
- Dlaczego tu jesteś?
- Stwórca ma swoich Aniołów wszędzie. Dlatego byłam tu dla ciebie i Jimmiego oczywiście, a teraz kiedy Jimmy to zrobił i ty jesteś gotowy, by to zrobić, ja zrobię to samo. Sam rozumiesz, zamęczyliby istotę tymi swoimi bezsensownymi pytaniami i ciągłym gadaniem.
- Znam to z Ziemi.
- Więc wiesz już, kto pragnie twojego szczęścia, a kto nie.
- Dziękuję.
- Zmykaj już i rób swoje... Papa.
- W porządku już mnie nie ma.

Kiedy zbliżyłem się do drzwi usłyszałem Fionę.

- Alex jeszcze jedno… - powiedziała
- Co takiego? - zapytałem

Fiona poprosiła mnie, bym do niej podszedł, po czym przytuliła mnie mocno. To uczucie było silne, czułem, jak naprawdę mnie przytula całym swoim istnieniem. Chwilę później dodała:

- Dbaj o siebie Prins. Ufam, że wybierzesz właściwą drogę… Aaa i jeszcze jedno.
- Co takiego? - zapytałem
- Jesteśmy z ciebie dumni.
- Jesteście?
- Tak… Ja i Twój dziadek, jak również kilka niezliczonych wspaniałych dusz.
- Mój dziadek mówisz?
- Henryk.
- To mój dziadek!
- Pamiętaj, jeśli będziesz potrzebował jego pomocy, po prostu go zawołaj.
- Zawołać dziadka. Dobrze.
- Nie dziadka. Zawołaj jego imieniem, a on Ci pomoże.
- Tak też zrobię.

Chwilę później opuściłem pokój ze łzami w oczach. Nie płakałem, bo byłem smutny, natomiast płakałem, bo poczułem miłość, jakiej nie umiałem pojąć. Wróciłem do pokoju i wziąłem komunikator. Wychodząc z niego, wpadłem na Matthiasa, który powiedział, że akurat przechodził obok.
Oczywiście takie bajki nie dla mnie… - pomyślałem Wiedziałem, że On coś kombinuje. Nie wiedziałem tylko co… Mężczyzna znów zaproponował wyprawę i tym razem się zgodziłem. Ruszyliśmy od razu do statku i udaliśmy się w podróż. Wraz z Matthiasem wylądowaliśmy na Planecie Trzech Słońc. Opuściłem pokład, a statek wraz z Matthiasem poszybował w górę. Zostawił mnie tutaj... Wspaniale… Po chwili okazało się, że nagle pojawił się na horyzoncie, nikt inny, jak sam Xapitulinus.
Czemu mnie to nie dziwi? - pomyślałem

- Widzę, że się cieszysz na mój widok.
- Szczerze po ostatnim razie muszę powiedzieć, że tak nie jest.
- To dobrze możemy lecieć.
- Lecieć? Dokąd?
- Chcę Ci coś pokazać.
- Już widziałem twojego penisa.
- Nie mówię o tym.
- Więc jakie niecne plany wobec mnie masz?
- Powiedzmy, że są pozytywne.
- Dla ciebie czy dla mnie?
- Dla nas wszystkich.
- Więc masz mój pamiętnik i nie spaliłeś go w słońcu?
- Mam go, ale nie przy sobie.
- Więc gdzie?
- Na innej planecie, no chodź, spodoba Ci się.

Uległem pokusie i poleciałem w nieznane. Czułem strach, będąc na statku, ale też ciekawość dokąd mnie zabiera Xapitulinus. Większość drogi patrzyłem przez okno. Wiele razy statek robił przeskoki w czasie. W pewnej chwili dostrzegłem dość wyjątkową planetę. Wyjątkową, ale zarazem mi znajomą. Zobaczyłem, jak otwiera się właz, do którego wlecieliśmy, a chwilę później, minął nas pojazd przypominający statek Selita.
Czy to był jego statek? - pomyślałem
To nie ma znaczenia teraz… - usłyszałem głos w głowie

- Co my tu robimy Xapitulinus? Nie podoba mi się to miejsce.
- Mnie się za to podoba.
- Znam tych gości! Te ich wyłupiaste oczy... Już poznaje.
- To się cieszę.
- Ja za to nie. Po co mnie tu przywiozłeś? Ja nie chcę tu być!
- Obiecałeś mi coś i teraz jest ku temu okazja.
- Nie przypominam sobie, bym Ci coś obiecywał.
- Ja za to dobrze pamiętam, a teraz wychodzimy.

Opór nic nie dał... Musiałem stawić czoła tej sytuacji i opuścić pokład. Nie podobało mi się to miejsce. Te skały… To wielkie lądowisko ani też Ci goście co stali na skale i gapili się na nas w tak zimny sposób. W drodze na górę przypomniałem sobie to miejsce. To z tego miejsca zabrał mnie Selit na spotkanie z cesarzową. Kiedy doszliśmy na szczyt góry, ujrzałem z bliska mieszkańców. Wtedy poczułem, jak rośnie agresja. Nie pochodziła z mojej klatki piersiowej. To był ucisk w mojej głowie. Nagle z mojego wnętrza oraz przez moje usta wydobył się ryk, który był tak potężny, że zatrzęsła się ziemia. Z moich ust wypływały słowa, których znaczenia nie rozumiałem i nie miałem nad tym kontroli. Chwilę później osobniki zamieszkujący tę planetę z szokowanymi minami zaczęli uciekać w kierunku statków, które znajdowały się w dolinie. Widziałem, jak opuszczają w popłochu planetę. Moje ciało się trzęsło dalej. Tymczasem Xapitulinus patrzył się na mnie ze zdziwieniem, mając lekko uchylone swoje małe usta. Chwilę później pomyślał do mnie:

- Kim ty jesteś?
- Jestem Alex.
- Nie mówię o tym.
- Więc o czym?
- Już wiem... Widzę, że nareszcie bestia w tobie się obudziła.
- O co Ci chodzi? To przecież nie ja.
- Nie ty, tylko istota, która Tobą steruje.
- Jaka istota?
- Mamy wiele istot w naszych wirach i nie wszystkie są miłe, ale ta wydaje być się poza tym wszystkim… Dlatego ja wolę nie wiedzieć i robić swoje.
- W porządku. Jak tak mówisz ja chyba też nie.
- Jedno jest pewne, lepiej trzymaj się swojej żeńskiej energii. - powiedziawszy te słowa, mężczyzna się roześmiał

Nie wiedziałem, co tam naprawdę zaszło, ale chwile później jakby wszystko zniknęło… Odruchowo spojrzałem się w kierunku horyzontu i zobaczyłem statki, które opuszczają planetę, a chwile później usłyszałem:

- Problem tej rasy się rozwiązał sam.
- O czym ty myślisz?!
- O tym, że ta rasa opuściła planetę i już tu nigdy nie wrócą.
- Zostaną bez planety?
- To nie twoja sprawa.
- W porządku. Teraz mów, po co mnie tu przywiozłeś?!
- Najpierw się uspokój.
- Jestem spokojny!
- Raczej nie.
- W porządku. Ja się uspokoję, a ty wyjaśnisz mi powód tej wizyty.
- W porządku… Wyjaśnię Ci w piramidzie.

Dopiero po jego słowach zauważyłem kryształową piramidę, do której weszliśmy chwilę później. Xapitulinus poprosił o wypicie wody. Wyjaśnił, że ta woda regeneruje i oczyszcza. Znałem tę piramidę i tę wodę, to tu byłem z Selitem i tę samą wodę piłem po ataku Ternistra. Wiedziałem, że to bezpieczne więc nie stawiałem oporu.
Nagle dostrzegłem naczynie stojące na podłodze. Poczułem, jakbym już doświadczał tego po raz kolejny. Chwile później zobaczyłem jakby wizję, w której siedzę w tym samym miejscu co kiedyś z Selitem. Pojawiła się tak jasna wizja i obraz, kiedy odstawiłem naczynie dosłownie w to samo miejsce. W myślach znalazłem się w momencie, w którym tu przylecieliśmy z Xapitulisunem, a ja patrzyłem się przez okno. Czy to ja byłem na tym statku Selita? Nagle przerwał Xapitulinus podając naczynie z wodą. Napiłem się wody i czekałem, aż mężczyzna powie cel naszej podróży. Mimo upływu wielu chwil Xapitulinus milczał.
Mam cierpliwość… - pomyślałem, ale to oczekiwanie, wyraźnie się dłużyło

- Więc? - pomyślałem
- Więc co?
- Już jestem spokojny.
- To się cieszę.
- Obiecałeś mi coś.
- Nie pamiętam.
- Więc ja zapominam o pomocy dla ciebie. Masz mnie odwieź na Omegę Xapitulinus. I to już!
- Najpierw dasz mi swoje nasienie.
- Co takiego? Ty oszalałeś?
- Obiecałeś mi pomóc odtworzyć moją cywilizację.
- Możliwe, ale się zmieniłem. Zresztą ty również.
- Każdy się zmienia... Poza tym nie jesteś wyjątkiem.
- Myślisz, że chciałbym przyczynić się do stworzenia nowej cywilizacji z takim nastawieniem jak twoje?
- Nasienie to nasienie.
- Nie… Mylisz się. Nasienie to świętość. Jeśli coś się tworzy, to robi się z miłości, a nie z przymusu.
- Przecież my się kochamy.
- Co? O nie mój drogi... Ja ciebie akceptuje, ale nie kocham.
- Przypomnij sobie naszą przygodę.
- Od kiedy to nasza?
- Alex, wiem, że dalej czujesz to do mnie.
- Myślę, że jest to możliwe, że coś czułem, ale ty zgasiłeś ostatnią iskrę. Jesteś dokładnie taki sam jak ludzie na mojej planecie.
- Czyli?
- Czyli egoistyczny, arogancki, a jakby tego było mało, to jesteś miły, tylko jak czegoś chcesz.
- Mylisz się.
- Jedyna pomyłka to to, że ciebie spotkałem.
- Jesteś na mnie zły za pamiętnik.
- To też…
- Jesteś zły, że nie pozwoliłem Ci wysłać wiadomości do ludzi.
- Owszem…
- Powinieneś mi podziękować.
- Podziękować? Tobie?
- Tak, bo powstrzymałem całe zamieszanie.
- Jakie zamieszanie?
- To, co było w twoim pamiętniku się nie sprawdzi.
- Czyli nie będzie andromedy?
- Przeleci obok Ziemi, bo zmienicie kurs. Wasza planeta obierze nowy kierunek.
- Możesz jaśniej?
- Wiesz, że teraz jesteśmy w przeszłości?
- Czyli to był Selit i ja opuszczający tę planetę?
- Tak. Podobnie było na Zoe.
- Dlatego siebie widziałem, ale to nie zmienia faktu, że…
- I w tym momencie muszę Ci przerwać, bo to doświadczenie pominęliście.
- My?
- Wy jako cywilizacja.
- Czyli jak mam to rozumieć?
- W roku 2012 zmieniliście tor lotu.
- To chyba dobrze?
- Chyba? Powinniście się z tego cieszyć.
- Więc co ty masz z tym wspólnego?
- Ty i ja razem.
- Wiesz, że ty i ja… To się nigdy nie powtórzy.
- Proszę, pomóż mi Alex. To bardzo ważne.
- Ważne dla kogo?
- Dla nas.
- Dlaczego Ci tak bardzo zależy na tym?
- Bo jesteś idealny do tego.
- Skąd to przekonanie?

Nie uzyskałem odpowiedzi w tamtej chwili, ale za to Xapitulinus przeistoczył się w bardziej ziemską wersję. Tak… Typ idealny mężczyzny w ludzkim zrozumieniu. Pomyślałem tylko, że nic z tego nie rozumiem.

- Proszę Cię Alex. Pomóż mi. Obiecuję, że pozwolę Ci żyć, jak chcesz. Powiem więcej… Oddam Ci Twój pamiętnik.
- Próbujesz mnie przekonać na swoje piękne oczy, uśmiech i na dokładkę moim pamiętnikiem, który mi ukradłeś?
- Mogłeś wybrać bardziej pozytywną drogę.
- Masz rację, mogłem i teraz ją wybieram. Poza tym Xapitulinus, czy ty uważasz mnie za bank spermy?
- Nie rozumiem…
- To miejsce na Ziemi, gdzie można kupić spermę.
- Musicie płacić za to?
- Tak.
- Ja Cię proszę, a nie biorę bez pozwolenia, jak to robią niektóre hybrydy na waszej planecie.
- O czym ty teraz mówisz?
- Są pewne cywilizacje, które zabierają wasze nasienia i się rozmnażają. Wy ich nawet nie widzicie, bo wibrują na innej częstotliwości.
- Jaki jest ich cel w tym?
- Cel ewolucji gatunków.
- Więc ty chcesz moje nasienie do podobnego celu?
- Powiedzmy, że to nie cel, a możliwość dla mnie.
- Jesteś wymierającym gatunkiem?
- Jak ty byś się czuł, będąc ostatnim z ludzi? Pomyśl poza swoim umysłem Alex.
- Używasz naprawdę desperackich wymówek.
- Sam widzisz… Dlatego Cię proszę. Wiesz dobrze, że jakbym chciał, zrobiłbym to bez twojej zgody…
- W porządku, masz rację, ale powiedz, proszę, dlaczego to jest takie ważne?
- Wiesz ile dusz, chciałoby móc doświadczyć istnienia, poczuć choćby ból przez chwile?
- To co? Na moim miejscu jest jakaś kolejka czy co?
- Tak… Moja rasa. Wiesz dobrze, że straciliśmy planetę, a to miało konsekwencje w całym naszym wszechświecie i to nie tylko w naszym, ale również miało wpływ na wszystkie inne cywilizacje. Dlatego to jedyna droga, dzięki której mogą się ponownie zreinkarnować, a ja odzyskam swoją rodzinę.
- Mów dalej… Tylko szczerze. Dlaczego akurat mnie wybrałeś?
- Widziałem Cię, jak zajmujesz się dziećmi, które nawet nie były twoje i byłeś o wiele lepszym rodzicem dla nich niż sami rodzice. Te dzieci Cię kochały... Byłeś stanowczy w pewnych kwestiach dla ich dobra, ale zarazem potrafiłeś się z nimi bawić, jakby nie było między wami różnicy wieku.
- Zajmowałem się nimi, bo ich rodzice byli zajęci siedzeniem w tych swoich plastikowych ekranach.
- Dlatego spośród wszystkich ludzi ciebie wybrałem, a to, że twoje DNA pasuje do mojego, to jest cud, jak to mówicie na waszej planecie. Dlatego właśnie Cię bardzo, ale to bardzo mocno proszę.
- Prosisz mnie, więc się zgadzam... Bo jeśli istota prosi człowieka o coś, to Bóg prosi poprzez nią. A Bóg zawsze mówi tak.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę.
- Jednakże zrobimy to na moich warunkach.
- Czyli jak?
- Wytworzymy uczucie miłości, tak jak to wcześniej robiliśmy na Zoe. Tak, aby każda komórka naszego ciała była wypełniona miłością z obydwóch stron, aby te istotki czuły się kochane i chciane od samego początku stworzenia.
- Widzisz?
- Co takiego?
- Dlatego ciebie wybrałem… Właśnie dlatego.
- Mówisz o miłości?
- Tak… Myślisz o tym by istoty, które powstaną, miały miłość od samej podstawy. Miłość Stwórcy Ojca naszego, a to znaczy naprawdę dużo. Dziękuję....
- To teraz idziemy na spacer.
- Miejsce na próbki znajduje się koło tamtej skały.
- Dobrze wiedzieć, gdzie kończy się spacer.
- Więc chcesz iść ze mną na spacer?
- Tak, przywrócimy trochę energii miłości tej, której doświadczyliśmy na Zoe.
- W porządku.
- Jeszcze jedno.
- Co takiego?
- Pragnę, byśmy byli czyści, więc się wykąpiemy.
- Oczywiście.

Ruszyliśmy na spacer, nie był on daleki, ponieważ jezioro znajdowało się koło piramidy. Widoki tej kolorowej roślinności i fioletowej wody były bardzo romantyczne.
Wraz z Xapitulinusem patrzyliśmy się na siebie dogłębnie przez dłuższy czas, stojąc naprzeciwko siebie. Czułem się, jakbym znów się zakochał… Kiedy byliśmy na odpowiedniej częstotliwości, mężczyzna zaczął dotykać mnie bardzo namiętnie. Robił to tak, jak przy pierwszym połączeniu na Zoe. Mężczyzna naprawdę się starał, aby ta chwila była wyjątkowa i pełna miłości. Właściwie, to każdy moment do samego końca, był magiczny i pełen miłości. To jak by on czuł, to co ja czuje i on czuł to, co ja... Pomimo jednego małego zdarzenia, gdzie penis Xapitulisuna zmienił się w kobiecy narząd intymny. Oczywiście, że się zdziwiłem, ale Xapitulisun powiedział, że mam penisa, to powinienem go użyć… I miał racje, bo najczęściej skupiałem się na byciu pasywnym, zaspakajając tylko swoją żeńską część, a zapomniałem o męskiej. Z kobietami zazwyczaj robiłem to godzinami, ale mi zawsze brakowało penisa do zabawy i nie umiałem tego zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Podczas tej szczerej rozmowy zapytałem się go o to, kim jest, a on odpowiedział, że to, kim my jesteśmy, nie ma płci i że pewnego dnia to zrozumiem.
Xapitulinus dał mi coś wspaniałego. Czułem się zaspokojony i to na wielu poziomach… Czułem się, jakbym był jednym z nim, a każdy z nas było świadome tego, co drugie potrzebuje. Seks na Ziemi jest przereklamowany, a ten, jakiego doświadczyłem, był mega zajebisty. Nawet z Selitem nie czułem takiego zaspokojenia jak z Xapitulinusem. Może pewne rzeczy, mogłyby iść szybciej, ale jak zasmakowałem bycia aktywnym, to przyjemności nie było końca. W pewnym momencie miałem ochotę zawyć jak wilk z rozkoszy, ale tego nie zrobiłem. Masaż prostaty, jaki zafundował mi mój kochanek, a później masaż mojego penisa w jego ciasnej i wilgotnej pochwie sprawił, że seks był o wiele lepszy niż bez masażu prostaty.

Kiedy byliśmy gotowi, Xapitulinus pocałował mnie i biorąc pojemnik z moim, jak i swoim nasieniem wszedł do pomieszczenia znajdującego się w pobliżu. Nie mogłem oprzeć się pokusie, by nie iść za nim. Zajrzałem delikatnie do środka i ujrzałem jak Xapitulisun w swojej naturalnej formie podaje próbki Sue. Byłem w szoku… Nagle poczułem, że Sue mnie dostrzegła. Szybko się schowałem i wróciłem na miejsce, gdzie założyłem ubrania. Kiedy byłem ubrany przyszedł Xapitulinus i dalej był nagi. Nie ukrywam, że spodobał mi się w swojej naturalnej formie i mimo iż wcześniej już go widziałem nago, to się zarumieniłem. Poprosiłem go, by zabrał mnie z powrotem na Omegę. Istota się ubrała i chwilę później byliśmy po drugiej stronie piramidy. Kiedy byliśmy nad brzegiem skały, dostrzegłem statek należący do Omegi.
Intuicyjnie wiedziałem, że był to statek Sue, ale nie chciałem pytać, ani wspominać o tym incydencie. Wtedy też przypomniała mi się rozmowa z Jimmym. Pojawił się pewien fakt, który przeoczyłem wcześniej. Jimmy opowiedział o Sue, że nagle pojechała na tajną wyprawę i nie było jej wiele dni. Po jej powrocie okazało się, że była w ciąży. Wtedy też kilka miesięcy później urodził się Alexander. Powiedział też, że Alexander nie był jego synem. Byłem wraz z Selitem przy jego poczęciu. Sue brała też próbki ode mnie i Selita. Tak powstał Simon i Manuel. Wiedziałem, że Sue coś przede mną ukrywała i w sposób, jaki na mnie patrzyła. Czasami miałem ciarki… Jakby w jej strachu próbowała coś ukryć. Czy był to fakt, że mnie tutaj zobaczyła? To dlatego tak się zmieniła w stosunku do mnie? Jedno jest pewne... Muszę wrócić na Omegę i to jak najszybciej.

- Xapitulinus proszę, zawieź mnie na Omegę.
- Nie mogę tego zrobić.
- Dlaczego?
- Odwiozę Cię w ten sam punkt czasowy. W ten sam punkt, z którego Cię zabrałem.
- Wyjaśnij, proszę…
- Chodzi o równowagę czasu i przestrzeni. To jedyna droga. Musi być ten sam punkt wylotu i przylotu. Tak samo, jak Twój powrót na Ziemię.
- Tak, tak już rozumiem. Mogłoby to mieć skutki uboczne, czy coś.
- Właśnie.
- Co z moim pamiętnikiem?
- Jest na innej planecie.
- To już mówiłeś wcześniej.
- Tak powiedziałem, jest na innej planecie.
- Myślałem, że to na tej planecie jest.
- To był tylko przystanek.
- Czyli co zamierzasz?
- Jak już wspomniałem wcześniej, odwiozę Cię, polecę po Twój pamiętnik i wrócę.

Czy mi się to podobało? Oczywiście, że nie, ale w tych okolicznościach nie miałem innego wyboru niż zaufać i pozwolić się odwieźć w miejsce, z którego mnie zabrał.
Kiedy wylądował, wyszedłem na ziemię, a on odleciał. Chwilę później przyleciał Matthias. Jakby wiedział, kiedy ma przylecieć. Poprosiłem go, by zabrał mnie na Omegę i tak też się stało. Powiedziałem mu, że mam kilka ważnych rozmów między innymi z Sue. Chciałem uśpić jego uwagę. Może dlatego w drodze na Omegę, Matthias nie zadawał żadnych pytań, bo nie było powodu skoro i tak miałem sam powiedzieć Sue o wszystkim.

.

Pobierz pliki




.