7
Kapitan nie skąpił whiskey, ale potrafił w pozytywny sposób zwolnić tempo mojego picia. Nie byłem wtedy tego świadomy i tak jak on lubiłem alkohol. To było naprawdę wspaniałe przeżycie, gdy Kapitan otworzył się przed nami i opowiedział swoją historię. Nadszedł jednak czas, by zaprzestać nadużywania jego gościnności i pójść do łóżka. Nazajutrz czekał nas nowy dzień i pożegnanie ciała Fiony.
– Dziękuję, Kapitanie, za miłą pogawędkę i za pańską opowieść… Na nas już czas. Jutro czeka nas dość trudny dzień…
– Alex, jeśli chodzi o Fionę, to nie musisz się smucić, że odeszła.
– A pana, Kapitanie, nie smuci ten fakt?
– Że odeszła? Nie, wręcz przeciwnie, cieszę się. A wiesz dlaczego?
– Nie do końca… W mojej kulturze ludzie są smutni, kiedy ktoś odchodzi.
– Rozumiem Cię jak nikt inny na tym pokładzie.
– Tak, wiem. Stracił pan wszystko…
– Po pierwsze, nie mów do mnie pan, bo czuję się staro, a po drugie, musisz zrozumieć, że z tej strony życie wcale tak tragicznie nie wygląda... Opłakiwanie zmarłych nie jest sposobem na życie. Nazywanie ich zmarłymi też nie jest prawdziwe. Pokażę Ci jutro, co mam na myśli.
– Ale wiesz…
– Coś Ci się język plącze, Alex… To dobry czas na odpoczynek. A mam jeszcze coś dla…
Kapitan spojrzał na Selita, po czym kontynuował:
– To dla was.
– Co to jest, Anton? – zapytał Selit
– To proszki musujące. Wypijcie po szklance z wodą przed zaśnięciem, a oszczędzi to wam dodatkowych problemów z kacem.
– Dziękuję, Anton… – Selit skinął głową
– Było naprawdę miło napić się z Tobą… – dodałem
– Cały zaszczyt po mojej stronie. – odpowiedział Kapitan
– Selit, a ty jak się czujesz? – zapytałem
– Wszystko się kręci, wiruje, chyba za chwilę…
– Oddychaj spokojnie, wszystko jest dobrze, powolutku idziemy, a panu Kapitanowi jeszcze raz dziękujemy.
– Alex, a ty wiesz, że ja Cię kocham? – wymamrotał Selit, gdy już się trochę oddaliliśmy
– Wiem, Selit, i ja ciebie też bardzo kocham...
– A wiesz, że jesteś jedyną osobą, która ma w sobie tyle miłości, że… Po prostu nie umiem znaleźć słów.
– O czym ty teraz mówisz, Selit?
– Mówię, co czuję, że jest w tobie tyle miłości, że aż się wylewa, a ja…
– Trudno Cię zrozumieć. Jak mówisz, to Ci się język plącze.
– Tobie też, ale jesteś taki piękny, wiesz…
Nie zdążyłem nic odpowiedzieć, kiedy mnie pocałował. Byliśmy już blisko naszego pokoju, tak więc powoli, po ścianie, całując się namiętnie, zbliżaliśmy się do niego. Dalszej konwersacji ani drogi nie pamiętam dokładnie. Następnego dnia dowiedziałem się tego od jednego z pracowników platformy Omega, który był naocznym świadkiem naszego zachowania. Nie oceniał go, jednak zaakceptował sytuację taką, jaka jest. Tamtego wieczoru zapomniałem też o tabletkach, które dał nam kapitan. Dobrze natomiast pamiętam moment przebudzenia. Obudził mnie Selit.
– Alex… Alex, coś jest nie tak.
– Co takiego?
– Jest tu ogromnie sucho i nie mogę otworzyć oczu, są jakby przyspawane.
– Sucho, mówisz? Może wentylacja nie działa.
– Alex, moje oczy… Nie mogę ich otworzyć. Pić mi się chce.
– Aha, chyba zaczynam rozumieć...
Powoli próbowałem wstać z łóżka. Myślałem o tym, co wywołało ten stan.
– To kac. – oznajmiłem
– Jaki znowu kac? Czy to coś groźnego?
– Nie. Tak się dzieje po spożyciu większej ilości alkoholu.
– Mówiłem Ci, że to jest zabójcze.
– Poczekaj, ubiorę się i pójdę po choćby kawę.
– Alex, pomocy…
– Selit, wydaje mi się, że mam coś na teraz. Tabletki od Kapitana. Trzymaj się, pomoc nadchodzi. Poza tym wypiłeś tylko jedną szklankę.
– Szklankę, która nigdy się nie kończyła…
Uświadomiłem sobie, że kiedy Kapitan zagadywał nas swoimi historiami, to jednocześnie dolewał nam trunku. Pomyślałem, że na zażycie tabletek może być za późno. Postanowiłem zapytać Sue.
Dotarłem do drzwi, przy których znajdował się komunikator. Było to urządzenie w formie tabletu, ale dużo bardziej zaawansowane. Mogłem wybrać jakąkolwiek osobę znajdującą się na platformie, zostawić jej wiadomość lub poprosić o coś i zawsze otrzymywałem odpowiedź.
– Sue… Przepraszam, że dzwonię, ale mam mały problem po wizycie u Kapitana.
– Twój narzeczony również?
Spojrzałem na Selita leżącego na łóżku. Odpowiedź była oczywista.
– On w pierwszej kolejności. Ja mam doświadczenia z alkoholem, więc dam sobie radę, chociaż coś na wzmocnienie się przyda.
Sue w ciągu kilku chwil była na miejscu.
– Nie jest to najprzyjemniejsze do picia, ale postawi was na nogi.
– Co to jest?
– Warzywa, minerały, witaminy i odrobina alkoholu dla równowagi. Nie polecam tego wąchać, ale to sprawdzona stara ziemska metoda. Nauczyłam się jej od Kapitana. On często tego potrzebuje.
– Sue, jesteś wielka. Dziękuję Ci ogromnie, obaj Ci dziękujemy. A mogę jeszcze zapytać, czy macie tu kawę?
– Jedynie herbatę, ze względu na Kapitana.
– Czyli nie pijecie kawy?
– Nie jest nam ona do niczego potrzebna. Za chwilę przyjdę z ubraniami.
Odchodząc, kobieta spojrzała jeszcze na Selita i powiedziała, że zimny prysznic postawi go na nogi.
– To pijemy, Selit? – zachęcałem go, po wyjściu Sue
– To nie pachnie dobrze…
– Nie wąchaj, tylko pij.
– Alex, nigdy więcej nie proś mnie, bym pił to coś.
– W porządku, ale jest jeszcze piwo, wino, gin i tonik.
– Co to?
– Napoje podnoszące wibrację.
– Mają takie działanie jak to coś, co mnie chciało zabić?
– To coś, to whiskey, bardzo popularny napój na Ziemi.
– To nie jest warte takiego uczucia.
– Kochany, jak wypijesz to coś, co Sue nam przyniosła, poczujesz się lepiej. Potem idziemy pod prysznic…
Tabletki Kapitana, wywar od Sue i zimny prysznic postawiły nas na nogi. Selit przyznał się, że zasnął pierwszy raz, odkąd pamięta. Gdy wyszliśmy spod prysznica, na łóżku leżały już ubrania. To nie były zwykłe ubrania, takie jak wcześniej, w dodatku okazało się, że tak naprawdę było tylko jedno. Do pokoju zapukał partner Sue.
– Cześć, Alex, możesz pójść ze mną?
– O co chodzi? Tak w ręczniku tylko?
– Nie, możesz wziąć szlafrok z szafy.
– To tu jest jakaś szafa? – zapytałem ze zdziwieniem
– Tak, znajduje się w tej ścianie.
– O, nawet nie zauważyłem tych wszystkich garderób.
– Jestem Jimmy… Wszystko opowiem Ci w drodze, dobrze?
– Okej, a co z Selitem?
– Spokojnie, mój kolega się nim zajmie, dobrze?
– Nie wiem, o co tu chodzi… – mruknąłem – Jakieś dziwne konspiracje…
– To nie żadna konspiracja, po prostu jesteś potrzebny i tyle.
– Dlaczego więc nie mogę iść z Selitem?
– Alex, nie wszystko, co wiąże się ze związkiem, musi cały czas przebiegać wspólnie. Ty masz swoje życie, on swoje, a to, że dzielicie je razem, to zupełnie inna historia.
– Wiem, że każdy ma swoje życie, ale co to ma wspólnego z obecną sytuacją? Idąc z jakimś nieznanym facetem, powinienem chyba poinformować swojego partnera?
– Spokojnie Alex. Za chwilę jesteśmy na miejscu, więc nie jesteś tak daleko od niego i nikt Cię tu nie trzyma na siłę, prawda?
– Przypomnisz mi, jak masz na imię?
– Jimmy.
– Posłuchaj, Jimmy... Od kilku tygodni podróżuję, nie do końca zdając sobie sprawy, o co tu chodzi. Nie jestem typem bohatera, wręcz przeciwnie, boję się nowości i nieznanego.
– Spokojnie, na Omedze jesteś bezpieczny...
– Wiesz, nie do końca się tak czuję. Szczerze mówiąc, to jedyną osobą, którą teraz mam, jest Selit, i to przy nim czuję się najbezpieczniej.
– Wydaje się Alex, że szukasz bezpieczeństwa w nieodpowiednim miejscu.
– To gdzie go mam szukać?
– W swoim wnętrzu.
– To, co mówisz Jimmy, jest piękne, ale zarazem niezrozumiałe...
– Chodzi o to, że my, choć jesteśmy ludźmi, różnimy się od was, czyli ludzi z czasu, z którego pochodzisz. Mamy zupełnie inną świadomość człowieczeństwa i działamy dużo prościej niż wy.
– No, ale wy to my i odwrotnie, w końcu wy też jesteście ludźmi.
– Tak, ale my jesteśmy ludźmi, którzy wyewoluowali z ruin tego, co po sobie zostawiliście.
– To nie znak tego, że nie jesteś człowiekiem.
– Widzisz, my czekamy na to, aż dojrzejecie jako cywilizacja do tego, byśmy mogli się z wami spotkać legalnie, ale dopóki macie te wszystkie ograniczenia i żyjecie w tak destrukcyjny sposób, jest to po prostu niemożliwe… Powinniście dążyć do tego, by spotkać się nie tylko z nami, ale też z innymi cywilizacjami.
– Dlaczego zatem chcecie się z nami spotkać?
– Ponieważ powstaliśmy z waszej cywilizacji. Próbujemy wam pomóc w tej przeprowadzce, w tej ewolucji, zmianie nastawienia z destrukcyjnego na pozytywne.
– Przebiegunowanie świadomości?
– Właśnie…
– Wiem, jacy są ludzie i ludzkość… Wiem, jaki sam jestem.
– Ty jesteś jednym z tych, którzy rozpoczęli swoją ewolucję i możesz wierzyć lub nie, nic tu nie jest takie, jak myślisz…
– Jedyną moją ewolucją są zakola na czole.
– Typowe, ale się nie dziwię.
– Co masz na myśli, mówiąc „typowe”?
– W sposób, jaki reagujesz na to, czego doświadczasz.
– Posłuchaj, moje życie nie wygląda za ciekawie w tej chwili… Mam na karku jakieś demony, oskarżają mnie o morderstwo jednego z mistrzów, no i mam otworzyć księgę, o której nic nie wiem.
– Poczekaj chwilkę… Mówimy o teraz? Czy to się dzieje teraz? Czy teraz jesteś ścigany i czy teraz masz otworzyć jakąś księgę?
– No nie dosłownie teraz.
– Tak właśnie myślę, bo teraz masz założyć to.
– Co to jest?
– Twój strój na dzisiejszą uroczystość.
– Ha-ha! To wygląda jak strój królewski. Każdy będzie taki miał?
– Nie… Tylko ty i Twój partner.
– Po co to wszystko?
– To ostatnia wola Fiony. Macie świetnie razem wyglądać i dobrze się bawić.
– Bawić się, kiedy ona odeszła?
– Wiem, że jest to dla ciebie dość dziwne, ale tak jest na tym pokładzie. Tak jest w naszej rzeczywistości.
– Mam się cieszyć, że taka kobieta jak Fiona w ciągu kilku chwil odeszła, pozostawiając po sobie więcej pytań niż rozwiązań? To ma mi pomóc w świętowaniu?
– Uwierz mi, że nie znalazłeś się na naszym pokładzie przypadkiem. Poznajesz naszą nową kulturę, nasz styl życia, nas lepszych.
– Wierzę w to, że ludzie mogą być lepsi, ale…
– Ale co? Boisz się spojrzeć prawdzie w oczy…
– Jakiej prawdzie?
– Że nie jesteś jak inni ludzie.
– Staram się żyć jak człowiek.
– I co, nie wychodzi Ci?
– Nie za bardzo... Nie wiem, dlaczego o tym ze mną rozmawiasz?
– Bo Cię znam…
– Znasz mnie? Skąd?
– Widzisz, my, „nowi ludzie”, widzimy wcielenia swoje oraz innych. Czytamy siebie tak dobrze, że nie musimy się wiele tradycyjnie komunikować. Wchodzimy na poziom czytania myśli, czyli komunikacji telepatycznej. To właśnie dlatego nie opłakujemy, tylko się cieszymy z tego, że dana osoba opuściła swoją powłokę i wiesz co?
– Co?
– Wciąż możemy się z nimi komunikować, a wiesz, co to znaczy?
– Że jesteście medium czy coś?
– Już dawno nie słyszałem takiego określenia, ale to trochę bardziej rozwinięte medium.
– Jak bardzo trochę?
– Słyszymy, widzimy, współodczuwamy i takie tam…
– Takie tam?! To jest mega!
– Komunikuję się z Tobą nawet wtedy, kiedy ze mną rozmawiasz.
– Ale ja nic nie słyszę.
– To dlatego, że myślisz za dużo.
– Długo nad tym myślałeś?
– Nie rozumiem?
– Czego ode mnie chcesz?
– Proszę, włóż te ubrania i zakończmy tę rozmowę.
– W porządku, ubiorę się, jeśli sprawi Ci to przyjemność… – odparłem opryskliwie
– Pomogę Ci.
– Nie dotykaj mnie, proszę.
– W porządku… Wiesz dobrze, że nie chciałem Cię skrzywdzić. Wybaczysz mi?
– W porządku, wybaczam Ci. To, że dziś nie jestem zbyt lotny, to nie znak, że jestem zły czy coś. Po prostu informacje docierają do mnie z opóźnieniem.
– Piłeś z Kapitanem, więc to nic dziwnego.
– Wiedziałeś?
– Wszyscy na tym pokładzie wiedzą, a Kapitan nadal próbuje się ukrywać.
– To dlaczego nikt mu tego nie powie?
– Tego człowieka nie da się przekonać do racji innych niż te, które zdobył w pewnym okresie swojego życia. Zatrzymał się na tym etapie, uważając, że już swoje przeżył i wszystko wie lepiej…
– Dziwne, ale nie odniosłem takiego wrażenia.
– On to w sobie skrywa. Jest naprawdę wspaniałym człowiekiem i przyjacielem. On jest jak członek tej rodziny.
– Rozumiem, ode mnie na pewno się tego nie dowie.
– Dziękuję… Poczekaj, tego nie dasz sobie rady zapiąć.
– Dziękuję. Czy mogę Cię zapytać jeszcze o coś?
– Pytaj śmiało.
– Jaka jest moja dusza?
– Chcesz znać odpowiedź? Spójrz w lustro.
Zaniemówiłem, moje oczy stały się wilgotne. Nawet teraz nie umiem sobie uzmysłowić, jak to możliwe, że dostałem tak doskonale uszyty strój, w którym wyglądałem dosłownie jak książę z bajki. Strój był koloru złotego z białymi zakończeniami. Wykonany był z delikatnego, aczkolwiek ciepłego materiału, który był dopasowany do ciała, a zarazem dawał przestrzeń, by skóra należycie oddychała. Bez względu na to, kto go uszył, był w moich oczach arcydziełem! Arcydziełem, w które byłem ubrany…
– Ale po co taki strój na ceremonię? – zapytałem po chwili
– Każdy z nas ma się na nią odpowiednio ubrać, dziś ani jutro nikt nie pracuje poza naszymi robotami.
– Nie gadaj, macie roboty? Czy mogę je zobaczyć?
– Oczywiście, ale po ceremonii.
– Powiedz mi, jak to jest widzieć, no wiesz… Tych, co odeszli?
– Zostajemy na to przygotowani wcześniej.
– Ale jak?
– Na podstawie informacji pochodzących z duszy. Ty już jesteś na to gotowy. Tylko z poziomu umysłu człowieka się boisz. Opierasz się… To, co widziałeś podczas życia na Ziemi, było równie realistyczne, jak ty sam… To strach Cię blokuje, ale kiedy nastąpi odpowiedni moment, będzie to dla ciebie świadome widzenie, które przyjdzie do ciebie w najbardziej wygodny sposób. Dlatego nie martw się o nic i delektuj się tym dniem, bo naprawdę jest pełen niespodzianek.
– Wyczuwasz również takie chwile?
– To akurat wiem z „X-Journal”. Gotowy do wyjścia?
– Tak.
– Poczekaj, jeszcze poprawimy włosy… Widzisz? Tak lepiej.
– Dziękuję, Jimmy. Ten strój jest tak piękny, że nawet nie zwróciłem uwagi na włosy.
– Naprawdę wyglądasz olśniewająco.
– Czy ty mnie podrywasz?
– Na Ziemi jako człowiek z twojego czasu zrobiłbym to bez wahania, ale w tych okolicznościach, kiedy widzę, jak przychodzisz i zarazem wiem, że za chwilę będziesz daleko, nie podejmuję wysiłku przypodobania się tobie. A na dodatek wasza miłość jest tak czysta, że nie chciałbym tam brudzić. Tak więc czas na nas. Wychodzimy, dobrze?
– W porządku…
Ruszyliśmy w kierunku wielkiej sali, która okazała się wypełniona po brzegi. Świetnie, że wszyscy są dobrze ubrani… – pomyślałem
Jakoś wtopię się w tłum i będzie po sprawie. Postanowiłem nie opierać się tej myśli. Na środku podium, które znajdowało się tym razem pośrodku sali, spoczywała biała skrzynia, obłożona delikatnie kwiatami. Kątem oka dostrzegłem, że tuż przy niej stoi Selit. Co za strój! Wyglądał jak młody Bóg w tej czerni z dodatkami złota. Stał tam taki przystojny, wykwintnie ubrany. Dookoła sali wyświetlane były laserowe zdjęcia, na których widniała Fiona oraz ja z Selitem. Czułem się dziwnie, nie wiedziałem, czego się spodziewać. Serce waliło mi jak oszalałe. Nie wiedziałem, czy powodem była obecność tak wielu ludzi, czy widok wystrojonego Selita. Po chwili pojawił się Kapitan. Wziął mnie pod rękę i powiedział:
– Alex, jesteś naprawdę niesamowitym człowiekiem. To, o co Cię teraz poproszę, jest moim marzeniem, które dzięki tobie może się spełnić.
– Co Kapitan ma na myśli?
– Gdyby moja córka żyła, zaprowadziłbym ją do ołtarza. Wiem, jak to brzmi, ale czy chciałbyś, bym poprowadził Cię do małżonka?
– Co tu się dzieje, Kapitanie? Jakiego małżonka? Jesteśmy tu dla Fiony.
– Właśnie dlatego również ja ciebie proszę. Czy pozwolisz się zaprowadzić do ołtarza?
Wiedziałem, że nie mogę zawieść Kapitana. Stwierdziłem, że nie mam w sumie nic do stracenia. Gdzieś w głębi siebie marzyłem o ślubie, jednak taki ślub, na pogrzebie, wydawał mi się dziwny. Nagle, zamyślony, znalazłem się przy podeście. Teraz, patrząc na tysiące ludzi, którzy zebrali się, by pożegnać ciało Fiony, wiedziałem, że nie mam wyjścia. Kapitan podał moją rękę Selitowi i stanął naprzeciw małej białej skrzyni. Okazało się, że to trumna. Kapitan zaczął mówić:
– Witajcie w tym wspaniałym i radosnym dniu. Zebraliśmy się tu, by uczcić życie Fiony oraz by spełnić jej prośbę. Tuż przed odejściem, Fiona dokonała ostatniego wpisu w swym dzienniku…
Na ekranach nagle pojawiła się Fiona jak żywa, po czym po chwili przemówiła:
”To już mój ostatni zapis w tym wcieleniu. Jestem niezmiernie wdzięczna za możliwość spotkania Księcia i jego narzeczonego. Tworzą cudowną parę i życzę im z całego serca szczęścia, ale również pragnę spełnić ich marzenie i połączyć ich związkiem małżeńskim, dlatego proszę, aby na mojej kopule umieszczono obrączki, które otrzymałam od pewnego przyjaciela z planety Asthos. Niech ich prowadzą i wspierają dalszą podróż. Jestem również ogromnie wdzięczna Księciu za możliwość spędzenia z nim ostatnich chwil oraz za to, że wybaczył mi moje zachowanie na Ziemi w innym wcieleniu. To było bardzo kojące dla mojej duszy.
P.S. Kapitanie, proszę pamiętać, że whiskey nie zawsze jest odpowiednim sposobem na rozwiązywanie spraw, ale czasami jest dobrą metodą, by ugościć naszych wspaniałych gości i odwrócić ich uwagę od przygotowań do ceremonii. Sue i Jimmy zostali poinstruowani, co mają robić i z całego serca im dziękuję. Pragnę również powiedzieć dziękuję całej załodze Omegi za wspaniałą podróż i każdy dzień z wami spędzony. Moc mojej miłości ślę do was wszystkich. Bawcie się dobrze i cieszcie się życiem.
Fiona”.
Po słowach Fiony znów przemówił Kapitan:
– Fiona zawsze miała w sobie niezaspokojone pragnienie, by sprawiać nam niespodzianki, a jej pasja do życia i opieka, którą od niej otrzymywaliśmy, była inspirująca. Do zobaczenia po drugiej stronie…
Łzy płynęły mi z oczu. Nie spodziewaliśmy się tego, że Fiona, która pojawiła się tak szybko, jak również szybko zniknęła, będzie mieć taki wpływ na innych pasażerów… Na nasze życie… Jedna starsza kobieta, która wie, że jej czas się kończy, w krótkiej wiadomości pozostawia swoją wolę, a inni ludzie po prostu urzeczywistniają jej prośbę z radością w sercu. Bez żadnego problemu. Na Ziemi, kiedy by się pojawiła taka okazja, ludzie zapewne krzywo by patrzyli i mówili, że to nie wypada... Wyobraziłem sobie, jak by to mogło wyglądać, gdyby na Ziemi ludzie żyli w pełnej akceptacji, podążając za swoimi pasjami, nie oceniając innych, a mimo to byli zjednoczeni. Ludzie kochaliby się na ulicach, bo przecież nie byłoby tam tematu tabu. Tańczyliby, a zarazem każde z nich wiedziałoby, co do niego dokładnie należy. Jak tu, na Omedze. Tu, na tej platformie, nie było takich ludzi jak na Ziemi. Nie było ludzi, którzy kierowali swoją uwagę na to, co robią inni. Kochaliśmy się z Selitem przy wodospadzie, w miejscu publicznym i nikomu to nie przeszkadzało. Czy to nie jest wolność? Stwierdziłem, że skoro i tak wszyscy umieramy, to może warto wyjść poza schemat kontroli innych…
Po ceremonii opowiedziałem o różnicy, jaką dostrzegłem, będąc tutaj. I o ograniczeniach wolności, jakie panują na Ziemi. Podałem przykład z wodospadem na Omedze i okazało się, że Sue została zapłodniona w tym samym miejscu, gdzie ja i mój partner mieliśmy nasz pierwszy raz. Poczułem też ulgę, kiedy okazało się, że Jimmy i Sue są parą. On był wcześniej po prostu dla mnie miły i wcale mnie nie podrywał. To nie był koniec niespodzianek tego dnia, ale najpierw jeszcze o moim ślubie. Kapitan wziął z dumą nasze ręce, położył je na obrączkach i rzekł:
– Te obrączki, które za chwilę znajdą się na waszych palcach, są symbolem równowagi, współpracy, połączenia w jedno wielkiej miłości. Granica wymiaru, czasu czy odległości świetlnej nie mają na nas wpływu i nie tworzą rozdzielenia, a wy jesteście żywym tego dowodem. Dlatego powtarzajcie za mną: Bez obietnic i oczekiwań, świadomie pragnę towarzyszyć Ci w tej podróży. W pełni akceptuję to, że się zmieniamy, dlatego dajmy sobie wolność, by ta nas do siebie zbliżała… Selit, weź obrączkę i włóż ją na palec Alexa… A teraz ty, Alex, weź obrączkę i włóż ją na palec Selita…
Gratulacje, jesteście teraz małżeństwem. Możecie się pocałować.
Chwilę po pocałunku z szumu owacji przebił się głos. Zapadła cisza. Ktoś z tłumu krzyknął, że rozpoczął się poród Sue. Ludzie automatycznie się rozsunęli, tak by pracownicy medyczni mieli łatwy dostęp do przyszłej matki.
– Kapitanie, czy to nie trochę za wcześnie na poród? – zaniepokoiłem się – Przecież to dopiero szósty miesiąc…
– Dzisiaj rozpoczął się dokładnie siódmy miesiąc, a więc to idealny czas. Chcecie zobaczyć, jak to się odbywa?
– Jeśli istnieje taka możliwość to z przyjemnością. Nie ma nic wspanialszego niż cud narodzin.
– W takim razie chodźcie za mną…
.